sobota, 8 lutego 2014

"Pierwsze słowa"


Nie jest to miniaturka Dramione.Za to bardzo przypadła mi do gustu.
Opowiada o małym Draco;)

Jest zabawna i krótka . Gorąco polecam ;]

http://dziurawykociol.nora.pl/viewtopic.php?t=7910

Tytuł: "Pierwsze słowa"
Autor: Snake ’N’ Malfoy
Tłumaczenie: Amadea Xilocent
Czasy: dzieciństwo Draco
Status: ZAKOŃCZONA

Fragment Opowiadania:

"...To był ciepły, wiosenny dzień. Trawa była bujna i zielona, rezydencja błyszczała niczym kryształ, w którym odbijają się promienie słoneczne. Każdy, kto zobaczył ten sielankowy obraz mógł poczuć, że świat jest spokojnym miejscem i oglądać ptaki wznoszące się nad jeziorem.
Jednakże, ten spokój nie panował wszędzie, zwłaszcza w rezydencji, a konkretnie w jadalni, w której ładna, młoda kobieta z długimi blond włosami i jasną karnacją, toczyła z góry przegraną walkę ze swoim potomkiem.
- Proszę Cię Draco, zjedz swoją marchewkę - namawiała, zirytowana już całą sytuacją Narcyza.
Draco skrzywił się na myśl o znienawidzonym warzywie i powiedział – Nie.
Narcyza w jednej chwili zapomniała o marchewce i zawołała do męża – Lucjuszu! Draco powiedział swoje pierwsze słowo!
Nastąpiła chwila ciszy, po czym dał się słyszeć huk, trzask, kolejny huk i jeszcze jeden trzask, zanim w końcu pojawił się pan domu we własnej osobie. Przekraczając próg jadalni wysapał:
- Co takiego powiedział? Czy powiedział tata?
- Oh, nie- odpowiedziała Narcyza, marszcząc przy tym brwi.
- Więc co takiego powiedział? – zniecierpliwiony mężczyzna przestępował z nogi na nogę.
-Nie.
- Powiedz mi – zażądał Lucjusz tupiąc nogą.
- Nie, on powiedział nie – Narcyza przewróciła oczami, zastanawiając się, od kiedy ma dwóch synów.
- Dobra robota chłopcze – pochwalił mężczyzna, odwracając się w stronę swojego syna, który patrzył na niego z ciekawością – jesteś na najlepszej drodze by stać się prawdziwym Malfoyem.
Draco miał do powiedzenia tylko jedno – Nie.
- Ha! On znowu to zrobił – Lucjusz uderzył pięścią w powietrze, na co Narcyza zachichotała - jej mąż rzadko zachowywał się w taki sposób – Na co jeszcze odpowiedział nie?
- Hm ?- zamrugała zaskoczona – Oh, tak na marchewki.
- Rozumiem – nagle Lucjusz stał się poważny, co wywołało uśmiech na twarzy jego syna – Dracon, musisz jeść swoje marchewki, ponieważ są one…
- Nie!!! – krzyknął chłopczyk, przerywając ojcu.
 - Doskonale młody człowieku. Kiedyś zajdziesz daleko – Lucjusz poklepał syna po głowie i podekscytowany zostawił Narcyzę, żeby ta mogła kontynuować swoje obiadowe zmagania z Draconem..."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz