poniedziałek, 17 lutego 2014

"Brudna Krew"


Nie jest to słodkie Dramione a raczej relacje pomiędzy Draconem a Hermioną.Niezbyt miłe.


http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=5448

Tytuł: "Brudna krew"
Autor: Iwa
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA

Fragment Opowiadania:

"...- Malfoy, nie wiem, gdzie jest moje wypracowanie z eliksirów – powiedziała zrzędliwie, wpatrując się w stół z wysoką stertą pergaminów i różnorakich ksiąg.
Spojrzałem na nią.
- Co? Myślisz, że ci je zabrałem? – Jak śmiała oskarżyć mnie o kradzież?! Okej, może i wziąłem tę pracę, ale nie zamierzałem się przyznawać.
- Uważam tylko za dziwne, że leżało tutaj zanim wybrałam się do wieży Gryffindoru, a teraz, gdy wróciłam, już go nie ma! – krzyknęła doprowadzona do skrajnej rozpaczy. Bardzo polubiłem działać jej na nerwy.
Wzruszyłem ramionami i przekartkowałem książkę.
- Wzięłaś pracę ze sobą, pozwoliłaś swoim pieskom ją spisać i zapomniałaś jej przynieść. Albo może przespałaś się z kimś i zostawiłaś ją na stoliku nocnym – powiedziałem. Policzyłem w myślach do trzech, czekając na jej wybuch. Mole książkowe biorą o wiele za poważnie żarty dotyczące seksu.
Wciągnęła powietrze, a jej twarz przybrała taki odcień czerwieni, którego jeszcze nigdy nie widziałem u ludzkiej istoty.
- Sugerujesz, że jestem prostytutką? – zapytała wzburzona.
Przewróciłem oczami.
- Prostytutki zarabiają pieniądze. Kto zapłaciłby za przespanie się za szlamą? – zapytałem nonszalancko, nie racząc nawet unieść wzroku znad mojej książki.
- Przeproś – rozkazała wściekła. Praktycznie kipiała z furii i skrępowania. Niemal poczułem się winny, gdy na nią spojrzałem i zauważyłem, że była niebezpiecznie blisko wybuchnięcia płaczem.
- Malfoyowie nigdy nie przepraszają. Tym bardziej szlam. – Zaszczyciłem ją bezpośrednim kontaktem wzrokowym. Granger sięgnęła do kieszeni. Najwyraźniej miała ochotę wyjąć z niej różdżkę, ale wybrała lepsze wyjście. Bez słowa obróciła się na pięcie i wyszła z pokoju. Parsknąłem rozbawiony. Nikt nie jest w stanie wygrać z Malfoyem. To jest po prostu niemożliwe.
Następnego dnia na eliksirach eksplodował mój kociołek i zostałem zmuszony do tygodniowego pobytu w Skrzydle Szpitalnym. Dumbledore nazwał to „wysoce nieszczęśliwym wypadkiem”, ale widziałem Pottera i Weasleya, jak chichotali, gdy kawałki kociołka wbijały mi się w skórę..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz