sobota, 12 października 2013

"Zycie to jedna wielka niewiadoma"

Kolejny blog,który bardzo lubię ;]

Hermiona ma niezwykłą moc i należy do bractwa Białego Kruka ;)

http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.com/

Tytuł: "Zycie to jedna wielka niewiadoma"
Autor: DraMion
Czasy: Ostatni rok nauki/Voldemort żyje
Status: AKTUALNE

Fragment opowiadania:

"...- Słuchaj uważnie, bo mam zamiar ci to powiedzieć tylko raz Davis. Jak dla mnie jesteś nikim. Zwykłą bezczelną dziewuchą zadzierającą nosa, uważającą się za nie wiadomo kogo. Więc radzę ci grzecznie odpierdol się, zwłaszcza dzisiaj. Zrozumiałaś?
Dziewczyna na moje słowa chciała mnie uderzyć, co jej nie wyszło, bo w porę się odsunęłam. Wkurzona za to zachowanie dziewczyny, wyciągnęłam swoją zapasową różdżkę, celując nią prosto w jej klatkę piersiową.
- Jakiej części mojej wypowiedzi nie zrozumiałaś? - Zapytałam.
- Za kogo ty się uważasz? - Odezwała się Astoria Greengrass.
Jeszcze jedna…
Całkowicie ignorując młodą arystokratkę, zwróciłam się do Davis.
- Zapytam ostatni raz, czego ty chcesz?
Dziewczyna zwęziła oczy, sycząc w moją stronę:
- Chcę, abyś się w końcu wyniosła! Chcę, abyś odczepiła się od Malfoya i Zabiniego! Odkąd się pojawiłaś w ogóle na nas nie zwracają uwagi! Draco, kiedy wrócił do szkoły z przerwy świątecznej, cały czas kręci się ze Snape, próbując dowiedzieć się gdzie byłaś. Masz go zostawić! On należy do nas!
W odpowiedzi wybuchnęłam śmiechem. Zdenerwowana blondynka nie wytrzymała i rzuciła zaklęciem w moją stronę. W mgnieniu oka przestałam się śmiać, odbijając urok. Ta zaś nie poddając się rzuciła kolejne. Rozpoczął się istny pojedynek na zaklęcia.
- Furnunculus!
- Protego!
- Densaugeo!
- Impedimenta!
- Drętwota!
- Rictusempra!
- Sectumsempra!
- Expelliarmus!
- Crucio!
- Expulso! Expelliarmus!
Dziewczynie wypadł magiczny patyk z ręki. Zdezorientowana, rozejrzała się po koleżankach, te jak na zawołanie ustawiły się za nią, z wyciągniętymi różdżkami, skierowanymi w moją stronę. Podniosłam wysoko głowę, posyłając im znudzone spojrzenie.
- Wiesz Davon, wcale się nie różnisz od swojej rodziny. Jesteś tak samo stuknięta jak oni. Zresztą te twoje koleżanki… -machnęłam lekceważąco różdżką w ich kierunku - są takie same.
- Jak śmiesz nas obrażać! Spójrz na siebie. Jesteś szlamą, ale jakimś sposobem dostałaś się do naszego domu i myślisz, że wszystko ci wolno? - Odezwała się Parkinson, swoim mopsowatym głosem. - Lepiej uważaj na to co mówisz, bo możemy cię teraz uszkodzić, albo nawet zabić.
Pokręciłam głową z politowaniem.
- Jak tam chcecie, mi jest to obojętne. - Wzruszyłam ramionami. - Wtedy cała wasza banda wyląduje w Azkabanie. I wiecie co? Zrobicie przysługę światu, bo nikt nie będzie musiał już się z wami męczyć.
- Jak śmiesz! Crucio!
- Ignis ardentis!*
Parkinson i ja wypowiedziałyśmy formuły zaklęć w tym samym czasie. Z tym, że ja uniknęłam niewybaczalnego zaklęcia, a ona zwijała się na podłodze z bólu, krzycząc w niebogłosy. Patrząc na cierpienie wymalowane na twarzy dziewczyny, nic nie czułam, zero wyrzutów sumienia, zero emocji.
- Eripio.* - Zaraz po wypowiedzeniu formułki odwracającej zaklęcie, Pansy zemdlała. - Myślę, że powinnyście zając się swoją koleżanką, która teraz potrzebuje porządnej dawki energii.
Powiedziawszy to, odwróciłam się na pięcie, zmierzając do swojego dormitorium. Ponownie zostałam zatrzymana przez Greengrass.
- Granger, jeszcze nie skoczyłyśmy… - niedane jej jednak było dokończyć, bo nie wytrzymałam.
- Słuchaj ty głupia idiotko! Nie było mnie przez pierdolone kilkanaście dni. Musiałam uganiać się po lesie za pieprzonym wilkiem, znosić ból, jakiego ty sobie nawet nie wyobrażasz! Jestem wściekła, obolała i mam już was wszystkich kurwa dość! Jeśli będziesz chciała możemy dokończyć to innym razem, ale teraz moja cierpliwość się wykończyła, więc spierdalaj!..."

1 komentarz: