piątek, 21 lutego 2014

"Kasztanowa brąz"

Mini miniaturka ;p


http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=3829

Tytuł: "Kasztanowa brąz"
Autor: J.R
Czasy: Po wojnie
Status: ZAKOŃCZONA

MINIATURKA W CAŁOŚCI !
CZYTAĆ ;]


- Kara śmierci! - zagrzmiał wyrok Wizengamotu.
Napłynęły mi do oczu łzy. Wspomnieniami znów patrzyłam w szare oczy mojego ukochanego. Znów czułam jak mnie troskliwie obejmuje. Jak zdejmuje pelerynę by mnie okryć przed szalejącym wiatrem. Znów widziałam jak biegniemy przez zalane deszczem błonia. Jak nad nami świszczą grzmoty, a my roześmiani...
Wspominam jak patrzyłam w te jego szare oczy. Wśród szalejącej burzy, w szarym świecie. Szare oczy były moją tęcza.
Szczęśliwi my zakochani, rozłączeni sprawiedliwością.
Wciąż pamiętam to szczęście. Ten nikły uśmiech na jego drwiących ustach. Ten nonszalancki odruch poprawiania swoich blond włosów. To jak na mnie patrzył. Zawsze taki wyniosły, jakby usilnie coś ukrywał, bał się bym go zrozumiała... Zawsze taki zimny, szarooki, blondyn drań.
- Kara śmierci!
Już nigdy więcej miałam go nie spotkać? Nigdy więcej go nie zobaczyć? Nigdy więcej nie dotknąć? Nigdy... Nigdy więcej nic...?
Wyrok był jak... Jak koniec. Liczyłam tylko na to, że po śmierci znów się zobaczymy. Bo przecież każdy tak mówi, miłości nie da się rozerwać, ukochanych można tylko rozdzielić, ale nigdy na zawsze.
Bo to uczucie silniejsze i potężniejsze jest, niż słowa i wyroki jakiegokolwiek sądu.
Kasztanowa brąz...
Nie mówił wiele. A czule prawie nic. Ale on to czuł, a ja tym bardziej. Wiedział, że wiem. Ja wiedziałam, że on też to wie. Bez słów wyznaliśmy to sobie. Wystarczyło spojrzenie.
- Kara śmierci!
Coś we mnie zawyło, bo to nie mogło się tak skończyć!
Podniosłam na niego wzrok... A on siedział niewzruszony, nawet na mnie nie patrząc. Dopiero, co orzekli, że nas rozdzielą, a go to nie ruszyło? I to wtedy złamał mi serce. Bo... Bo ja myślałam, że mnie kochał...
Podnieśli go i wyprowadzili z sali. Ostatni raz go wtedy widziałam. Tak jak bez słów powiedział, że mnie kocha, tak i bez słów rzucił.
Ale to może tylko moja wina, może ja to sobie tylko ubzdurałam...
- Kara śmierci!

To było wczoraj, zamykam ten rozdział mojego życia, zamykając ten pamiętnik.
Ale wciąż nie potrafię tego zapomnieć, bo czy te słowa: „Kasztanowa brąz, kocham Cię” mogły aż tak kłamać?

1 komentarz: