piątek, 20 września 2013

"Bo każda historia ma swój początek...Niezależnie od końca"

Jest to blog do, którego  napewno za jakiś czas wrócę ;)

Takich opowiadań jest oczywiście więcej ,ale niektóre na zawsze wyryja się w naszej pamieci .
Jest w nim dużo śmiechu o czym mówi fragment opowiadania ;)

http://hermiona-kiedys-granger.blog.onet.pl

Tytuł: "Bo każda historia ma swój początek...Niezależnie od końca"
Autor: XYZ
Czasy: Hogwart/Voldemort żyje i ma się świetnie ;p
status: ZAKOŃCZONE

Fragment opowiadania :

"...- Co tu Malfoy, Blais co tu robicie??- warknął Ron.
- To samo Weasley, co wasza „ekipa pomocnicza”- zaszydził Diabeł
- No patrzcie znalazł się „obrońca bez końca!!”- warknęła Levander
- Dość tego!!! Slitherin traci 10 punktów, za każde z was!- warknął Ron, po czym patrząc w moim kierunku szepnął- straciłaś w moich oczach te resztki godności, które jeszcze ci zostały!!!
Zagotowało się we mnie. Jak on śmie mnie osądzać, jak śmie osądzać moich przyjaciół….
- Taaaaaak??? Więc skoro jestem już taka niegodziwa to nie zaszkodzi żebym zrobiła jeszcze coś!!! A skoro już wszyscy coś dzisiaj tracimy, to nie bądź gorszy!!!- sama nie wiem, kiedy w mojej głowie zrodził się ten pomysł, dziecinny owszem, ale jaki zabawny, w każdym razie dla nas…
Wyciągnęłam różdżkę i celując nią w spodnie rudego wypowiedziałam zaklęcie znikania. Jego spodnie rozpłynęły się w powietrzu, a naszym oczom ukazały się śliczne różowe bokserki w urocze pluszowe misie, z nadrukowanym na nogawce napisem „Ach poczochraj już mój plusz!”. Tego było za dużo… Draco, Zabini i Jas turlali się już po podłodze, trzymając się za brzuchy. Z ich oczu strumieniami ciekły łzy. Ja stałam zaszokowana, nie wiedząc czy śmiać się czy płakać z zażenowania na ten widok. Nawet Neville i Loona na widok tych gaci wymienili rozbawione spojrzenia, nie mogąc ukryć uśmiechów, tylko Levander stała obok zszokowanego zaistniałą sytuacją Rona. Mimo, że jej oczy błyszczały nie dobiła go i opanowała rozbawienie.
Przez tą sytuację jednak narobiliśmy sporo hałasu, nikogo więc nie zdziwił fakt, że usłyszeliśmy zbliżające się coraz bliżej kroki. Już za chwilę zza rogu wypadł Snape z wściekłością malującą się na twarzy…"


1 komentarz:

  1. O tak to jest opowiadanie, od którego nie raz się wróci. Jest jedno z pierwszych, które przeczytałam. Twórczość XYZ jest wyjątkowa i warto ją podkreślić. Ten blog rozwala mnie osobiście na łopatki, pod względem humoru i smutku. Czytając epilog za każdym razem zalewam się łzami, działa na mnie to niesamowicie.
    Dla takich blogów warto czytać.

    OdpowiedzUsuń