poniedziałek, 2 listopada 2015

...


Kochani jak będę miała jakiś dłuższy dostęp do neta to wstawie wam kilka ciekawych propozycji ;*
Przepraszam za tą zwłokę, ale tak jak mówiłam od kwietnia mam neta tylko na kom. i nie mogę dodawać postów z kom.
Pozdrawiam ;*


piątek, 14 sierpnia 2015

"Until the very end"

Cudowny kryminał,który pokochałam od pierwszego rozdziału :)
Polecam ! :)

http://50-twarzy-dramione.blogspot.com/

Tytuł: "Until the very end"
Autor: ClariRosie Peverell
Czasy: Dorosłość
Status: AKTUALNE

Fragment Opowiadania:

"... Odwróciła się i weszła do gabinetu. Za biurkiem w nonszalanckiej pozie siedział Draco Malfoy i obserwował panoramę Londynu z dwunastego piętra wieżowca. Przez ostatnie osiem lat znacznie się postarzał. Jego oczy nadal miały chłodny, szklisty blask, jednak twarz wyglądała na bardzo zmęczoną – najpewniej to dodawało mu lat. Wyglądał, jak typowy zapracowany szef, powoli palił papierosa i w pierwszej chwili nawet na nią nie spojrzał tylko warknął:
– Wyjdź stąd Derek i sprawdź czy cię nie ma, do cholery, na dole! Wczoraj miałeś wysłać Blaise’owi  kopię rachunków za nowe książki do naszej biblioteki. Lepiej szybko napraw swój błąd, albo nie znajdziesz pracy już nigdzie w tym pieprzonym mieście. – Do końca mówił już spokojnie, z wyrafinowanym sadyzmem w głosie.
             Dalej, na skórzanej kanapie, siedział Blaise Zabini, który cały czas wyglądał na osiemnaście lat. On pierwszy zauważył Hermionę. Zaśmiał się co zwróciło uwagę Dracona. Blondyn przerzucił swój wzrok na niego, a gdy przyjaciel wskazał kiwnięciem głowy Hermionę, Draco wreszcie zaszczycił ją spojrzeniem.
– Granger? – wyszeptał ze zdziwieniem marszcząc brwi.
– Weasley – poprawiła go profesjonalnym tonem.
              Kobieta zamknęła za sobą drzwi i nie pytając się nikogo o zgodę zajęła miejsce naprzeciwko biurka. Malfoy patrzył na nią z politowaniem.
– Serio? – powiedział rozbawiony. – Wyszłaś za tego buca?
           Rozbawienie nie schodziło mu z twarzy. Jeszcze nie tak dawno temu, Hermiona zastanawiała się co poczuje gdy spotka ponownie Malfoya. Uzyskała odpowiedź. Gniew. Parszywy, zakichany, tchórzliwy dupek – nawet nie spodziewała się, że jedynie tak umie go określić – właśnie obraża jej kochającego męża. Przyjęła firmowy wyraz twarzy i zignorowała Malfoya.
– Co wiecie na temat zabójstwa Agnes Smith? – zapytała wypranym z uczuć głosem i wyjęła różdżkę.
          Kobieta wyczarowała dyktafon i włączyła go. Zaczęła bacznie obserwować obu mężczyzn. Wymienili spojrzenia. Chwila ciszy przedłużała się coraz bardziej. Było to korzystne dla Hermiony. Mogła dokładnie im się przyjrzeć. Draco nie wyglądał, ani na zdenerwowanego, ani na oschłego. Tak jakby wiadomość lub wspomnienie o śmierci Agnes wstrząsnęło nim, jednak nie na tyle, aby w jakikolwiek sposób pomóc w śledztwie. Blaise za to odzwierciedlał osobę, która stara się coś ukryć. Nie utrzymywał wzroku na jednym przedmiocie dłużej niż kilka sekund, a na Hermionę nie patrzył w ogóle. Przyłapała go nawet na nerwowym przełykaniu śliny. Wyglądał, tak jakby było mu strasznie duszno. Rozluźnił krawat. Możliwe, że Malfoy zauważył, iż Hermiona przygląda się jego przyjacielowi, bo zaczął wyraźnie chcąc zwrócić na siebie uwagę:
– Nie możemy dyskutować z kim popadnie o naszych klientach…
– I nie obchodzi nas co klienci robią przed wejściem do wydawnictwa i po jego opuszczeniu.  – dokończył cicho, ale pewnie Zabini.
             Miała drobną nadzieję, że Malfoy jej pomoże, po tym co łączyło ich w Hogwarcie – niestety ogromnie się zawiodła. Panowie ewidentnie odmawiali współpracy, więc może przyszedł czas na kilka ładnie sprzedanych gróźb. Zapewne  inaczej nie skłoni ich, aby cokolwiek jej powiedzieli.
– Od kiedy tak bardzo cenicie czyjąś prywatność? – zapytała ostro. – Za utrudnianie śledztwa grozi kilka miesięcy w Azkabanie, chętni?
              Malfoy wyraźnie spoważniał, może nawet zezłościł się, bo zmarszczył gniewnie brwi. Wcześniej sytuacja niemalże go bawiła – teraz wyglądał tak, jakby chciał wyrzucić stąd Hermionę. Za to Zabini… On wyglądał, jak mieszanka złości i rozpaczy, z nutką strachu, a to wszystko serwowane w pysznej polewie obojętności.
              Hermiona dopiero teraz przypomniała sobie, że powinna przesłuchać jeszcze jednego doradcę Malfoya. Ale… gdzie on jest? Czyżby Draco i Blaise mieli tak ważną sprawę, że mogli o niej rozmawiać tylko we dwóch? Albo nie ufali trzeciemu doradcy. Zanim Hermiona weszła do gabinetu udało jej się dowiedzieć od portierki, że wspólnikami Draco są jego starzy, ślizgońscy przyjaciele: Zabini i Nott. Jak łatwo sprawdzić, czy coś ukrywają? Hermiona miała już pewien plan.
– Dobra, bez owijania w bawełnę. Nasz cichy informator twierdzi, że na miejscu zbrodni widział twojego doradcę, Malfoy. – Na te słowa Draco odwrócił swój wzrok od kobiety. – Ten człowiek nie był czarnoskóry, czyli to nie mógł być Zabini. – Mężczyźni ponownie wymienili porozumiewawcze spojrzenia. – Kto jest twoim drugim wspólnikiem?
              Draco wyglądał tak, jakby jeszcze analizował słowa Hermiony, starając się dobrać idealną odpowiedź. Nie łączyło ich już nic, ale kobieta jednak miała nadzieję, że Malfoy powie prawdę. Nagle Blaise, który był już zupełnie opanowany, wstał i kierując swe słowa do Draco powiedział:
– Dokończymy później, teraz jadę na spotkanie z tym facetem od sprzętu..."

wtorek, 11 sierpnia 2015

"The future starts today, not tomorrow"


Opowiadanie,które zawsze chciałam przeczytać i śniło mi się po nocach :P
Od początku mojej przygody z Dramione chciałam przeczytać takie opowiadanie i oto jest :D

http://dramione-dzis-jutro-na-zawsze.blogspot.com/

Tytuł: "The future starts today, not tomorrow"
Autor: Lupus Lumos
Czasy: Hogwart/Voldemort żyje
Status: AKTUALNE

Fragment Opowiadania :

"...-Miałem nadzieję, że ci się spodoba, ale to nie wszystko –posłał jej lekki uśmiech i obserwował kobiece ruchy. Hermiona odłożyła sukienkę na bok siadając z powrotem na rogu łóżka, wsadziła nogi pomiędzy klęczącego Notta. Z torby wyjęła małe pudełko, a otwierając wieczko zaniemówiła. W środku na białej poduszeczce leżał najpiękniejszy pierścień jaki kiedykolwiek widziała. Czarny onyks błyszczał na środku. Po bokach srebrne wzory tworzyły resztę sygnetu. Kiedy przybliżyła go do twarzy jej usta lekko się otworzyły. To co na początku brała za dziwne runy, okazały się tworzyć zarys wilka.
-Podoba Ci się? – uniosła oczy i zobaczyła jego zdenerwowaną minę. Pokiwała szybko głową otwierając i zamykając buzię –Daj założę Ci go.
Delikatnie odebrał podarunek dziewczynie, biorąc jej malutką dłoń, nasunął onyks na środkowy palec.
-Mój boże, Hermiona! – przerażeni hogwartczycy podskoczyli i odsunęli się od siebie. W drzwiach pokoju dziewczyny stała jej matka, patrząc to na córkę, na chłopaka i pierścień na palcu – Co.. Co to ma znaczyć?
-Mamo, to nie tak jak myślisz – zaczęła powoli tłumaczyć, ale kobieta przerwała jej.
-Tak? To niby co to oznacza? Kochanie jesteś w ciąży? – krzyknęła rodzicielka, sprawiając że babcia wraz z większością dorosłych weszli na górę.
-Skarbie, co się dzieję?
-Nasza córka się zaręczyła! – Robert uniósł wysoko brwi i popatrzył na swoją księżniczkę.
-MAMO!
-Ona musi być w ciąży!
-Hermiono..
-Zabezpieczaliście się?
-Kim ty w ogóle jesteś?
-Nie jestem w ciąży!
-PRZESTAŃCIE! – babcia ich uciszyła, a potem z dobrotliwym uśmiechem weszła do pokoju wnuczki. Usiadła na łóżku, spoglądając na wszystkich zebranych oraz uspakajając ich jednym spojrzeniem –Hermiono, wytłumaczysz nam zaistniałą sytuację?
-Tak, babciu, dziękuję – westchnęła, sięgając ślepo za siebie by chwycić dłoń przyjaciela -Po pierwsze NIE jestem w ciąży, po drugie to nie były oświadczyny!
-Doprawdy? – Jennifer zmarszczyła brwi.
-Tak, ciociu – wywróciła oczami, unosząc rękę by pokazać sygnet -Właśnie dostałam prezent na święta, a wy już dostajecie jakiś schiz!
-Przepraszam, jeśli mogę coś powiedzieć – Ślizgon po raz pierwszy zabrał głos, mierząc rodzinę Hermiony rozbawionym wzrokiem.
-Oczywiście, kaczorku, mów mów – babcia Mary posłała mu pokrzepiający uśmiech.
-Przepraszam, jeśli państwa przeraziłem – skłonił głowę w kierunku jej rodziców -Ale to nie były oświadczyny. Ja i Hermiona przyjaźnimy się i traktuję ją.. jak małą siostrzyczkę. Może źle to wyglądało dla postronnego obserwatora, ale ja podarowałem Mionie pierścień. Ona jest .. – zerknął z ciepłem na gryfonkę, która z uwagą przyglądała się prezentowi –Jest ważna w moim życiu, można powiedzieć, że na prowadziła mnie na dobrą ścieżkę i jestem jej za to wdzięczny. Jeszcze raz przepraszam za to nie porozumienie.
.*.*.*.
Po raz kolejny Gryfonka przekonała się o jego wyjątkowości. Jedną wypowiedzią przekonał jej nadopiekuńczych rodziców o swoim czystych zamiarach. Godzinę później siedziała przy stole i śmiała się z min Teodora, obserwującego telewizor. Babcia Mary zaprosiła „uroczego kaczorka” na obiad i podwieczorek i po krótkich namowach, zgodził się. Zaczynali grać w monopol wraz z dzieciakami, którzy zafascynowani kolegą kuzynki nie opuszczali ich na krok.
-Macie, dzieciaczki. Babcia zrobiła ciasteczka – ciotka Helen postawiła talerz łakoci obok nich –James, Nick, Ruby pomożecie robić kakao?
-Nareszcie – prychnęła Hermiona, gdy zostali sami –No to opowiadaj, jak ślizgoni?
-Nie wiem, nie miałem kiedy się z nimi spotkać – Teo wsunął do ust słodkość, zerkając z ukosa na przyjaciółkę –Czy to te nieziemskie, sławne i wspaniałe ciasteczka z Pokoju Życzeń?
-Tak, to te same tylko oryginalne – przyznała, ciesząc się chwilą wytchnienia. Przy Teodorze wszystko było lepsze, łatwiejsze oraz zrozumiałe –Czyli nie widziałeś się z nimi?
-Może i widziałem, ale nie mieliśmy okazji by porozmawiać samotnie – ciemne tęczówki błysnęły –Wigilię tradycyjnie spędzała moja rodzina z Malfoyami, Greegrass’ami oraz paroma innymi rodami arystokracji, ale to raczej sztywny teatrzyk niż prawdziwie, mile spędzony wieczór…"

środa, 22 lipca 2015

"Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości"


Superowe opowiadanie mające tylko 10 rozdziałów,ale warto je przeczytać ;)
Znajdują sie tam również 4 miniaturki i 2 Drabble.

http://nie-mysl-o-szczesciu.blogspot.com/

Tytuł: "Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości"
Autor: Magda Kowalczyk
Czasy: czasy Hogwartu na przemian z dorosłością
Status: AKTUALNE

Fragment opowiadania:

„To że kiedyś odejdziesz, to jak rzucić na stół w kasynie los
Spoglądałaś niepewnie, kiedy mówiłem wprost
Że mamy szczęście, znaleźliśmy siebie już
Tak jak dusze dwie co łączą się na zawsze
Nagle niebo spada w dół
Zabierasz wszystko”
~ „Winny”

***

- I co było dalej?
- Poszłam na wojnę. Myślałam, że już nigdy nie wrócę do domu. Chciałam oddać życie za ważną sprawę.
- Ale wróciłaś, więc czemu…?
- Duma, kochanie, duma. A on po drodze uratował jeszcze życie mnie i moim przyjaciołom.
- Uratował? Więc musiał cię naprawdę kochać.
- Nie. Nie sądzę. Może lubił, może był zakochany, ale nie kochał. W tamtych czasach nie było miejsca na miłość.
- Więc co to było, jeśli nie miłość?
- Nie mam pojęcia. I nie chcę wiedzieć. To już nie ma znaczenia. – I znowu kłamiesz, a ja nie mogę Ci powiedzieć, że o tym wiem. Mamo, minęło tyle lat, a Ty wciąż go kochasz… 

***"

sobota, 18 lipca 2015

"Uważaj na demony czające się w mroku"

Świetna historia opisująca czasy kiedy Voldemort jest u władzy a nasi bohaterowie muszą zmierzyć się z przeciwnościami losu.


Tytuł: "Uważaj na demony czające się w mroku"
Autor: Airi
Czasy: Voldek żyje i wygrał
Status: ZAKOŃCZONE

Fragment Opowiadania:

"...Hermiona chodziła po pokoju ze zniecierpliwieniem. Strasznie się nudziła. Malfoy poszedł odwiedzić Teodora, a ona nie miała już co robić. Przeczytała już chyba po raz siódmy książkę Deszcz łez. Historia była naprawdę piękna, ale ile razy z kolei można czytać tą samą książkę? Granger westchnęła i ruszyła powoli w stronę okna. Widok był przepiękny. Woda uderzała falami o brzeg. Szatynka zagryzła wargę i spojrzała na drzwi. Nie mogła już usiedzieć w tym domku nic nie robiąc. Chciała wyjść na dwór, pooddychać świeżym powietrzem. Decyzję podjęła w kilka sekund. Upewniła się, że nie zostawiła otwartego gazu w kuchni i wyszła na zewnątrz. 
Na bosaka zaczęła iść przez piasek. Doszła powoli do brzegu i usiadła na ziemi. Piach był mokry, ale nie przeszkadzało to Hermionie. Uśmiechnęła się czując zapach soli oraz ryb. Kiedy ostatnio widziała morze? Sama nawet nie pamiętała. Chyba wakacje przed tym jak poszła do czwartej klasy. Pojechała razem z rodzicami...
No właśnie, rodzicami. Na samą myśl o nich, Granger poczuła kujący ból w piersi. Wyczyściła im pamięć i kazała wyjechać do Australii. Była to najcięższa decyzja jaką kiedykolwiek musiała podjąć. Kochała ich tak bardzo. Co z tego, że byli zwykłymi mugolami. Dzięki nim miała wspaniałe dzieciństwo. Nie wyobrażała sobie lepszych rodziców. Zawsze byli dla niej jak przyjaciele; miała w nich oparcie i nigdy nie podważali jej decyzji. Zawsze byli z nią. Pamiętała ten moment, kiedy okazało się, że jest czarownicą. Spojrzeli wtedy na nią z taką dumą, a ojciec wziął ją w ramiona i zaśmiał się. 
- No widzisz, słońce? Zawsze mówiłem ci że jesteś wyjątkowa. A ty mi nigdy nie chciałaś uwierzyć! - krzyknął i zaczął ją łaskotać. Hermiona uśmiechnęła się na to wspomnienie. Jaka była wtedy szczęśliwa. Gdyby tylko widziała, co ją czeka...
Otarła samotną łzę, która popłynęła strużką po jej policzku. Wstała powoli i podeszła bliżej wody. Była lodowata, ale jej to nie przeszkadzało. Ruszyła powoli wzdłuż brzegu, zamyślona. 
- Myślisz czasem o swoich rodzicach? Tęsknisz za nimi? - zapytała Granger, kiedy usłyszała jak Malfoy teleportował się koło niej. Draco posłał jej zaskoczone spojrzenie.
- Za matką... Zawsze była dla mnie dobra. Bardzo mnie kochała - odpowiedział po chwili. Hermiona kiwnęła głową. Malfoy przyjrzał się jej uważnie i dopiero wtedy spostrzegł, że drży z zimna. 
- No nie, Granger! - zawołał. Zdjął kurtkę i narzucił jej na ramiona. - Sądzę, że jesteś już naprawdę duża. Ale zachowujesz się jak dziecko. Nie mam czasu cię pilnować, podawać ci syropki i gotować zupki. A to będę musiał robić jak zachorujesz - powiedział z wyrzutem. Hermiona zaśmiała się ochryple. 
- Merlinie! Chciałabym to zobaczyć - rzuciła ze śmiechem. Draco uśmiechnął się. Po chwili jednak jego twarz przybrała poważny wyraz. Pochylił się i wziął coś do dłoni. Hermiona po krótkiej chwili zobaczyła co to; mała muszelka. Malfoy przez chwilę obracał ją w dłoni i podał ją szatynce. Wzięła go do ręki nie odzywając się. Spojrzała niepewnie na blondyna nie będąc pewna co to znaczy. Ale on bez słowa wyjaśnienia po prowadził ją w stronę domku. Zrobił gorącą herbatę i cierpliwie czekał aż wypije ją do końca. Hermiona nie spieszyła z tym zbytnio. Piła powoli, aby się nie poparzyć. Kiedy wypiła ją do dna, przykryła się kocem i spojrzała na Dracona.
- Malfoy... Mogę cię o coś zapytać? - szepnęła. Draco kiwnął w odpowiedzi głową. - Powiesz mi dlaczego tak naprawdę mnie tu trzymasz? Dlaczego mnie uratowałeś? Powinieneś mnie wydać - zapytała po chwili. Dracon spoglądał na szatynkę przez chwilę w milczeniu. Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale znał odpowiedź..."

wtorek, 14 lipca 2015

"Miłość jest pierwszą wśród nieśmiertelnych rzeczy". Dante

Na tym blogu znajdują się 4 opowiadania, w tym jedno niezakończone "Spełniając nasze marzenia".
Można znaleźć również 5 miniaturek. Autorka ma świetny styl pisania.
"Dekalog" i "Zakręt" podbiły moje serce.

http://niesmiertelne-rzeczy.blogspot.com/

Tytuł: "Miłość jest pierwszą wśród nieśmiertelnych rzeczy". Dante
Autor: Otka
Czasy: różne
Status: ZAKOŃCZONE

Fragment Opowiadania:

Dekalog Dracona Malfoya skierowany do Ronalda Billiusa Weasleya 




1.Nie będziesz miał Hermiony.

Jest moją narzeczoną, wkrótce będzie nosiła moje nazwisko, a w przyszłości zostanie matką moich dzieci. Więc zapomnij o niej, bo jest dla ciebie nie osiągalna. Nic dla niej nie znaczysz, a przeszłość się nie liczy. Straciłeś ją na rzecz mnie, więc jeśli jeszcze raz zasugerujesz, że do niej nie pasuję wypcham cię jedzeniem, którym się tak opychasz.

2.Nie będziesz wzywał Hermiony na daremno.

Zrozum nie masz już naście lat i nie możesz ze wszystkim problemami biegać do niej. Znajdź sobie kogoś i obarczaj go swoimi nudnymi wywodami. A jak nie to zostaje ci Potter, choć on ma Ginny. Zawsze zostaje ci Longbottom. Hermiona jest ze mną, więc tylko na mogę nadużywać jej imienia w każdej sytuacji. Wiesz jak jej imię seksownie brzmi, gdy mruczę jej je do ucha, gdy się kochamy? Nie, to świetnie.

3.Pamiętaj, abyś trzymał się od niej z daleka.

Mam powyżej moich pięknych uszów twojego zachowania. Skończ z ciągłym przytulaniem, wpadaniem na nią przy każdej okazji, jesteś jak wielka kałamarnica, próbujesz udusić moją kobietę swoimi mackami. Zapewniam cię, że Hermiona jest dopieszczona i nie musisz jej dotykać pod byle pretekstem. Ona ma mnie i tylko ja mogę ją dotykać Łasico.

4.Czcij ją, mnie i nasz związek.

Szkoła się skończyła. Nie ma już waszej wspaniałej trójcy. Jest Potter i twoja siostra, ja i Hermiona oraz ty, sam jak palec. Pogódź się ze stanem rzeczy i przestań robić za niepotrzebne witki w mojej miotle. Jeśli będę chciał powiększyć swój związek z Hermioną to postaram się o małego Malfoya, a nie ciebie.

5.Nie zabijaj mojej cierpliwości.

Jestem spokojny do czasu. Jesteś jej przyjacielem to tak się zachowuj, a nie próbuj mi zabrać mojej kobiety. Moje stalowe nerwy są nadwyrężone przez twoje wizyty w moim domu. Po każdym twoim pojawieniu moje zapasy jedzenia na cały miesiąc znikają w ciągu jednego wieczoru. Taniej cię ubrać niż żywić, mój dom to nie jest darmowa stołówka dla twojego nienajedzonego brzucha. I jeszcze jedno, jeśli ponownie dotkniesz mojej miotły i zarysujesz ją zabiję cię.

6.Nie cudzołóż o Hermionie.


Fantazjowanie o niej i realizacja tych pomysłów należy do mnie. Jeśli jeszcze raz pomyślisz o niej w ten sposób przy mnie napuszczę na ciebie w nocy Filcha. Wierz mi to cię wyleczy z tych poczynań. 
Tylko ja mogę mieć o niej sprośne myśli i chodzić podniecony cały dzień przez nie, a w nocy je w końcu zrealizować. 

7.Nie kradnij mi Hermiony i mojego stylu.

Jest zaręczona, więc nie może mieć dla ciebie nieograniczonej ilości czasu, pogódź się z tym. Wybrała mnie, nie ciebie. 
Ponad to, nie kopiuj mojej fryzury i stylu ubierania. Nigdy nie osiągniesz minimalnego efektu mojej doskonałości, tylko się kompromitujesz. Poza tym garnitury, które wybierasz z Hagridem ją okropne. Zielone włochate marynarki w połączeniu z jedwabiem, proszę cię. 

8.Nie mów fałszywego świadectwa przeciw mnie.

Wiem, że to ty rozpuszczasz te okropne plotki na mój temat w ministerstwie i masz nadzieję, że zniechęcą do mnie Hermionę. Zapomniałeś, że jest mądrą czarownicą i na szczęście w nie nie wierzy. Więc odpuść sobie.

9.Nie pożądaj Hermiony.

Chyba nie muszę tego tłumaczyć.

10. Ani żadnej rzeczy, która moja jest.

Nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz mną, więc odpuść sobie próby zaimponowanie Hermionie. Dla niej liczę się tylko ja. 

Bez wyrazów szacunku Dracon Malfoy ten, który sprawia, że Hermiona krzyczy z rozkoszy. 

Ps. Nie biegnij na skargę do niej, bo wie o tym liście. 

Ps 2. Do zobaczenia na moim ślubie z Hermioną. "

niedziela, 14 czerwca 2015

"Petrificus totalus"


Świetny blog ze świetnymi opowiadaniami i miniaturkami :3
Zakochałam się od pierwszego zdania <3
Opowiadania podbiły moje serce bez dwóch zdań ! 
Są oryginalne i niebanalne a autorka jest świetną osóbką której należy się szacun za pisanie takiego dzieła :*:*:*


http://totalus-petrificus-totalus.blogspot.com/

Tytuł: "Petrificus totalus"
Autor: Patronuska
Czasy: dorosłe życie
Status: AKTUALNE


Fragment Opowiadania :

"...godzinę wcześniej 
Wszedł bez pukania.

 – Masz dwie rzeczy do wyboru: albo stąd wyjdziesz, albo się wyniesiesz – warknął do Amandy, która spiorunowała go wzrokiem.

 – Trochę kultury! Właśnie, rozmawiam z panią Granger  – zawołała oburzona kobieta. 
 – Tak, Amanda chciała pożyczyć sukienkę na nadchodzącą maskaradę – przyznała z rozbawieniem Hermiona, bo zdawała sobie sprawę, że powód jej rozmowy ze swoją asystentką jest całkiem inny, a jej zainteresowanie kreacjami Hermiony, to tylko kiepska wymówka.

 – Możesz jej pożyczyć co najwyżej ramę od obrazu. Pójdzie na bal jako obraz. Nędzy i rozpaczy – dodał z szyderczym uśmiechem.

Amanda wypadła z gabinetu trzaskając drzwiami. Jej twarz wyglądała jak po spotkaniu drugiego stopnia ze sklątką tylnowybuchową.

 – Potrafisz być czarujący – westchnęła Hermiona  – niemniej jednak jestem ci wdzięczna, że pozbyłeś się tej wywłoki.

 – Zawsze do usług – ukłonił się malowniczo. – Od kogo to masz? – wskazał na bukiet. 
 – Od Królika Bugsa – odpowiedziała, nim zdążyła się zastanowić.

– To nowa ksywa Pottera? 
 – Nie, ale muszę mu ją podsunąć – wyszczerzyła się w uśmiechu.

 – Więc? 
 – Od wdzięcznego interesanta, jeżeli już musisz wiedzieć – powiedziała rumieniąc się uroczo.

– CO?! Dostajesz kwiaty od klientów? 
 – Petentów Malfoy, petentów – mruknęła z politowaniem kręcąc głową.

– Wszystko jedno, nie życzę sobie tego! – krzyknął tak głośno, że Amanda odwróciła się ze strachem. 
– TY sobie nie życzysz? A co niby masz do tego?! – zdenerwowała się Hermiona

– Zaufaj mi, nasz plan – szepnął –  NATYCHMIAST JE WYRZUĆ ALBO JA TO ZROBIĘ! – dodał głośniej. 
Teraz na korytarzu, przed gabinetem Hermiony zebrała się już spora grupka zaciekawionych czarodziejów. Malfoy złapał wazon z kwiatami i rzucił przez długość pokoju, tłukąc przy tym szybę dzielącą biuro Hermiony od boksu, który zajmowała jej asystentka.

– Wychodzimy! – warknął tak, żeby wszyscy słyszeli, a ciszej dodał – wynagrodzę ci to. 
Wstała lekko zmieszana, machnęła różyczką mrucząc reparo, na co szyba i wazon wróciły do stanu przed wybuchem Malfoya. Z kamienną twarzą sprawiła, że resztki kwiatów zniknęły, wzięła torebkę i stanęła gotowa do wyjścia. 
Malfoy podał jej ramię, na co ona z uniesionymi ze zdziwienia brwiami, podała mu rękę.

– Malfoy, musisz pokazywać swoje dziwactwa przed połową ministerstwa? –warknęła.

– Nie mam żadnych dziwactw! To są "special effects"! – rzucił Malfoy z rozbrajającym uśmiechem i otworzył jej drzwi..."

wtorek, 2 czerwca 2015

"Rzan tłumaczy i komentuje"


Kochani polecam wam bloga wspaniałej osóbki,która dla nas czytelników Dramione tłumaczy opowiadania i miniaturki o tym wspaniałym paringu :3 Wielki szacun dla Ciebie Rzan ,że robisz dla nas tak wiele :* 

http://rzan-komentuje.blogspot.com/

Tytuł: "Rzan tłumaczy i komentuje"
Tłumaczy: Rzan
Czasy: różne 
Status: AKTUALNE

Fragment Dwaco:


Sposób, w jaki Draco wkopał się w niańczenie dziecka samo w sobie był mocno zagadkowy. Dodatkowej nutki tajemniczości i szaleństwa dodawał fakt, kim miał się opiekować, bowiem niepotrafiący długo usiedzieć w miejscu chrześniak Pottera był niezwykle uciążliwy dla jego psychiki.

Potter – myślał ze zgryźliwym wyrazem – jest moim dłużnikiem!

– Ale przecież to twój kuzyn – protestowała jeszcze wczoraj Hermiona, kiedy bez jego wiedzy ich wspólne plany na weekend zostały zmienione. Jej oczy szukały oczu chłopaka, zdumione jego niepokojem.

– I? – nieprzyjemnie zadrwił Draco, z dłońmi wepchniętymi głęboko w kieszenie oraz z dąsem na ustach, przypominając wykiwane i zirytowane tym faktem dziecko.

– Oh, na miłość boską, Draco! Nie chcesz być obecny w życiu chłopca? Jest twoim kuzynem!

– Ale nie moją odpowiedzialnością, Hermiona!

– Nie musi być, jednak dalej jest twoją rodziną. Jesteś mu to winny. – Draco miał czelność wyglądać na urażonego tą sugestią.

– I kto to mówi? – Natychmiast pożałował swoich słów, bo Hermiona splotła ramiona na piersi, a w brązowych oczach zapłonął ogień.

– Ja – odpowiedziała niebezpiecznie sycząc. Draco wiedział, kiedy nie przekraczać granicy, szczególnie gdy Hermiona zadzierała ten swój piegowaty nos.


czwartek, 2 kwietnia 2015

"Long Way Down"

Kochani jeżeli jeszcze nie wiecie Oli Fajna powróciła do nas z nowym opowiadaniem na starym blogu  :3

http://dark-family-dtb.blogspot.com

Tytuł: "Long Way Down"
Autor: Oli Fajna
Czasy: 2 miesiące po wojnie
Status: AKTUALNE

Fragment Opowiadania :

"...Zamierzał po prostu wyjść. No bo chyba nie powinien się z nią żegnać, prawda? Nie przyszli tu razem. Jedynie wpadli na siebie i wymienili kilka zdań, próbując wypełnić czymś znajdującą się między nimi pustkę. To nie tak, że teraz byli dobrymi znajomymi od picia. Co to, to nie, szczególnie, że aktualnie był przecież abstynentem. O Merlinie, ta sytuacja była absurdalna.
Bez zastanowienia zsunął się z krzesła i ruszył w stronę dziewczyny, siedzącej teraz na stole i rozcierającej sobie kostkę.
-Malfoy!-krzyknęła widząc jak się zbliża, a na jej twarzy pojawił się pogodny uśmiech. Gdyby tylko pamiętała, że powinna go nienawidzić...
Wywrócił oczami i stanął naprzeciw niej, ignorując to z jaką gwałtownością zerwała się ze stołu i stanęła naprzeciw niego, tak, że uderzyła czołem w jego klatkę piersiową z powodu swojego niskiego wzrostu. Westchnął cicho, położył ręce na jej ramionach i odsunął ją od siebie, przyglądając jej się z uwagą.
-Gdzie mieszkasz Granger? Odprowadzę cię do domu-powiedział z niechęcią i choć Merlin mu świadkiem, że nigdy nie zrobiłby tego z własnej woli, czuł przymus by upewnić się, że nic jej nie będzie. Była bardzo, ale to bardzo pijana i nie mógł pozwolić aby została sama, w środku baru z licznymi facetami, którym nigdy nie wiadomo co przyjdzie do głowy, w dodatku skazana na samotne wracanie do domu w środku nocy, bo to, że udałoby się jej teleportowanie w takim stanie, nie wchodziło nawet w grę. Rozczepiłaby się, albo przeniosła niechcący w inne miejsce.
-Czy to jakaś propozycja?-dziewczyna wsparła się dłońmi na jego piersi i spojrzała na niego z rozbawieniem, sugestywnie unosząc w górę brwi.
-Tak, taka, że odprowadzę cię do domu-przyznał, zarówno rozbawiony jak zirytowany jej dziecinnym zachowaniem. Wywrócił oczami, a następnie złapał ją za ramię i poprowadził w stronę krzesła, na które mimochodem rzuciła swoją kurtkę.
-Nie musisz być taki sztywny, Malfoy. Czemu nie możesz się po prostu zabawić?-zapytała na przemian śmiejąc się i prawiąc mu wyrzuty dziewczyna, podczas gdy on wziął kurtkę i od niechcenia zarzucił ją na jej ramiona, cały czas nie mogąc pojąć w jak nieprawdopodobnej sytuacji się znalazł.
-Gdzie mieszkasz, Granger?-ponowił swoje pytanie, próbując odkleić jej ręce od swojej szyi.
-Takie informacje mają swoją cenę, Malfoy-stwierdziła, zalotnie trzepocąc rzęsami, na co on niemal nie popłakał się z frustracji. Czy ona nie rozumiała, że nie był zainteresowany?!
Hermiona uśmiechnęła się do niego uroczo, niewinnie i dziewczęco, jednak on wiedział, że nie może poddać się temu urokowi, że dziewczyna nie posiada żadnej z tych cech, a na co dzień jest okrutną, złośliwą i upartą panną Granger, która za cel postanowiła sobie uprzykrzać i utrudniać mu życie.
-Po prostu podaj mi adres i odprowadzę cię do domu...-westchnął zbyt zmęczony, by się z nią wykłócać. Czy naprawdę prosił o tak wiele?
-A co ty powiesz na to, żebyśmy poszli do ciebie?-zapytała dziewczyna, a ton jej głosu miał zapewne przypominać zmysłowy, jednak nie bardzo jej to wyszło, bo chyba podobnie do niego była już nadzwyczaj wyczerpana.
-Gdzie.Mieszkasz.Granger-wycedził przez zęby poirytowany jej osobą. Jej bliskością, tym, że się do niego dobierała, a teraz chyba próbowała go nawet pocałować, ale była za niska, więc jej próby zeszły na niczym. Instynktownie pochylił się i spojrzał jej w oczy, ze zmęczeniem i zrezygnowaniem marszcząc brwi. -Nie rób tego, jutro będziesz tego żałować-dodał, wyobrażając sobie, jak ta sfrustrowana i upokorzona biega po swoim mieszkaniu, wściekła za to, jak bardzo zrujnowała sobie życie. Nie był odpowiedni dla nikogo, a już szczególnie dla niej.
-Potrzebuję kogoś, Malfoy-wyszeptała wprost w jego usta, a jej dotychczasowe rozbawienie i dobry humor uleciał z niej w jednej chwili. Nagle stała się zmęczona, smutna, ogarnęło ją poczucie melancholii, a Malfoy zaczął przeklinać w myślach, bo z dwojga złego wolał Granger skaczącą po stołach niż Granger, która zacznie mu się zwierzać, albo co gorsza płakać.
Westchnął ciężko, patrząc jak dziewczyna nieporadnie zbliża swoje usta do jego ust, a jego omiata świeży zapach mięty pomieszanej z alkoholem i choć bardzo chciał, nie mógł zaprzeczyć iż jest to całkiem hipnotyzująca mieszanka. Zamarł więc, nie do końca wiedząc, czy powinien pozwolić jej działać, czy może raczej odepchnąć ją i zabrać do domu, tak jak pierwotnie zamierzał, zmuszony przez swoje porządne, empatyczne sumienie. Żart. Nie posiadał czegoś takiego jak porządne i empatyczne sumienie.
Patrzył więc, jak twarz dziewczyny przybliża się do jego twarzy, jej powieki się przymykają, a wargi delikatnie rozchylają, nie mogąc nadziwić się tej absurdalnej i nieodpowiedniej chwili, która działa się tylko i wyłącznie z powodu alkoholu. I już, w momencie kiedy jej usta miały dotknąć jego warg, coś, a może raczej parę szklanek whisky za dużo nieoczekiwanie sprawiło, że zgięła się w pół i zwymiotowała na jego buty, definitywnie kończąc niezręczne próby przystawiania się do jego niespodziewanie cierpliwej i wyrozumiałej osoby, która skomentowała tą sytuację jedynie cichym i dobitnym przekleństwem.[...]"

środa, 1 kwietnia 2015

Liebster Blog Award

Zostałąm nominowana do  Liebster Blog Award . Zostałam nominowana przez animorf :*
Zapraszam na jej bloga nie Dramione ale jest świetny :3
http://dreaming-fangirl.blogspot.com

Oto lista blogów, które nominuje :

1. http://more-than-enemies-dramione.blogspot.com
2. http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com
3. http://dracohermionaundomyheart.blogspot.com
4. http://slady-cieni-dramione.blogspot.com
5. http://w-chmurach-milosci.blogspot.com
6. http://milosny-skandal.blogspot.com
7. http://dark-family-dtb.blogspot.com

7 nominacji oznacza 7 pytań dla was :3

1. Jaka jest wasza ulubiona postać z HP i dlaczego ?
2. Ulubiona lektura szkolna ?
3. Jak zaczęłą się Twoja przygoda z pisaniem?
4. Twoja pierwsza książka którą przeczytałaś to...?
5. Gdybyś mogła miecz magiczny przedmiot,co to by było i dlaczego?
6. Gdybyś mogła uratować od śmierci dwie postaci z HP , to kto nimi by był i dlaczego ?
7. Z którą z postaci z HP byś się utożsamiła i dlaczego?


A to moje odpowiedzi :

1. Jaka jest wasza ulubiona książka i dlaczego?

* Nie mam ulubionej książki . To tak jakby kazać matce wybrać ulubione dziecko.
Wszystkie które przeczytałam są tymi ulubionymi :*

2.  Jaki bohater literacki/filmowy najbardziej was przypomina?

* Beatrice Prior albo Clary Fray-Morgenstern.

3. Gdybyście mogli mieć magiczne zwierzę, co by to było?

* Zawsze chciałam mieć Smoka <3

4.  Pierwsza książka (nie lektura), którą przeczytaliście? 

* Biblia dla najmłodszych :) Miałam wtedy 6 lat :P

5.  Macie swoje ulubione miejsce na ziemi?

* Taak niedaleko domu . Mieszkam na wsi więc lubie poleżeć sobie na polu :3

6. Gdybyście mogli mieć jedną magiczną moc (bycie niewidzialnym, latanie, teleportacja, super siła, szybkość itp.) to co b to było?

* Jak byłam mała zawsze chciałam umieć latać,ale teraz myśle,że bardziej przydałaby mi się teleportacja :)





poniedziałek, 9 marca 2015

"The cost of Victory"


Nie jest to typowe Dramione dlatego przyciągnęło mnie swoją oryginalnością :3
Pojawiają się tam watki Katie Bell,Lee Jordana,Angeliny Johnson,Olivera Wood,Georga Wesley'a,Alicji Spinnet,Theodora Nott i wielu innych osób co bardzo,ale to bardzo mi się podoba zawsze byłam ciekawa jakby potoczyły się losy innych Czarodziei po wojnie :)
Jeżeli też chcesz się tego dowiedzieć to ,to opowiadanie jest specjalnie dla Ciebie !!! :*

http://dramionetrans.blogspot.com

Tytuł: "The cost of Victory"
Autor: Lexie Song 
Czasy: Po wojnie
Status: ZAKOŃCZONE

Fragment Opowiadania : 

"... Draco zniknął.

Na początku nie była tego pewna. Nie widziała go w Wielkiej Sali podczas obiadu i wydawało jej się to dziwne, ale, podobnie jak ona, Draco nie zawsze przychodził na posiłki. Dopiero po tym, jak spędziła całe dwie godziny eliksirów czekając na niego, zaczęła się martwić. Najpierw poszła do Skrzydła Szpitalnego.

- Hermiona. – powiedziała Pani Pomfrey, uśmiechając się do niej ciepło. Nie zapomniała tego, jak Hermiona pomagała jej po Bitwie – Czy coś się stało, kochanie?
- Nic mi nie jest. – odpowiedziała, przeczesując wzrokiem pomieszczenie – Czy przypadkiem nie widziała Pani Draco?
- Draco Malfoya? – zapytała Pani Pomfrey – Nie, oczywiście, że nie.

Hermiona nie zatrzymała się by przemyśleć te słowa, ale poczuła lodowaty strach kiedy odwracała się i wychodziła z pomieszczenia. Jeśli coś stałoby się Draco, nikt by nie zareagował. Jeśli coś stało się Draco… Nie chciała o tym myśleć. To było głupie, nielogiczne. Mógł po prostu zrezygnować z dzisiejszych zajęć… Ale Draco nigdy nie opuszczał zajęć. Chciał by jego świadectwo było nieskazitelne, bo jego przeszłość była wystarczająco szarawa. Jeśli coś się stało Draco…

Mnie to obchodzi, pomyślała. Mnie to interesuje.

Potem poszła do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Już wcześniej wiedziała gdzie jest, ale  - oczywiście – nigdy nie była w środku. Tylko tydzień temu, zapytała Draco o niego.

- Jaki jest?
- Zimny. – powiedział – I piękny.
- Potrzeba hasła by tam wejść?
- Tak.­ – powiedział – Salazar Slytherin i Godrick Gryffindor myśleli podobnie, przynajmniej na początku. – spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się – Chcesz znać obecne hasło?
- Powiedziałbyś mi? – zapytała zdziwiona.
- Czemu nie? Przecież i tak zdradziłem mój dom już Ilion razy, tylko dlatego, że spędzam z tobą cza. Poza tym, wiem, że nigdy byś go nie użyła.

- Wężousty. – powiedziała w stronę ściany przed nią.

Ta powoli zniknęła i Hermiona przeszła przez otwór. Pokój Wspólny był dokładnie taki, jak go opisał Draco. Był ogromny, z drogimi meblami w czarniawych i zielonych odcieniach z dodatkami srebra. I był lodowaty. Hermiona zadrżała.

Nigdy nie była zwolenniczką uprzedzeń, ale nawet ona musiała przyznać, że od każdego Ślizgona biło czymś strasznym. Żadne z nich nie wydawało się wesołe z jej obecności. Nie było ich wielu i niemal każdy z nich zamarł kiedy weszła do pomieszczenia. Trochę spodziewała się, że któryś z nich wyciągnie w jej stronę różdżkę. Pansy Parkinson obserwowała ją z kąta Pokoju. Zabini, który opierał się o ścianę, czytając, nie podniósł nawet wzroku kiedy weszła. Theo ją obserwował, ale jego twarz była nie do odczytania i niezbyt pocieszająca. Kilku drugoklasistą się gapiło, po czym wstało i opuściło pomieszczenie. Cisza wisiała w powietrzu jeszcze przez moment.

- Co ty tu robisz? – wreszcie zapytała Pansy z wrogością w głosie.

Theo niemal niewidocznie odwrócił się w jej stronę. Zabini zamknął książkę i zaczął słuchać. Oni, zdała sobie sprawę z niemałym zaskoczeniem, szykowali się do obrony. Poza byciem perfekcyjną, Hermiona nie miała pojęcia, jaki autorytet ma tu ta mała, ograniczona Pansy. Zwłaszcza nad dużo wyższymi i dużo bardziej inteligentnymi lokatorami. Cokolwiek to było, było silne. To nie tak, że się jej bali, lubili ją lub byli na skinienie jej palca tak jak Crabbe i Goyle dla Draco. To było bardziej jakby ona zasłużyła na tą uwagę, w przeciwieństwie do Hermiony.

Popełniła błąd przychodząc tutaj. Widząc pogardę w oczach Pansy, zdała sobie z tego sprawę. Nikt jej tu nie chciał. Nawet ten, kto w pewnym sensie ją tu zaprosił, dając jej hasło, nie byłby zadowolony gdyby o tym wiedział.

Udało jej się zebrać trochę śliny w nagle suchym gardle i postanowiła wreszcie się odezwać.

- Theo…

Szybko przeniósł na nią wzrok na dźwięk swojego imienia. Jego oczy mówiły wystarczająco, ale zmusiła się by kontynuować.

- Szukam Draco.
- Nie ma go tu. – powiedział krótko Zabini.
- Tyle zauważyłam. – rzuciła – Gdzie on jest? Jest w swoim dormitorium?
- To nie twój interes.
- Nie ma go tam. – powiedziała Pansy, patrząc prosto na nią – Nie widziałam go cały dzień. Nie wiem gdzie jest.

Hermiona zauważyła zmartwienie w jej oczach i zaczęła się zastanawiać czy może mają ze sobą więcej wspólnego, niż kiedyś sądziła.

- Dziękuję. – powiedziała. Potem dodała to, co każdy myślał – Powinnam już iść.

Pansy kiwnęła głową, a Zabini wrócił do swojej książki. Dostrzegła tytuł zanim zagiął tekturową okładkę:Cierpliwość Drozda. Powieść?

Potem sprawdziła Pokój Życzeń. Bez sukcesu. Był pusty. Pokój automatycznie wypełnił się obrazami Draco, kiedy zdał sobie sprawę, że to jego szuka. Pomimo wszystko, wyszła z uśmiechem. Potem zajrzała do biblioteki, pobiegła na boisko do Quidditcha i z powrotem. Dopiero wtedy pozwoliła dobie ześlizgnąć się po ścianie na podłogę, wyczerpana. I właśnie w tym momencie przypomniała sobie o Mapie Huncwotów. Nie używała jej często. To był nawyk Harry’ego. Ale przegrzebała swoją torbę, po drodze wyrzucając kilka kałamarzy, i wyciągnęła Mapę.

- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego. – wyszeptała, dotykając różdżką Mapy.

Nie było łatwo, z tuzinami kropek na każdym z pięter. Przeleciała wzrokiem po Wieży Gryffindoru i większości sal lekcyjnych, wiedząc, że Draco ma teraz przerwę, tak jak ona. Ole nadal było zbyt wiele imion. Chwilę jej zajęło znalezienie tego, którego szukała. Draco Malfoy.

Znalazła go w toalecie Marty, wymiotując w konwulsjach. Łzy płynęły po jego twarzy. Jego źrenice były tak rozszerzone, że ledwie widziała szary krąg wokół okropnej, bezdennej czerni.

- Och, Draco… - powiedziała, opadając na kolana obok niego – Co się stało?
- Czwartoklasista. – rzucił Draco pomiędzy torsjami – Mały skurwiel zaszedł mnie od tyłu.

Hermiona wyciągnęła swoją różdżkę.

Finite Incantatem.

Ku jej zaskoczeniu, Draco zaśmiał się dziwnie i pokręcił głową.

- Nie działa. Już próbowałem… Nie pomyślałaś o tym?
- Dlaczego nie poszedłeś do Skrzydła Szpitalnego?
- Pani Pomfrey… nie znosi mnie. – rzucił. Jego ramiona trzęsły się niekontrolowanie – Nie chciałem… się narzucać. To… przejdzie.

Przypomniała sobie słowa pielęgniarki: Nie. Oczywiście, że nie.

- Och, Draco… - znów powiedziała – Zależy mi na tobie, wiesz o tym. Mnie interesuje, co się z tobą stanie.

Znów pokręcił głowę i wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale potem się pochylił i znów zwymiotował. Odgarnęła jego przydługie włosy z jego twarzy i trzymała go w ramionach po wszystkim. W pewnym momencie zastanawiała się, czy Pansy kiedykolwiek musiała to robić.

- Czasami zastanawiam się czy jesteś aniołem. – mruknął kiedy bawiła się jego włosami – Zesłanym na ziemię by ocalić moją duszę.

Zaśmiała się delikatnie.

- Zastanawiam się, co to było za zaklęcie. Według mnie, bredzisz.
- Tak. – powiedział – Chyba powinienem się zamknąć. – ale tego nie zrobił – Dlaczego w ogóle ze mną rozmawiasz? Jakie masz prawo mówić takie rzeczy… że mi wybaczasz? Dlaczego, Hermiono? Dlaczego… - machnął rękami na siebie – to? Jeśli…
- Przysięgam, jeśli znów zaczniesz się nad sobą użalać, zwiążę ci język. Dosłownie. – ostrzegła go – Już powiedziałam ci tuzin razy. Może po prostu jestem człowiekiem, Draco...."