poniedziałek, 24 lutego 2014

"Narzeczona dla Draco"


Nie Dramione,ale nie znaczy ,że nie wystepują Draco i Hermiona ;p
To jest po prostu miniaturka o Draconie ;p Bardziej Drarry ,ale zabawne ;p

http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=3650

Tytuł: "Narzeczona dla Draco"
Autor: Juana
Czasy: Voldek żyje ;p
Status: ZAKOŃCZONA

Fragment Opowiadania:

"...Lucjusz:
Hmm… Tak, ona zdecydowanie byłaby najlepsza. Tak przynajmniej sądzę. I moja żona też. W końcu razem ją wybraliśmy.

(Stawia krzyżyk na pergaminie)

Nie, nie… Niemożliwe. Nigdy bym nie pozwolił, żeby taki… ktoś… wszedł do mojej rodziny.

(Wykreśla nazwisko)

Hmm… To byłoby zaiste ciekawe połączenie. Ewentualnie mógłbym się zgodzić.

(Kolejny krzyżyk)

(Zza drzwi dochodzi stłumiony głos Narcyzy)

Narcyza:
Mężu! Chodź na chwilkę! Potrzebuję twojego autorytetu!

Lucjusz: (zdziwiony, do siebie)
Autor-czego? Ja nie jestem żadnym autorem. Jeśli nie liczyć moich Kronik*, ale to co innego. O co może jej chodzić z tym autorczymśtam? Chyba umrę z niepewności, jeśli nie spróbuję się dowiedzieć. Żony są naprawdę dziwne.

(Wstaje, bierze laskę i wychodzi, zza fotela wychyla się Fred, a zza zasłony George)

Fred:
Uff… Myślałem, że już nigdy nie wyjdzie.

George:
Ja też. Ale wiesz co? Bierzmy to i wiejmy.

Fred:
Popieram. Nie chcę oberwać tą laską.

(Na palcach podchodzą do biurka)

George:
I na co nam przyszło? Mieliśmy być tylko narratorami.

Fred:
Wiesz, jak to jest… Jak Harry i Malfoy są w pobliżu, niczego nie możesz być pewien. Nawet roli narratora.

George: (łapiąc pergamin i szybko przepisując nazwiska)
Ale chcę być pewny całości mojego ciała. Wiejemy.

(Podbiegają do drzwi, nagle spostrzegają, że klamka drży; Fred rzuca się za fotel, a George za kanapę; do pokoju wchodzi Lucjusz i z gracją siada przy biurku; bliźniacy podchodzą do drzwi i otwierają je; na odgłos skrzypnięcia Lucjusz zamiera, ale nie odwraca się)

Lucjusz:
Jest tu ktoś?

Fred: (zmieniając głos)
I tak i nie. To tylko ja, twoja upiornie straszna już za życia teściowa.

Lucjusz: (spokojnie, wracając do pisania)
A, chyba, że tak. Czuj się jak u siebie, mamo.

(Fred i George wybiegają z gabinetu)

Lucjusz: (głęboko zamyślony)
Jedno mnie tylko zastanawia. Po co duch miałby otwierać sobie drzwi? Czy to dlatego, że moja teściowa jest za gruba, czy też może, nie daj Slytherinie, jej śmierć była tylko głupim kawałem?..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz