czwartek, 10 października 2013

Przyłapani


Autor: monalo4

Do oryginału: http://miniaturkihp18.blox.pl/html

ZAPRASZAM DO CZYTANIA

MINIATURKA + 18


HG/DM "Przyłapani"

Hermiona leżała na łóżku i czytała notatki z transmutacji na następny dzień. Korzystała w pełni z faktu, że jako Prefekt Naczelna miała swój własny pokój i rozkoszowała się zapachem egzotycznego kadzidełka, który niewiele osób lubiło czy nawet było w stanie tolerować.
Gdy litery zaczęły już rozpływać jej się przed oczami, odłożyła plik papierów i wsunęła się pod kołdrę. Wiedziała, że czeka ją wczesna pobudka, więc zgasiła światło i wtuliła się w poduszkę. Coś jednak natrętnie nie pozwalało jej zasnąć. Dopiero po kilku minutach zorientowała się, że to narastające w jej ciele napięcie, którego źródłem musiało być minione popołudnie.
Dzień był bardzo ciepły i większość uczniów czas wolny spędzała na dziedzińcu i nad brzegiem jeziora. Harry i Ron dzień wcześniej otrzymali od Filcha szlaban, więc dziewczyna samotnie spacerowała po terenie szkoły.
W pewnym momencie oddaliła się znacznie od wędrujących grupek i doszła do rosnących nad wodą drzew. Nie zdążyła zza nich wyjść, gdy usłyszała głośny plusk, a po nim miarowe i znacznie cichsze odgłosy.
Wiedziona wrodzoną ciekawością, wychyliła lekko głowę zza pnia i oniemiała: nie więcej niż piętnaście metrów od niej, zanurzony po pas w wodzie, stał Draco Malfoy, który zdążył właśnie przepłynąć kawałek jeziora i teraz odpoczywał, ocierając twarz z wody.
Hermiona bała się nawet głośniej odetchnąć, więc tylko stała i w milczeniu podziwiała sylwetkę chłopaka. Był wysoki, szczupły i zdecydowanie wysportowany, a spływające po nim strumienie wody czyniły go jeszcze bardziej pociągającym. Jeszcze bardziej, bo dziewczyna już od jakiegoś czasu uważała go za jednego z najprzystojniejszych chłopaków w szkole - jeśli nie miał pierwszego miejsca.
Podglądała go tak jeszcze przez jakiś czas, obserwując, jak płynnie przecina taflę wody, po czym wychodzi na brzeg i wyciera się przyniesionym ze szkoły ręcznikiem. To ją otrzeźwiło. Najciszej jak tylko się dało, wycofała się i odeszła w stronę szkoły.
Teraz leżała w łóżku, a jej ciało na samą myśl o prawie całkowicie roznegliżowanym chłopaku poruszyło się, wysyłając do mózgu sygnały o odczuwanej przyjemności. Dłońmi zaczęła masować pobudzone już piersi, które rozpaczliwie wręcz pragnęły jej dotyku, a uda coraz bardziej rozchylały się, jakby prosząc ją o poświęcenie również im należytej uwagi.
Koszulka już znajdowała się pod samą jej szyją, więc niewiele myśląc po prostu zsunęła spodnie i odrzuciła je na podłogę, wyobrażając sobie, że jest z nim w łóżku i to jego dzieło. Jej dłonie zaczęły wędrować po całym ciele, schodząc coraz bardziej w dół i zmierzając w stronę rozpalonego trójkącika między udami. Przez chwilę pieściła je, aż w końcu doprowadziła palce do strategicznego punktu.
W momencie, gdy jeden z nich musnął nabrzmiałą już łechtaczkę, z jej ust wydobyło się ciche jęknięcie.
- Draco...
- Słucham...? – usłyszała chrapliwą odpowiedź, której nigdy w życiu by się nie spodziewała.
Poderwała się do siadu, zapominając całkowicie o tym, że nie ma na sobie prawie nic, i wpatrując się w miejsce, z którego dobiegał głos.
Malfoy stał w progu, kontemplując z niedowierzaniem scenę, która rozgrywała się na jego oczach. Wygląd jego ciała wskazywał na to, że nie tylko umysł zareagował na jej słowa. Zrobił trzy kroki, podchodząc bliżej do łóżka, a Hermiona dopiero wtedy otrząsnęła się z szoku i złapała za brzeg kołdry, przykrywając nią podbrzusze i naciągając koszulkę na piersi.
- Co Ty tu robisz?
- Myślę, że to samo co Ty wcześniej - podglądam Cię – odpowiedział w dalszym ciągu drżącym głosem i podszedł jeszcze bliżej.
Hermiona zamarła. Nie spodziewała się, że zauważył ją nad jeziorem, a już na pewno nie tego, że przyjdzie z tego powodu do jej pokoju, na dodatek w takim momencie.
- Czy Ślizgonów nie obowiązuje coś tak przyziemnego jak pukanie do drzwi...? – zapytała czując, jak całe podniecenie odchodzi w niepamięć, zastąpione złością.
- Pukałem. Dwa razy – odpowiedział, patrząc na nią wymownie. – Najwyraźniej byłaś zbyt zajęta, żeby zwrócić na to uwagę. Miałem już odejść, bo pomyślałem że śpisz, ale wtedy usłyszałem Twój jęk i przestraszyłem się, że stało się coś złego. Wtedy wszedłem i zobaczyłem Ciebie, jak...
Jego oczy ponownie zapłonęły. Zrobił kolejne dwa kroki i miał ją już prawie na wyciągnięcie ręki.
- A po co właściwie szanowny pan Malfoy fatygował się do mojego skromnego pokoju...? – rzuciła pierwsze pytanie, jakie przyszło jej na myśl, żeby tylko zyskać na czasie i jak najdłużej utrzymać go w bezpiecznej odległości od siebie.
- Żeby Ci powiedzieć, że to nieładnie tak kogoś podglądać.
- Ach tak...? I dalej chcesz to powiedzieć?
- Oczywiście. Według moich zasad podglądanie jest niemoralne. Powinno się odważnie wyjść z ukrycia i dołączyć do podglądanej osoby.
Mówiąc to, pokonał powoli odległość, która dzieliła go od jej łóżka i usiadł na jego brzegu. Hermiona odsunęła się od niego jak najdalej, ale nie zauważyła, że usiadł na brzegu kołdry, i tym samym ściągnęła ją z siebie, odsłaniając przed nim swe wdzięki.
Chłopak wciągnął powietrze z nieukrywanym podziwem w oczach. Od kilku miesięcy obserwował ją na zajęciach i korytarzach, ale nawet nie przypuszczał, że jest aż tak zgrabna. Miała delikatnie opaloną skórę, ciało bez zbędnych kilogramów i średniej wielkości piersi - dokładnie takie, jakie lubił. Wyciągnął rękę i musnął palcami jej brzuch. Usilnie starał się nie spojrzeć niżej - nie ufał sobie aż tak bardzo, a jego pragnienie nie malało.
- Co robisz? – wyszeptała, podnosząc na niego niepewny wzrok, ale bojąc się odezwać głośniej - ona też nie miała pewności, czy zdoła utrzymać głos w ryzach.
- Zastanawiam się, czy gdybym chciał Cię pocałować, to wytrzymałbym bez rzucenia się na Ciebie, czy może jednak nie...
Spojrzał na nią tak, że nie miała wątpliwości, że nie kłamie. I to chyba to spojrzenie sprawiło, że wbrew postanowieniu przysunęła się do niego.
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz – powiedział cicho, obserwując jej nogi i wędrując wzrokiem coraz wyżej. Nie zdążył jednak dojść nawet do połowy ud, gdy zobaczył, że podnosi się z łóżka i prawie siada na jego kolanach.
- Nie - to ja mam nadzieję, że wiesz, na co się piszesz, siedząc tu nadal – odpowiedziała, patrząc mu głęboko w oczy i nachylając się nad nim coraz niżej.
Draco nie wiedział co ma ze sobą począć. Bał się, że to wszystko to zwykła prowokacja z jej strony, i gdy tylko odważy się dotknąć ją choćby czubkiem palca, dziewczyna narobi hałasu, co z pewnością ściągnie na niego kłopoty.
Hermiona patrzyła na chłopaka z jawnym podnieceniem. Widziała jednak, że on sam nie pali się zbytnio do przejęcia jakiejkolwiek inicjatywy i przestraszyła się, że może właśnie robi z siebie koszmarną idiotkę. W końcu to Malfoy, Ślizgon, w życiu nie poszedłby do łóżka z żadną Gryfonką, na dodatek mugolskiego pochodzenia... Z tą myślą szybko wstała z łóżka i niemalże pobiegła do łazienki, z hukiem zamykając za sobą drzwi.
Blondyn jeszcze przez kilka sekund wpatrywał się w miejsce, w którym dopiero co przed nim siedziała. W końcu zdecydował, że pójdzie za nią i wyjaśni całą tą niemożliwie wręcz dziwną sytuacją. Z obawy, że się rozmyśli, od razu podszedł do drewnianych drzwi i zapukał. Ponownie nie usłyszał żadnej odpowiedzi, ale i tym razem nie powstrzymało go to przed wejściem do środka.
Hermiona siedziała na brzegu wanny wpatrując się w podłogę. Zauważył, że miała już na sobie bieliznę, za co był jej szczerze wdzięczny, bo inaczej znów nie byłby w stanie logicznie myśleć.
- Jeszcze tu jesteś...? Myślałam, że już dawno wyszedłeś, żeby ponabijać się ze mnie z kolegami. No wiesz - ''Głupia szlama zabawia się ze sobą wyobrażając sobie, że robi to ze mną, to obrzydliwe i żałosne'' – usłyszał z jej ust.
- Wcale nie uważam, że to żałosne – odpowiedział, zanim zdążył się powstrzymać.
Podszedł bliżej i usiadł na podłodze obok jej nóg.
- Dlaczego wyszłaś? Przez chwilę myślałem, że może...
- Że co? Że oddam Ci się tak po prostu, a później będę wysłuchiwać na korytarzach, jaką to jestem dziwką...? Niedoczekanie Twoje...
- Rozumiem, że nie chcesz, żeby Cię pochopnie oceniano, jednocześnie oceniając mnie...? Bardzo po Gryfońsku. Gratuluję Granger, jesteś wręcz idealną ikoną swojego domu. A zawsze myślałem, że jesteś ponad tym.
Wstał wzburzony i odwrócił się w stronę drzwi. Nie zdążył jednak poruszyć się nawet o pół metra, kiedy poczuł, że łapie go za łokieć i obraca go przodem do siebie.
- Właśnie dlatego wyszłam. Bo zawsze traktowałeś mnie jak kogoś niewartego nawet spojrzenia, w najlepszym przypadku jak powietrze. Co miałam pomyśleć czując, że mam ochotę zbliżyć się do Ciebie, a nawet pocałować Cię...? Już prawie to zrobiłam, ale w tym momencie zobaczyłam w myślach, jak zaczynasz się ze mnie śmiać, i to okazało się silniejsze niż pożądanie.
Chłopak czuł się tak, jakby dostał w twarz. Nigdy nawet nie przypuszczał, że dziewczyna może tak przywiązywać tak wielką wagę do jego zachowania. Owszem, był wredny i niemiły, ale traktował tak wszystkich bez wyjątku, nawet nielicznych przyjaciół. Spojrzał na nią i dopiero teraz zobaczył, jak wiele musiało ją kosztować to, co właśnie powiedziała: siedziała przed nim, wpatrując się w swoje dłonie złożone na udach, które wyraźnie drżały. Przykucnął przed nią i delikatnie ujął jej dłoń.
- Przepraszam. Za to, że kiedykolwiek Cię skrzywdziłem. Taki po prostu jestem, wobec wszystkich. Ale najbardziej za to, że w tym momencie jest Ci przykro, w końcu nie tak chciałaś raczej spędzić ten wieczór... – wiedział, że jego wypowiedź była trochę nieskładna, ale nie przejmował się tym.
Podniosła na niego wzrok. Mimo złego nastroju, jego słowa przypomniały jej sytuację sprzed kilku minut, przywracając tym samym znajome ciepło w podbrzuszu.
- Więc twierdzisz, że nie zamierzasz być wobec mnie złośliwym po wyjściu stąd...?
- Tego nie powiedziałem – spojrzał na nią przekornie. – Ale w tym momencie jest to ostatnia rzecz, o jakiej mógłbym pomyśleć.
- Ciekawe, jaka jest pierwsza...
W odpowiedzi Draco podciągnął ją do pozycji stojącej, po czym łagodnie położył jej na policzku dłoń i dotknął wargami jej ust. Nie chciał zrobić tego zbyt gwałtownie, żeby jest nie przestraszyć i dać jej możliwość odwrotu, ale nie było to łatwe z uwagi na gorączkę, która ponownie gościła w jego ciele. Na szczęście dziewczyna znów była w tym samym stanie co wcześniej i już po chwili dała mu do zrozumienia, że nie musi się hamować.
W tej sytuacji zawładnął całkowicie jej ustami. Jego język zaczął błądzić po jej wargach, by po chwili wsunąć się do środka, wypuszczając jednocześnie jej głośne westchnienie. Jego dłonie błądziły po jej pośladkach gładząc je i lekko ugniatając. W końcu wziął ją na ręce i wyniósł z łazienki.
W pokoju chłopak usiadł na brzegu łóżka, przyciągając ją gwałtownie do siebie. Wsunęła palce w jego złociste włosy i zaczęła go całować jeszcze namiętniej. W tym momencie nie obchodziło jej już to, co może się stać później - chciała tego i zamierzała osiągnąć swój cel. Jakby wyczuwając, o czym myśli, Draco odsunął się od niej nieznacznie.
- Jak to niby miałem Cię nazwać po wszystkim…? – zapytał, nie do końca pewny, czy będzie wiedzieć czym mówi, i najważniejsze - czy znowu jej nie zrani.
- O co Ci chodzi? Nagle zmieniłeś zdanie?
A jednak… Malfoy ledwie zdążył złapać ją ze ręce i przytrzymać przy sobie, zanim wstała. W dalszym ciągu jednak próbowała mu się wyrwać, więc podniósł ją, rzucił bez skrępowania na łóżko i przycisnął do niego swoim ciałem. Postanowił podejść ją z drugiej strony.
- Nie mógłbym Cię tak nazwać, nigdy w życiu. A wiesz dlaczego? – zapytał, przysuwając usta do jej szyi i drażniąc ją każdym oddechem. – Bo jesteś zbyt grzeczna na takie określenia. Nie umiałabyś się zachować tak, aby na nie zasłużyć…
Wyraźnie poczuł, że jej ciało zesztywniało. Czyżby chciała przyjąć wyzwanie…?
- Ciekawe, co skłoniło Cię do takiego stwierdzenia, Malfoy…
W ułamku sekundy przewróciła ich tak, że teraz to ona siedziała na jego biodrach - wszystko to stało się tak szybko, że nie zdążył nawet mrugnąć. Dziewczyna w tym czasie powtórzyła jego gest i pochyliła się nad jego szyją.
- Pamiętaj Malfoy, nadmierna pewność siebie niejednego już zgubiła…
To mówiąc, Hermiona przeciągnęła językiem wzdłuż jego gardła, po czym dmuchnęła na nie chłodnym powietrzem. Przez jego ciało przeszedł potężny dreszcz, który tylko zachęcił ją do dalszych pieszczot. Polizała jego skórę jeszcze kilka razy, po czym szybkim ruchem chwyciła jej kawałek między zęby. Syknął, ale ból, który poczuł, nie był nieprzyjemny, wręcz przeciwnie.
Jednym machnięciem różdżki pozbawiła go ubrań, drugim wyczarowała miękki sznur, którym przywiązała jego nadgarstki do ramy łóżka. Chłopak patrzył na nią jak zahipnotyzowany - w najśmielszych fantazjach nie spodziewał się tego po jednej z najbardziej niewinnych i nieprzystępnych dziewczyn w tej szkole.
Za chwilę zrobiła jednak coś, co podniosło jego ciśnienie do maksimum - złapała jego naprężoną już całkowicie męskość i szybkim ruchem wsunęła sobie w usta. Pieściła go tak sprawnie, że zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem te wszystkie narzekania, jakie słyszał na temat jej rzekomej oziębłości, nie były zakamuflowanymi skargami typu „cholera, miałem ją raz i mnie spławiła”, które miały odstraszać potencjalnych następców uskarżających się osobników.
Był już tak podniecony, że jego penis po kilku sekundach zaczął wyczuwalnie pulsować informując, że zbliża się do końca. Wtedy przejechała językiem po całej jego długości i podniosła się z łóżka, zostawiając chłopaka w stanie skrajnego podniecenia i bez możliwości zaspokojenia go. Wolnym krokiem weszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. Słyszała zza nich jego nawoływanie, ale zareagowała na nie tylko złośliwym uśmieszkiem. Mówisz i masz Malfoy…
Stanęła przed lustrem, smakując jego nazwisko jeszcze przez chwilę, aż w końcu zdecydowała się doprowadzić swój plan do końca. Kolejnym ruchem różdżki zamieniła swoja koszulkę i bawełniane majtki w kuszącą bieliznę. Miała teraz na sobie czarno-zielony stanik unoszący jej piersi, i stringi w identycznych barwach. Związała włosy w koński ogon, żeby nie przeszkadzały jej w niczym i przejrzała się w lustrze. Wyglądała zdecydowanie lepiej, niż kiedykolwiek w życiu, ale mimo to nie czuła się zbyt pewnie. No trudno, powiedziało się A, trzeba powiedzieć i B…
Otworzyła drzwi i wyszła z pomieszczenia. Blondyn leżał na łóżku tak, jak przed chwilą, ale na jej widok wykonał gwałtowny ruch, jakby chciał usiąść, zapominając zupełnie o tym, że ma ograniczoną swobodę ruchów. W efekcie nie wiedziała, czy jego jęk był reakcją ciała na rwący ból w nadgarstkach, czy na jej wygląd.
Stanęła nad nim wiele obiecującym uśmiechem i wzrokiem, który rozpalił go do czerwoności. Oblizała powoli wargi i z pewnego rodzaju dumą patrzyła na to, jak jego oczy śledzą uważnie każdy ruch jej języka. Pochyliła się niżej i musnęła nim jego wargi. Chciał ją pocałować, ale nie pozwoliła mu na to, przesuwając usta coraz niżej. Raz po raz drażniła jego szyję, przenosząc się po chwili na klatkę piersiową, później na uda i tak na zmianę, za każdym razem omijając jednak najbardziej wrażliwą w tym momencie część jego ciała.
W końcu podniosła się, wywołując tym jego kolejny protest. Postawiła krzesło na środku pokoju tak, że mógł je widzieć bez zbytniego przemęczania karku, i usiadła na nim. Zaczęła błądzić dłońmi po swoim ciele, masując znów pragnące dotyku sutki, pieszcząc szyję, a po pewnym czasie docierając tez między uda. Draco w tym czasie wodził wzrokiem po całym jej ciele i modlił się wręcz o to, żeby jakimś cudem krepujące go więzy zniknęły.
Cud jednak nie nastąpił i Hermiona kontynuowała swoje tortury. W tym momencie rozsunęła nogi, ukazując chłopakowi swoją kobiecość prawie jak na tacy - przesłaniał ją tylko cieniutki pasek koronki. Wsunęła dłoń pod bieliznę i zaczęła pieścić swoje mokre wargi sromowe, patrząc mu przy tym prosto w oczy. Nie do końca rozumiała to uczucie, ale od jakiegoś czasu czuła się dobrze w swojej roli. Bawiło ją to, że on tak na nią reaguje, a z drugiej strony diabelnie podniecało, czego efekty mogła właśnie poczuć.
Nagle zrobiła coś, o co nigdy wcześniej by siebie nie podejrzewała: podniosła dłoń do góry i przejechała wilgotnym palcem po ustach. Jednocześnie jęknęła, a palce jej drugiej dłoni niezauważalnie pstryknęły, uwalniając tym samym unieruchomionego Dracona.
Gdy tylko zorientował się, że nic nie trzyma go już przy łóżku, zerwał się z niego jak oparzony i podszedł do dziewczyny. Po drodze zdążył tylko zastanowić się nad tym, co zrobić, gdy już się przy niej znajdzie, ale targające nim emocje nie pozwoliły na nic innego, jak tylko na odrobinę egoizmu.
Tym samym podszedł do niej i płynnym ruchem wsunął w jej rozchylone usta swojego penisa. Od razu zaczęła go energicznie ssać i dzięki temu już po chwili doznał upragnionego orgazmu, zalewając jej usta i piersi strumieniem nasienia.
Gdy już doszedł do siebie, spojrzał na nią i jęknął ponownie. Nigdy wcześniej nie wyobrażał sobie, że jakakolwiek dziewczyna może wyglądać tak seksownie w bieliźnie, a na dodatek przyozdobiona spermą. Nie trwało to jednak długo, bo już po chwili zebrała ją palcem i zlizała z niego, patrząc mu dalej w twarz.
Tego nie mógł już dłużej wytrzymać. Podniósł ją i znów rzucił na łóżko, unieruchamiając ją również za pomocą sznura, ale w innej pozycji: klęczała pochylona w stronę zagłówka. Przez chwilę zastanawiał się jeszcze nad uciszeniem jej na jakiś czas, ale doszedł do wniosku, że nie będzie pozbawiał i siebie przyjemności słuchania jej rozkosznych jęków i poprzestał tylko na zasłonięciu jej oczu aksamitną opaską.
Zaprotestowała, nie spodziewając się takiego obrotu wydarzeń, ale szybko doprowadził ją do porządku, wymierzając jej nagim pośladkom lekkiego klapsa. Pisnęła cicho, ale nie odezwała się już ani słowem, kręcąc tylko biodrami w niemej prośbie o choćby najlżejszy dotyk.
Draco był nadal tak rozpalony, że najchętniej wziąłby ją natychmiast, tak jak stoi, ale chciał, żeby poznała choć trochę to swoiste cierpienie, którym tak chętnie go obdarzyła. Wyciągnął przed siebie rękę i przeciągnął palcami wzdłuż jej błyszczącej od soków szparki. Rozchyliła uda, mając nadzieję, że pójdzie choćby o krok dalej, ale on miał jedynie ochotę złośliwie się roześmiać. Dobrze jej tak…
Rozpiął sprawnie jej stanik, odpiął ramiączka i odrzucił go na bok. Delikatnie całował i trącał językiem miejsca, w których materiał pozostawił po sobie nawet najmniejszy ślad obecności, chłodząc jednocześnie jej skórę wyczarowaną w oka mgnieniu kostką lodu, i ponownie ogrzewając je językiem. Hermiona próbowała uciec przed chłodem jak tylko mogła, ale za każdym razem atakował jej skórę z jednakowym zacięciem.
W końcu przeniósł się w dół, na uwolnione przed chwilą piersi. Mimo jej pozycji, nie straciły swego kształtu, a sutki znacznie powiększyły się pod wpływem jego zabiegów. Przez chwilę podziwiał je z uznaniem godnym konesera, a następnie trącił jeden z nich lodowata bryłką, wywołując kolejny pisk dziewczyny. I znów powtórzył całą operację: mroził jej drżącą skórę kawałkiem lodu, zaraz jednak rozgrzewając ją pocałunkami.
Gdy w jego dłoni została już tylko niewielka część wyczarowanej kostki, przyszedł mu do głowy iście szatański plan. Przesunął skrawkiem wzdłuż jej pleców, zostawiając na nich wilgotną linię, a kiedy dotarł między jej uda, odsunął pasek materiału i bez zastanowienia wsunął lód w jej rozpalone wnętrze. Jej plecy wygięły się w łuk, a on tylko złapał ją za biodra i wbił się w nią, przepychając mroźny odłamek jeszcze głębiej i jednocześnie kojąc chłód ciepłem swego ciała.
Dreszcz nieziemskiej rozkoszy wstrząsnął jej ciałem i opadła na poduszkę oddychając spazmatycznie. Spodziewała się, że z nim nie będzie tak, jak z kilkoma innymi wcześniej, ale nie przypuszczała nawet, że aż tak pogrąży swoich poprzedników.
Po chwili poczuła, że może się swobodnie poruszać, więc przewróciła się na plecy. Draco wylądował tuż przy niej i zanim zdążyła się odezwać, wpił się w jej wyschnięte od jęków wargi. Całował ją czule i namiętnie, przedłużając tym samym przeżywaną przez nią przyjemność.
- Jesteś okrutny… – wydyszała, gdy wreszcie się od siebie odkleili.
- Ja? Ja?!! Ty pierwsza przywiązałaś mnie do łóżka i doprowadziłaś do szału.
- Ale to nie ja maltretowałam Twoje ciało kawałkiem lodu.
- Nie podobało Ci się…? – zapytał z błyskiem w oku.
- Tego nie powiedziałam – odpowiedziała, przeciągając się łagodnie w jego ramionach i przyciągając tym samym jego wzrok na swoje piersi.
- Jesteś cudowna – usłyszała po chwili i spojrzała na niego, by się upewnić, że to nie omamy słuchowe.
- Jasne, pewnie mówisz to każdej.
W odpowiedzi wymamrotał niepewnie coś, czego Hermiona nie dosłyszała.
- Możesz powtórzyć…?
- Teraz to Ty będziesz nabijać się ze mnie…?
- Nie, po prostu nie dosłyszałam. Powtórz proszę…
- Powiedziałem, że nie mówię tego każdej – wziął jeszcze jeden oddech i spojrzał jej w oczy. – Byłaś pierwsza.
Patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Ty? Taki kochaś i nigdy nie powiedziałeś tego żadnej dziewczynie…?
- Hermiono…
Zamarła na dźwięk swojego imienia w jego ustach. Patrzył na nią tak, jakby wybitnie chciał jej coś przekazać, ale nie wiedział w jaki sposób. Zaczęła myśleć nad znaczeniem jego spojrzenia, i wtedy…
- Czy Ty chcesz mi powiedzieć…? – jej oczy zrobiły się jeszcze większe. – Nie, to niemożliwe…
- Co jest niemożliwe? Że jako facet nie rzucam się na wszystko, co ma długie włosy i piersi? Masz rację, to trochę dziwne. Ale mimo ogólnie patologicznej rodziny, zostałem wychowany tak, aby szanować kobiety bardziej, niż może się to wydawać.
Dracon zamilkł z dość nieprzyjemnym wyrazem twarzy. Nie spodziewał się, że po takim wyznaniu potraktuje go w ten sposób.
- Draco…
Teraz to on, mimo nieprzyjemnego nastroju, rozkoszował się w duchu tym, co powiedziała. Choć musiał przyznać, że wymawiała jego nazwisko w tak podniecający sposób… Przestał o tym myśleć, gdy tylko poczuł kolejne drgnięcie w okolicach podbrzusza.
- Nie złość się na mnie… Ja naprawdę się z Ciebie nie naśmiewam, po prostu próbuję przetrawić fakt, że Ty, Draco Malfoy, chyba największy podrywacz i - niezaprzeczalnie - najprzystojniejszy chłopak w całej szkole, właśnie wybrałeś mnie na swoją pierwszą dziewczynę. Rozdziewiczyłam Dracona Malfoya. I tak, to już miało być zabawne – spojrzała na niego i roześmiała się lekko.
Chłopak szybkim ruchem znów znalazł się nad nią.
- Powtórz to jeszcze raz, a zaraz to ja Cię rozdziewiczę… – wymruczał jej prosto w usta, po czym wpił się w nie niemalże boleśnie.
- Ale ja… – zaczęła, gdy tylko jej to umożliwił, ale przerwała natychmiast pod wpływem jego spojrzenia. – Nie zrobisz tego, to będzie bolało.
- To zależy tylko od nas… – odpowiedział i zaczął znów całować jej szyję, tym razem o wiele subtelniej i już bez takiego napięcia.
Poczuła, jak jej ciało ponownie zaczyna na niego reagować. Nie było to trudne, zwłaszcza w momentach, kiedy bezwstydnie się o nią ocierał. Najbardziej drażnił ją pasek koronki między udami, którego żadne z nich jeszcze się nie pozbyło.
Chłopak w tym czasie przeniósł się niżej. Wiedział, że od tego dnia jej nagie ciało będzie go prześladować w każdej sekundzie życia. Nie miał zamiaru narzekać – w końcu chyba żaden siedemnastolatek nie mógłby opanować się od wspominania tak rozkosznych jęków i kuszących ruchów ciała, zwłaszcza dziewczyny, która mu się podoba.
Gdy minął pępek, zatrzymał się na chwilę. Nie był pewien, czy za chwilę nie zostanie gwałtownie odepchnięty - w końcu nie każda dziewczyna musiała lubić tego typu pieszczoty. Póki co postanowił jednak spróbować i na nowo podjął wędrówkę.
Jego usta powoli zaczęły całować każdy skrawek jej ud, przybliżając się i oddalając od jej łona. Hermiona miała ochotę złapać go za głowę i nachalnie ją tam przyciągnąć, ale powstrzymała się od tego wiedząc, że w tym przypadku cierpliwość zostanie jej wynagrodzona.
Rozchylił jej nogi i przeciągnął opuszkiem palca po jej ociekających sokami wargach. Westchnęła głośno i gwałtownie uniosła w górę pośladki, żeby ułatwić mu dostęp. Skorzystał z tego i trącił ją tam językiem. Była gorąca i smakowała cudownie, ale na razie nie chciał doprowadzać jej do szczytu – miał inne plany.
Muskał językiem wewnętrzną stronę jej ud, co jakiś czas tylko zajmując się jej wrażliwym punktem, który tak bardzo domagał się jego uwagi. Hermiona wiła się na łóżku, próbując naprowadzić go na właściwe miejsce, ale nie udało jej się to ani razu. W końcu wpił się w jej łechtaczkę i zaczął ją intensywnie ssać – dziewczyna krzyknęła i zaczęła drżeć, a on odsunął się od niej dosłownie w ostatniej chwili.
Popatrzyła na niego zabójczym wręcz wzrokiem, a on uśmiechnął się tylko złośliwie i podniósł się, układając się już po chwili na niej. Rozsunął jej uda i przez chwilę drażnił jej wejście główką swojego penisa, po czym szybkim ruchem wsunął się do środka.
Wypchnęła biodra, aby wpuścić go głębiej, a on przycisnął ją jeszcze mocniej. Zaczął poruszać się powolnymi ruchami, za każdym razem uderzając w jej podbrzusze swoim, ale nie widział, żeby sprawiało jej to ból. Z jej ust co chwilę wydobywały się cichsze i głośniejsze westchnienia, które podsycały tylko wzajemne pożądanie między nimi.
Wreszcie, kiedy już myślała, że ta rozkosz nigdy się nie skończy, przyspieszył i zaczął wbijać się w nią z większą energią. Przyciągnęła go do siebie i pocałowała, a ich języki splotły się namiętnie i zaczęły pieścić się między ich wargami. Draco poczuł tylko, jak jej wnętrze zaciska się wokół niego w rytmicznych spazmach i sam doszedł z jękiem zachwytu na ustach. Leżał na niej jeszcze przez chwilę, aż wreszcie zsunął się na materac, aby odzyskać oddech.
- Jeszcze nigdy… – zaczęła Hermiona, ale zabrakło jej tchu. – Jeszcze nigdy nie robiłam tego w ten sposób, wiesz?
- W ten, to znaczy w jaki? – blondyn podniósł się na łokciu i spojrzał na nią z zaciekawieniem.
- Taki… czuły? Z uczuciem. Zazwyczaj było to tylko wzajemne zaspokajanie pożądania, czasem przeplatane z jakimiś miłymi słówkami, ale nic więcej. Nawet mój pierwszy raz okazał się jedną wielka pomyłką - facet zwiał, bo myślał, że jestem puszczalską. A ja po prostu spełniłam kilka jego zachcianek. Czy to od razu musi oznaczać, że jest się niewiadomo jak doświadczoną?
W jej głosie pobrzmiewała nutka żalu, więc chłopak przytulił ją mocno.
- Zadziwiające. Większość szkoły ma Cię raczej za niepozorną i w żaden sposób niezdolną do wybryków - w każdym znaczeniu tego słowa. Jestem więc pierwszym, który bez narzekania docenił Twoje starania czy umiejętności…?
- Zdecydowanie. I bardzo mi to odpowiada – wymruczała, zaglądając mu w oczy z jawną namiętnością.
- Panno Granger, czy pani próbuje mnie uwieść…? – przycisnął ją niespodziewanie, ale łagodnie do poduszki.
- A czy byłby pan na to podatny na uwodzenie, panie Malfoy…?
Jego oczy otworzyły się szerzej na samo brzmienie jej głosu. Wpił się w jej wargi i nie odkleił od nich przez kilkanaście najbliższych sekund.
- Myślę, że możemy o tym podyskutować… – odpowiedział i ponownie zajął się jej ustami.

1 komentarz: