wtorek, 15 października 2013

"Dramione-The magic world"

Następny blog tej samej autorki ;]


http://dramione-the-magic-world.blogspot.com

Tytuł: "Dramione-The magic world"
Autor: Oli Fajna
Czasy: 6 rok nauki/Voldek żyje
Status: ZAKOŃCZONE


Fragment opowiadania:

"...-Malfoy... czy ty coś brałeś...?
-Nie Granger po prostu mam zły humor...
-I dlatego że masz zły humor, stoisz pod moim domem w wigilie, do tego w samej koszuli... nie jest ci przypadkiem zimno, Malfoy?- spytała unosząc wysoko brwi. Była zszokowana zachowaniem ślizgona.
-Nie wiedziałem że to twój dom... w ogóle to gdzie ja jestem?
-Brałeś coś Malfoy.-stwierdziła Hermiona- wejdźmy do mnie, zanim tu zamarzniesz.
-Nie Hermiono. Nie wejdę do twojego domu.-powiedział blondyn stanowczym głosem. Sam nie wiedział czemu użył jej imienia.
-Czy ty powiedziałeś do mnie...? Nie ważne. Jesteś naćpany. Chodź.-powiedziała dziewczyna ciągnąc go za rękę w stronę najbliższych drzwi jednego z domków.
-Nie! Granger nie jestem naćpany... Puść mnie!- na nic zdały się jego krzyki. Hermiona wciągnęła go już do przytulnego wnętrza swojego domu.
-Słuchaj Malfoy... nienawidzę cię ale na chwilę o tym zapomnijmy. Widzę że coś ci się stało. Doceń to że nie pytam i przez chwilę nie udawaj złego gościa...
-Granger ja nie udaję złego gościa... ja jestem złym gościem, i bynajmniej nie stanę się dobry tylko dlatego że tak ci się zachciało...-mówiąc to obdarzył ją swoim paskudnym uśmieszkiem. Chciał się na kimś wyżyć. Zaczął powoli zbliżać się do dziewczyny. Tak... przestraszenie Granger na pewno poprawi mu humor.-zapraszanie mnie do swojego domu nie było dobrym pomysłem...
-Malfoy, za pięć minut będzie tu mój ojciec... daj spokój- mówiła Hermiona powoli cofając się w stronę ściany.
-Jakież to prymitywne... straszysz mnie tatusiem? On nie może mi nic zrobić!-mówiąc to złapał dziewczynę za ramiona i przycisnął do ściany. Spojrzał w jej głębokie, czekoladowe oczy. Nie było w nich strachu. Dlaczego?
-Masz rację Malfoy. On nie, ale ja tak.-spuściła wzrok na dół. Blondyn podążył za jej spojrzeniem. Dziewczyna przyciskała do jego piersi koniec różdżki.
-Wytłumaczę ci coś Malfoy-ich spojrzenia znowu się spotkały-nie lubię cię, ale mam dobry humor i nawet ty nie jesteś w stanie go popsuć. Są święta. Nie jestem głupia. Gdybyś mógł, spędzałbyś je w domu.
Ogrzej się, zjedz z nami kolację a potem, jeśli nie będziesz chciał zostać, wracaj tam skąd przyszedłeś.-widząc zmianę w oczach blondyna dziewczyna opuściła różdżkę- chcę ci pomóc,Malfoy-szepnęła.
-Dlaczego?-spytał. W jego głosie nie dało się wyczuć żadnych emocji. Stał dalej przyciskając ją do ściany.
Nie wiedział co ma robić. Nie miał dokąd iść ale czy święta u szlamy Granger to dobry pomysł? W ogóle jakim cudem on się tu znalazł? Jego podświadomość wybrała to miejsce? Nie... przecież on nie miał pojęcia gdzie dziewczyna mieszka. Jakim więc cudem...? Przeznaczenie? Nie... Draco Malfoy nie wierzył w takie rzeczy. Poza tym jego i tej szlamy nic nie łączy. Szlamy...? Nie może już jej tak nazywać. Przynajmniej nie teraz kiedy stoi pod jej dachem... Ma swój honor.
-Ponieważ ty też mi pomogłeś kiedy byłam w potrzebie... chcę ci się jakoś odwdzięczyć...
-No dobra... chcesz mi się odwdzięczyć? Pozwól mi tu mieszkać. Przez całe ferie.-powiedział to desperackim tonem bez chwili namysłu. Nie miał przecież wyjścia.
-Ale Malfoy... ja nie mogę... moi rodzice...-odparła zaskoczona dziewczyna. Nie to miała na myśli.
-Uratowałem ci życie, Granger. Jeśli to dla mnie zrobisz nie będziesz mi już nic winna. Obiecuję.- opuścił ręce z jej ramion, jednak dalej nie spuszczał z niej wzroku. Chciałby się przełamała.
-Sam przed chwilą powiedziałeś, że zapraszanie cię do domu to zły pomysł.
-A ty że chcesz mi pomóc.
-Chce ale...szybko zmieniasz zdanie, wiesz?-Hermiona za wszelką cenę próbowała się wywinąć.
-Granger-przerwał jej wpół zdania- musisz to zrobić...-spojrzał na nią błagalnie-przysięgam, że będę miły.
-Ty nie umiesz być miły, Mal...-nie dokończyła bo drzwi przy których stali, nagle się otworzyły. Natychmiast od siebie odskoczyli, bo odległość, która ich dzieliła mogła wydać się podejrzana dla państwa Granger, którzy stali w progu.
-Yyy mamo, tato... to jest yyy...-Hermiona wpadła w panikę. Jak tu teraz wytłumaczyć wizytę tego niezwykłego gościa? Jak wytłumaczyć że zostaje na dwa tygodnie? Na szczęście jej gość okazał się dobrym dyplomatą.
-Witam jestem Draco Malfoy.-mówiąc to uścisnął dłonie obojga rodziców Hermiony. Czyniąc to uśmiechnął się do nich szczerze. Dziewczyna momentalnie zakrztusiła się śliną. Pierwszy raz widziała by ślizgon tak się do kogoś szczerzył. Był to prawdziwy, promienny uśmiech.-Jestem zaszczycony móc spędzić z państwem całe te ferie.
-Słucham? -po raz pierwszy odezwała się mama gryffonki-całe ferie?
-Jak to, Hermiona nic państwu nie mówiła? Zaprosiła mnie już dawno temu...W takim razie... chyba mi nie wypada... nie chcę się narzucać... skoro nic państwo nie wiedzieli...-mówił to tak smutnym tonem, że nawet twardemu panu Granger zmiękło serce.
-Nie! Zostań... Hermiona rzeczywiście coś mówiła... tak, oczywiście, że mówiła. Bardzo miło będzie spędzić z tobą te dwa tygodnie-powiedziała pani Granger-przyjaciele naszej córki są naszymi przyjaciółmi.
Hermiona prychnęła. Jak jej rodzice mogli nabrać się na żałosne sztuczki Malfoya?! W sumie... chyba nie były takie żałosne skoro się na nie nabrali.
-Nie naprawdę, nie mógłbym... nie chcę sprawiać kłopotu...
-To żaden kłopot chłopcze, chodź pomożesz przygotować nam kolację-oznajmił pan Granger. Wziął swoją żonę pod rękę, po czym wyszedł z pokoju zostawiając Dracona ze swoją córką.
Blondyn uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na dziewczynę.
-Widzisz, Granger to żaden kłopot-następnie udał się do kuchni za ojcem Hermiony.
 -Nienawidzę cię Malfoy...-westchnęła głęboko, po czym za resztą udała się pomagać w przygotowaniach do wigilii..."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz