środa, 16 października 2013

"...dom woskowych słów,które topi czas..."

Bardzo długi blog , ponieważ ma 80 rozdziałów ;]
Jak ktoś lubi takie długie opowiadania to polecam .

http://draco-hermiona.blog.onet.pl/

Tytuł: "...dom woskowych słów,które topi czas..."
Autor: Ice
Czasy: 6 rok nauki
Status: ZAKOŃCZONE

Fragment opowiadania:

"...Malfoy, ty…! Nie będę tu na ciebie czekała całą wieczność. Jeżeli myślisz, że znów mi wykręcisz ten numer, to grubo się mylisz! - wrzeszczałam, ale za każdym razem nie uzyskiwałam odpowiedzi.

- Imbecyl! – warknęłam.

Zaczynałam się poważnie denerwować, a zarazem bać tą ciszą i mrokiem, który panował wokół mnie.

- Zamknij się wreszcie, Granger – usłyszałam głos dochodzący z góry. Tak więc uniosłam podbródek i wzrokiem przenikałam przez gęste korony drzew. I co spostrzegłam? Mniej więcej 15 metrów nade mną, na jednej z gałęzi w najlepsze siedział sobie poszukiwany (czyt. Malfoy), który próbował mi coś przekazać.

- Cicho bądź - w końcu go rozszyfrowałam.

- Jak to mam być cicho?! – zbulwersowałam się. – Nie było cię. I co ja mam sobie wtedy myśleć? Być może spoczywasz w żołądku jakiegoś pajęczaka, albo nie! Raczej zostałeś ukąszony przez wilkołaka i jesteś w trakcie przemiany! – wydarłam się.

- Apropo wilkołaków. Właśnie próbowałem po raz drugi uratować ci życie. Więc plisss z łaski swojej przestań nawijać jak jakaś opętana, bo to już staje się nudne -powiedział sarkastycznie.

- Ty gno…ju. JAK TO URATOWAĆ?!

- Czyżbym wyczuwał w twoim głosie… – przerwał – Nutę zgrozy?

- Nie. To powiesz mi, co robisz na drzewie?

- Powiedzmy, że przed czymś uciekałem – odrzekł.

- Aha. Bardzo wyczerpująca odpowiedź – zadrwiłam.

- Ejejej szalamo czy ty, aby ze mnie nie kpisz? – spytał, na co ja prychnęłam.

- Malfoy, czy ty jesteś, aż tak głupi? Jasne, że z ciebie kpię! – zaśmiałam się głośno.

- PRZESTAŃ MÓWIĆ – warknął na mnie, a ja momentalnie ucichłam.

- Twoje obliczenia były nieprawidłowe – odezwałam się po chwili.

- Jak to?

- Wydaję mi się, że jesteśmy od siebie oddaleni o 15 metrów – zauważyłam.

- Rzeczywiście… – zamyślił się. – Hej, Granger powiedz mi co jest między tobą, a Zabinim? – zmienił temat.

- A co cię to? – zapytałam, jakby to było oczywiste.

- No wiesz…Powiedz – drażnił się ze mną.

- A spadaj na drzewo… Eee zapomniałam, że już się na nim znajdujesz – zachichotałam.

- Coś widzę, że jesteś w humorze – westchnąl sztucznie. – Szkoda, bo już za chwilę nie będzie cię na tym świecie - zaśmiał się szyderczo, a ja miałam zamiar go udusić.

- Zoba… – zaczęłam, ale nie dokończyłam, bo byłam zbyt przerażona odgłosami jakiegoś zwierzęcia, które czaiło się tuż za pobliskimi krzakami.

Od razu pędem ruszyłam przed siebie, lecz usłyszałam jeszcze wrzask blondyna.

- Idiotko, nie biegnij! Zaklęcie! – przypomniał, a ja na samą myśl o wcześniejszym upadku wzdrygnęłam się. Po cichu liczyłam metry, które nas dzieliły.

- To co mam robić? Biegać w kółko?! – odkrzyknęłam, okrążając pień, lecz Malfoy nie odpowiedział.

- Tylko, żeby nie…- i jednak moje przeczucia spełniły się. Po raz trzeci usłyszałam świst i w oddali zobaczyłam jak Ślizgon szybuje w moją stronę. Odruchowo schyliłam się i…uniknęłam kolejnego upadku, ale Malfoy na pewno nie. Podeszłam do niego, ale ku mojemu zdziwieniu nie poruszał się, więc o co chodzi? I wtedy zdałam sobie sprawę, że koło jego głowy znajduje się jakaś dziwna ciemna maź jakby… krew?

- No nie, tylko nie to! Proszę! – jęknęłam i zaczęłam szarpać za szatę chłopaka. Ale nawet nie drgnął. Wyglądało na to, że uderzył się w głowę i stracił przytomność, ale czemu to właśnie takie rzeczy mnie spotykają?

I jak ja go teraz przeniosę?

10 minut musialam się zastanawiać nad zaklęciem, któtego mogłabym użyć, aż w końcu onieśmielona własną głupotą wycelowałam różdżkę w Malfoya i wypowiedziałam formułę zaklęcia.

- Wingardium – Leviosa!..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz