poniedziałek, 7 października 2013

Noc z Nieznajomym

Bardzo fajna miniaturka :3
Ta miniaturka jest w całości nie tylko fragment więc :

ZAPRASZAM DO CZYTANIA !
Autorka BlackLady lub Shrew 


''Noc z nieznajomym''



Czy można wymazać z pamięci wszystkie złe rzeczy, a pozostawić same dobre wspomnienia? Och jakie to by było proste. Niestety Hermiona Weasley już od dawna nie potrafiła uporać się ze wspomnieniami. Każdego ranka budziła się z przeraźliwym krzykiem. Przed oczami miała zawsze ten sam obraz. Obraz, na którym toczy się walka dobra ze złem. Obraz, w którym umierają jej najbliżsi. Otóż rok temu z Askabanu uciekli najbardziej niebezpieczni Smierciożercy jacy jeszcze żyli. Wtedy to postanowili pomścić śmierć swojego Pana. Każdy obraz z tamtego dnia przesuwał się powoli przed oczami kobiety. Uspakajała się ona dopiero gdy słyszała iż mała Lily już wstała. Tak było codziennie. Dziś także. Podniosła się leniwie z łóżka, wytarła jeszcze mokre policzki i skierowała się do pokoju dziewczynki. Półtora roczna kruszynka wierciła się w łóżeczku i płakała. Hermiona wyjęła dziecko z kołyski i zaczęła uspokajać, karmić, przewijać i ponownie usypiać. To było rutyną. Teraz kobieta ruszyła wolnym krokiem by przygotować się do pracy. W trakcie porannych czynności Hermiony, w domu pojawiła się opiekunka Lily. Hermiona skinęła tylko głową na jej widok po czym teleportowała się do Ministerstwa Magii.


Wieczór pani Weasley był taki sam jak poranek. Pełen bólu i wspomnień. Gdy patrzyła na małą Lily w uszach pobrzmiewały jej słowa. Tak znaczące słowa.

'' Zabierz Lily, uciekajcie jak najdalej.
Jeśli ktoś z nas przeżyje odnajdziemy was.
Ty i tak nic tu już nie pomożesz''


I uciekła. Na prośbę Harrego, który po stracie żony nie mógł dopuścić by cokolwiek stało się jego córce lub przyjaciółce. I to były ostatnie słowa jakie usłyszała od Harrego. Gin też przed śmiercią błagała ją by zaopiekowała się Harrym i małą. Niestety Harry odszedł razem z nią.
I tak nasza bohaterka wegetowała od roku. Z nikim się nie spotykała, z nikim nie przyjaźniła. Była tylko ona, Lily i jej smutek. Często zastanawiała się co by było gdyby nie miała przy sobie swojej chrześnicy. Czy wtedy sama nie zapragnęła by odejść. Być z przyjaciółmi, z mężem? Tak, Hermiona w walce straciła nie tylko przyjaciół ale i męża. Ich małżeństwo może nie było istną sielanką, ale darzyli się przyjaźnią i jakiegoś rodzaju miłością. To jej wystarczało. Wystarczało na tyle by teraz tęsknic za Ronem.


''Gdzie kończy się szczerość,
tam się na pewno zaczyna samotność.''



 Dni mijały. Aż nadszedł tak niechciany dzień przez Hermione. Musiała udać się do rezydencji Ministra Magii na coroczny bankiet. Była przez ten fakt bardzo rozdrażniona. Od śmierci najbliższych nie lubiła spotykać się z ludźmi. Nie lubiła i nie robiła tego. Dlatego taka sytuacja ją bardzo irytowała. Była zmuszana do czegoś, a tego nigdy nie lubiła. Powoli szykowała się do wyjścia. Jeszcze raz objaśniła opiekunce co i jak i już jej nie było.

Tak jak przypuszczała. Od 2 godzin siedziała na tym przyjęciu i udawała, że świetnie się bawi. Drink za drinkiem sprawiał iż miała ochotę wykrzyczeć tym wszystkim nadętym arystokratom jak bardzo nienawidzi tego, że są szczęśliwi. Jak bardzo im zazdrości. Co jakiś czas przysiadał się do niej to nowy mężczyzna proponując drinka, taniec bądź rozmowę. Na każde zaczepki reagowała tak samo. Zimne spojrzenie i odmowa. Nie miała ochoty na towarzystwo. To co miała zrobić już zrobiła. Pomogła w przemówieniu Ministra. Na tym jej rola się kończyła. Niestety wyjść nie mogla. Było by to przecież nietaktowne i obraziło by panią domu. Kolejny kieliszek, teraz już czegoś słabszego bo i tak już szumiało jej w głowie. Palący wzrok przystojnego mężczyzny, który wpatrywał się w nią od pół godziny nie dawał jej spokoju. W końcu podniosła głowę. I to był jej błąd. Nieznajomy spojrzał jej głęboko w oczy, a ona zesztywniała. Oczy owego mężczyzny były tak zimne i tak niebieskie jak ocean. Znała te oczy. Tylko skąd?
Mężczyzna wyczuł zdenerwowanie Hermiony i postanowił wkroczyć do akcji. Przysiadł się do niej i nic nie mówiąc wyjął jej drinka z rąk i poprowadził na parkiet. Hermiona była tak zszokowana cała sytuacja, że nie protestowała. Zaczęła się wolna piosenka i kobieta nie miała wyjścia. Wtuliła się w tors nieznajomego i wirowała z nim w rytm muzyki. Nie wiedząc dlaczego spodobało jej się to. Niby nadal pamiętała o żałobie, o smutku i o tym jak bardzo chce być w domu, ale ta chwila była magiczna. Tak jak by czas specjalnie dla nich się zatrzymał. Podniosła głowę by spojrzeć na przystojnego blondyna. Patrzył na nią z pożądaniem. Przestraszyła się tego, ale nie odeszła. Nie potrafiła.


''Miłość to tylko poetyczne określenie pożądania.
Ale pożądanie nie mające w sobie nic z poezji nie jest godne zwać się miłością.''



Ranek był dla Hermiony niespodzianką. Po raz pierwszy nie obudziła się zalana łzami i nie krzyczała. Co dziwniejsze nie była w swojej sypialni. Lekko drgnęła i dopiero teraz poczuła, że nie leży sama w łóżko. Odchyliła się na bok i ujrzała owego przystojnego blondyna z przyjęcia. Dopiero teraz dotarły do niej wczorajsze wydarzenia. Po przyjęciu zaczęła rozmawiać z mężczyzną. Potem zaproponował bardziej ustronne miejsce, którym okazał się jego dom. Nawet nie wie kiedy, a już leżeli w jego łóżku. W czasie gdy Hermiona była w świecie swoich wspomnień. Młody arystokrata się obudził. Przyglądał się kobiecie, która leżała u jego boku. Tak śmiesznie marszczyła nos jak się nad czymś zastanawiała, myślał. Wiedział, że kogoś mu przypomina, ale nie miał pojęcia kogo. Wczoraj nawet się sobie nie przedstawili. Postanowił pokazać, że już nie śpi. Lekko się przeciągnął i przysunął kobietę bliżej siebie. Speszona Hermiona spuściła głowę, ale nadal przytulała się do mężczyzny.
- Jak się spało piękna nieznajoma? - zapytał, a zawstydzona kobieta spojrzała na niego i zawstydzona odpowiedziała.
- Bardzo dobrze tajemniczy nieznajomy. - uśmiechnęła się leciutko. Blondyn przesuną dłonią po jej policzku i zapytał.
- Może już pora bym poznał twoje imię? - teraz kobieta zmieszała się jeszcze bardziej. Nie była pewna czy chce by owy blondyn poznał kim ona jest. Po dłuższej chwili milczenia zebrała się na odwagę.
- Hermiona. Hemiona Weasley. - i to był szok. Nie tylko dla niego ale i dla niej gdy zobaczyła wyraz jego twarzy. Widziała jak maluje się na niej szok, a później niedowierzanie. 
- Chcesz mi powiedzieć, że jesteś wdową po Ronaldzie Weasleyu? - zapytał, a ona skinęła lekko głową. Blondyn nie wiedział co ma zrobić. Właśnie miał w ramionach najbardziej seksowną i słodką kobietę jaką w życiu poznał. Ale ta kobieta była jego szkolnym wrogiem. Jak mógł jej nie poznać?
- A ty? - usłyszał szept zdezorientowanej piękności.
- Chyba będzie lepiej jak ci tego nie powiem moja śliczna. - szepną po czym pocałował ją delikatnie. Hermiona nic z tego nie rozumiała. Niby dlaczego będzie lepiej? Ona przecież powiedziała kim jest. Dopiero po chwili oderwała się o blondyna. Powoli zaczęła wstawać z wygodnego łóżka. Nie chciała już tu być. Zrozumiała, że mężczyzna zabawił się nią i nie chciał żadnego spoufalania się. Tylko po co pytał kim ona jest? Nie dawało jej to spokoju.
- Dlaczego już wstajesz? - zapytał blondyn patrząc jak Hermiona zbiera swoje ubrania z podłogi.
- Na mnie już czas. - odpowiedziała sucho. Zdziwiony mężczyzna szybko sięgną po swe bokserki i wstał. Podszedł do kobiety i objął ją od tylu.
- Co się stało? Wczoraj Hermiono nie byłaś taka obojętna. - powiedział i uśmiechną się ironicznie. Kobieta odwróciła się i gdy napotkała ten uśmiech aż zamarła. Kim on jest, że tak bardzo kogoś jej przypomina?   
- Nie jestem obojętna. Po prostu chyba nic tu po mnie skoro nie zamierzasz zdradzić kim jesteś. - powiedziawszy to weszła do łazienki i zaczęła się ubierać. W tym czasie młody arystokrata zastanawiał się co ma zrobić. Ta kobieta była spełnieniem jego najskrytszych marzeń. Byla piękna, inteligentna i miała charakterek. Tylko co z tego skoro jest szlamą? Drzwi od łazienki zaskrzypialy. Wyszła, spojrzała na niego jeszcze raz. Niestety mężczyzna najwidoczniej nie zamierzał zdradzać kim jest. Duma Hermiony nie pozwoliła jej o zapytanie go po raz kolejny o to. Po prostu wyszła.


''Ta cicha duma w człowieku -
śmierć broni się przed nami,
ale w końcu ulega''



Od minionej nocy minęło kilka tygodni. Hermiona powróciła do rutyny dnia. Z tą zmiana, że wieczory stały się udręka. Bowiem każdego wieczora przypominała sobie o tajemniczym blondynie, o stalowych oczach. Mimo iż ciągle bolała ją strata najbliższych teraz zapragnęła zacząć życie od nowa. Nie miała pojęcia co takiego miał w sobie ten mężczyzna. Po kolejnej nieprzespanej nocy doszła do wniosku, że to ta jego tajemniczość tak na nią działa. Gdyby nie to na pewno by już o nim nie myślała. Z takim założeniem kładła się spać pewnego wieczoru. Następnego dnia rano znów krzyki, znów plącz. Koszmary i wspomnienia. Postanowiła, że wyjdzie na spacer z Lily, ze odwiedzą tych którzy odeszli. Jak postanowiła tak też zrobiła. Wzięła małą do wózka i udała się na cmentarz. Siedziała tam z dwie godziny, opowiadając im o tym jak Lilka rośnie i o tym co dzieje się u niej. Już nie płakała, aż sama się sobie dziwiła. W końcu zebrała się w sobie i wróciła do domu. Tam czekała ją niespodzianka.


''Najpiękniejsze niespodzianki to takie,
która sprawiły, że na twej twarzy pojawił się uśmiech... ''



Od wczoraj męczyło ją od kogo dostała bukiet białych róż i zaproszenie na kolacje. Oczywiście była pewna, ze nigdzie nie pójdzie, ale ciekawość z każdą minuta rosła w niej. Zaproszenie było na piątek, na dziewiętnastą. Czyli jutrzejszy dzień. Idąc spać była zła, że ten kto chciał się spotkać nie przedstawił się. Postanowiła po raz kolejny, że nie pójdzie. Tak jak myślała tak też zrobiła. O dziewiętnastej siedziała w salonie oglądając ''Dumę i uprzedzenie'' z małą Lil na rekach. Gdy nagle dobiegł ją odgłos teleportacji, a po chwili dzwonek do drzwi. Nie wiedziała czy to zbieg okoliczności, że akurat teraz ma gości, ale poszła odtworzyć. Gdy uchyliła drzwi nie tylko ona przeżyła zdziwienie.


''Nigdy nie staraj się dociec przyczyny miłości,
ponieważ ta utkana jest ze znaków zapytania. ''



Otóż na progu jej domu stał tajemniczy nieznajomy. Teraz dopiero docierało do niej od kogo było to zaproszenie. Natomiast mężczyzna patrzył się to na Hermione, to na małą dziewczynkę w jej rekach. Przecież nic nie mówiła o dziecku - myślał gorączkowo. 
- Co ty tutaj robisz? - zapytała zimnym tonem. Choć tak naprawdę była bardzo szczęśliwa, że widzi go ponownie.
- Nie przyszłaś na spotkanie. Teraz już chyba wiem dlaczego. - odpowiedział i sugestywnie spojrzał na Lily.
- Owszem nie miałam jej z kim zostawić. Tak poza tym raczej nie mamy sobie nic do powiedzenia. - odparła. Lecz mężczyzna widział w jej oczach radość i te ogniki. 
- Wydaje mi się Hermiono, że jednak mamy. Może mnie wpuścisz? - zaproponował i uśmiechną się cynicznie. Bo wiedział, że i tak go wpuści. Po chwili jego pewność okazała się uzasadniona, bowiem kobieta osunęła się tak by wszedł. Gdy już znaleźli się w salonie Hermiona nalała dwie szklanki Ognistej i podała jedną blondynowi.
- Tak wiec o czym chciałeś porozmawiać? - zapytała po chwili. Ich spojrzenia się spotkały. Było widać, że oboje tęsknili. Pytanie tylko za czym? Za tą upojna nocą, a może za czymś więcej?
- To dość skomplikowane. Hmmm.... Pamiętasz jak spytałaś mnie o to kim jestem? - Hermiona kiwnęła głowa na co blondyn kontynuował. 
- Wtedy pomyślałem, że zareagowała byś złością na wiadomość kim jestem. Naprawdę zafascynowałaś mnie Hermiono. Chciałem byś wtedy została przy mnie. Tylko jak miałem ci powiedzieć, że przespałaś się z człowiekiem, którego tyle lat nienawidziłaś? - zapytał i spuścił głowę. Nie wiedział jak jej powiedzieć kim jest by nie wyrzuca go za drzwi. Natomiast Hermiona przeżywała teraz coś dziwnego. Powoli zaczynała rozumieć o co tutaj chodzi.
- O mój Boże... Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że... - zaczęła, ale szybko urwała widząc jego smutną minę. Tak, właśnie tego się spodziewał. Przerażenia, no może złości też.
- Tak, dobrze myślisz. Twój największy wróg z czasów szkolnych siedzi teraz przed tobą. I co więcej zależy mu na tobie. - gdy to powiedział Hermiona mocno wtuliła w siebie roześmianą dziewczynkę.
- Nie, to nie możliwe. Łżesz. Jak zawsze kłamiesz. Znów chcesz mnie upokorzyć. Nie wystarczy ci to jak się czułam wtedy rano w twojej rezydencji? Wynos się z mojego życia Malfoy. Wynos się i nie wracaj. - krzyknęła pokazując ręką w stronę drzwi. Jak ona mogla go nie poznać? Po chwili poczuła jak łzy ciekną po jej policzkach. A Malfoy? On nie wyszedł, o nie. Przysiadł sie na jej kanapę i ostrożnie objął. Zdziwiona kobieta podniosła głowę i załzawionymi oczami spojrzała na niego.
- Przestań płakać. Mówiłem prawdę. Wtedy, na przyjęciu strasznie mi imponowałaś. Byłaś taka wzniosła i dumna, ale zarazem taka niewinna i delikatna. Zapragnąłem cie wtedy tak bardzo. Nie miałem pojęcia kim jesteś. Okazało się to dopiero rano, ale przez tamten wieczór i noc zdążyłem cie poznać na tyle, by wiedzieć, że chce poznać bardziej. Nie interesuje mnie jakie masz pochodzenie i czy masz dziecko. Chciał bym po prostu żebyśmy spróbowali. - gdy Hermiona tak tego słuchała nie mogla uwierzyć w jego słowa. Bardzo chciała by była to prawda. Dlatego postanowiła spróbować. Bo tamtej nocy nie miała koszmarów. Czula, ze może dzięki niemu odzyska choć trochę życia.


''Ile osób może jednak powiedzieć,
że są bezgranicznie szczęśliwe,
 że mają choćby jedną ludzką istotę,
której mogą całkowicie zaufać?''



Gdyby ktoś powiedział tamtego ranka gdy Hermiona unosząc się dumą wyszła z Malfoy Manor, że dziś będzie panią tego domu na pewno by w to nie uwierzyła. Od tamtego czasu minęły dwa wspaniale lata. Hermiona i Draco obdarzyli się wielkim uczuciem i wkrótce potem pobrali. Na wieść o tym, że Lily jest córką Potterów, Draco zareagował dość normalnie. Po ślubie postanowili, że ją adoptują. Mała Lily nosiła teraz dwa nazwiska. Po zmarłych rodzicach, ale i po tych nowych. Oboje bardzo kochają małą, ale nie pozwalają by pamięć o Potterach wygasła. Nawet Draco był zdania, ze dziecko powinno wiedzieć o prawdziwych rodzicach mimo, ze nie dażył Pottera sympatiom. Co do Hermiony nareszcie udało jej się zapomnieć. No może nie zapomnieć, ale wiedziała, że życie toczy się dalej i jej przyjaciele woleli by żeby była szczęśliwa. A do szczęścia brakowało im tylko rodzeństwa dla malej Lily, która i tak już dawała im się we znaki. Z tym, że szybko miało się to zmienić...

-Draco!! Draco!! - rozległo się nawoływanie pani Malfoy po rezydencji. Jej mąż schodził po schodach niosąc Lily.
- Mama - krzyknęła dziewczynka gdy Draco stawiał ją na ziemi po czym podbiegła i wtuliła się w Hermione.
- Coś się stało kochanie? - zapytał blondyn z troską w glosie.
- Draco... ja... znaczy się my... No bo.... Draco ja jestem w ciąży!! - krzyknęła uradowana Hermiona rzucając się mężowi na szyje. Zszokowany w pierwszej chwili nie reagował, natomiast już po chwili skakał z radości na zmianę całując to Hermione, to Lily. Mała również była uśmiechnięta na wieść o braciszku. Bo Draco nie dopuszczał myśli, że mogło by być inaczej. Miał być syn...


''Bo dziecko jest darem.
Tylko ci co doświadczyli rodzicielstwa
potrafią powiedzieć jakie to szczęście''



8 lat później...

Hermiona siedziała w grodzie. Jak na wrzesień było naprawdę upalnie, co odczuwała i ona. Spoglądając na bawiącego się już prawie 8 letniego Caleba uśmiechała się. Jej synek był taki jak jego ojciec. Ten sam ironiczny uśmiech, te same platynowe włosy. Jedynie co miał po niej to oczy. Z rozmyśleń wyrwało ją poszukiwane sowy. Nawet nie zdążyła wstać jak Caleb biegł już do niej z listem.
- Mamo, mamo. Lilka napisała. - krzyczał uradowany chłopiec. Hermiona spokojnie wzięła od niego kopertę i zaczęła czytać.




Drodzy mamo i tato.

W szkole jest cudownie. Nawet nie zgadniecie ile nauczycieli kazało was pozdrowić. W szczególności Hagrid ten gajowy, o którym opowiadaliście. Tak bardzo bałam się na ceremonii przydziału, ale był ze mną Alex Zabini. I nie uwierzycie. Razem jesteśmy w Slytherinie. Tato pewnie jesteś ze mnie dumny. Przepraszam mamo pewnie cie zawiodłam bo chciałaś żebym była w Gryffindorze jak ty , mama Ginny i tata Harry. Ale obiecuje, ze będę się dobrze uczyć i nie będziesz się wstydziła. Co do Slytherinu to moją opiekunką jest profesor Perkinson. Powiedziała, ze bardzo się cieszy, ze jestem w jej domu. Juz się nie mogę doczekać lekcji. Aha Ginny i Ross pytały się dlaczego mam blond włosy, a nie rude tak jak one. Śmiały się ze mnie jak powiedziałam, ze chciałam mieć takie jak tata i Caleb. Teskie za wami i bardzo Kocham.

Wasza Lilka

PS. Powiedz Calebowi, ze tata miał racje.
W Slytherinie, każdy wie kto to Malfoy.



Łzy zaczęły cieknąc jej po policzkach. Byla taka dumna z Lily. Mimo tak młodego wieku Lily rozumiała, że nie jest jej i Draco córką. Mimo tego kochała ich jak swoich rodziców, a Caleba jak rodzonego brata. Właśnie dlatego przefarbowała się na blond. A Ginny i Ross są jej siostrami ciotecznymi. Dwie małe wredne wiewiórki, wdały się w Freda. Gdy tak Hermiona była myślami gdzieś daleko. Mały Caleb ciągnął swojego ojca do ogrodu.
- Kochanie stało się coś? Dlaczego plączesz? - zapytał Draco z troska przytulając się do zony.
- Wiesz Draco jestem po prostu szczęśliwa. - powiedziała to, ale Draco i tak nic jej nie zrozumiał. Wręczyła mu list. Po chwili Draco zaczął się śmiać i ucałował swoja żonę.
- Oj głuptasie. I tylko dlatego plączesz?? Choć nie powiem Lilka miała racje. Jestem dumny jak cholera. A co do ciebie Caleb. Siostra pisze, ze miałem racje. - gdy chłopiec to usłyszał uśmiechną się do rodziców i pobiegł się dalej bawić. A Hermiona i Draco? Oni patrzyli na zachodzące słońce i cieszyli się sobą nawzajem. Cieszyli się, że jednak los postawił ich na jednej drodze.


Czym jest szczęście?
Gwałtownym skurczeniem się odległości
w przestrzeni międzyludzkiej.
Szczęście to Ty...



***********

Wyjaśnienie.
Mała Lily dostała się do Slytherinu ponieważ Potter miał taka szanse, jak i to ze byla wychowywana przez Malfoya mialo na o wplyw ;p

4 komentarze:

  1. Ojej to też moje. Szok pisałam to jako dziecko a dziś widzę, że ktoś to poleca ah... Aż mi się miło zrobiło :) BlackLady lub Shrew jak kto woli z tamtych czasów :) Pozdrawiam autorkę bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna miniaturka ale da się odnaleźć trochę błędów ort,

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna miniaturka jest trochę błędów ale to nic nie szkodzi super super super 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miniaturka jest oryginalna. Nie zmieniłam pisowni autorki. Pozdrawiam

      Usuń