wtorek, 24 września 2013

" Expecto Patronum!"

Kolejny fajny blog.

Wojna w nim jest bardzo fajnie opisana ;p

http://expecto-patronum-dramione.blogspot.com/

Tytuł: " Expecto Patronum!"
Autor: Amortencja
Czasy: Hogwart/ostatni rok nauki/Voldemort żyje
Status: ZAKOŃCZONA

Fragment opowiadnia :

"...- Co się dzieje? - spytała nieprzytomnie.
- Kogoś przynieśli! Schodzimy na dół! - rzekła i szybko wybiegła z pokoju. Hermiona natychmiast pobiegła za nią. Na dole panował hałas, ktoś głośno krzyczał.
- Połóżcie go na podłodze, w razie gdyby była potrzebna reanimacja - zaskrzeczał głos Moody'iego. Musiała zatkać usta dłonią. Reanimacja?
- Mój Boże! Och, tylko nie to! - wołał piskliwy głos Molly.
Obie z Ginny natknęły się w korytarzu na chłopców i cała czwórka zbiegła po schodach. Na podłodze w salonie leżał Lupin. Po jego twarzy ściekała krew. W szacie, na wysokości żeber, miał wielką dziurę przesiąkniętą krwią. Musiał mieć też połamane palce, bo wszystkie były sine i sterczały pod dziwnymi kątami. Klęczał przy nim Snape, z drugiej strony Molly.
- Cofnąć się! - krzyknął Severus i wszyscy cofnęli się o krok - Granger, przynieś bandaże. Weasley, w piwnicy jest eliksir dezynfekujący. Daj mi go. Szybciej! - obie błyskawicznie wykonały polecenia. Gdy Hermiona zobaczyła z blisko poranione, sine ciało Remusa, zakręciło jej się w głowie.
- Kto go zaatakował?! Jak to się stało?! - wrzeszczał Harry - Chcę wiedzieć!
- Zamknij się! - ryknął Snape
- Ron, Harry, na górę! - krzyknęła Molly. Obaj spojrzeli na nią z wielkim wyrzutem ale zaczęli wspinać się po schodach, raz po raz oglądając się przez ramię.
- Granger, do mnie. Znasz zaklęcia uzdrawiające rany cięte? - W odpowiedzi pokiwała głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa. Teraz i ona uklękła przy Remusie i zaczęła niewerbalnie usówać te najgłębsze rany z jego ciała. Jej dłonie drżały tak mocno, że ledwo trzymała w nich różdżkę. Prawdziwy horror zaczął się, gdy Snape dotknął dłonią jego szyi.
 - Cholera! - krzyknął - Tracimy go! - nic nie mówiąc, odepchnął Hermionę od jego ciała. Ktoś podniósł ją i podtrzymał za ramię. Po jej policzkach płynęły obficie łzy. Zaczęła niebezpiecznie dygotać na całym ciele. Z trudem łapała powietrze..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz