A jednak jesteście niesamowici , jedyni i niepowtarzalni !!!
Dziękuję bardzo ;**
Wspólnymi siłami dobiliśmy dzisiaj do 30 tysięcy wyświetleń !
Jeszcze raz Dziękuję z całego serca ;**
Kocham Was <3
niedziela, 30 marca 2014
"Czasem tylko świadomość jest wolnością"
II część do opowiadanka "Wolność To Tylko Nieświadome Zniewolenie" ;) Przepraszam.Zapomniałam ;p
http://swiadomosc-jest-wolnoscia.bloog.pl/?smoybbtticaid=61274e
Tytuł: "Czasem tylko świadomość jest wolnością"
Autor: Margaret Brown
Czasy: 6 lat po szkole
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"... Godzinę później w holu rozpętało się małe piekło. Wszyscy goście zerwali się z miejsc i ruszyli w kierunku odgłosów krzyków i tłuczonego szkła.
- … i tak to wszystko robiłam przez ciebie! Ty zasrany dupku, pieprzyłam się z nimi wszystkimi myśląc o tobie, a po tylu latach nagle przychodzisz i mówisz, że chcesz ze mną być! Co ty sobie, kurwa, wyobrażałeś przez ten cały czas?!
- Od kiedy cię poznałem zachowywałaś się jak mała kurewka, ale teraz to już przechodzisz samą siebie! Zostawiłaś mnie wtedy w szkole, uciekłaś, kiedy powiedziałem, że chcę z tobą być! Zawsze uciekasz!
- Zostań matką moich dzieci – wykrzyczała mu w twarz jego własne słowa - Jakiej siedemnastolatce mówi się takie rzeczy? Co miałam zrobić? Twoi starzy urządziliby nam piekło, gdyby się dowiedzieli, że chcesz spędzić życie ze mną! – krzyknęła jeszcze głośniej.
Wszyscy goście przysłuchiwali się tej kłótni z wyrazem osłupienia. Jedynie Ginny, Blaise i Harry wymieniali się porozumiewawczymi spojrzeniami. Dracon nie odpowiedział na to, co wykrzyczała. Wyszedł bez słowa, trzaskając drzwiami. Hermiona jakby się ocknęła. Rozejrzała się wokół po twarzach wpatrzonych w nią i wyszła równie szybko co Dracon.
- To przyjęcie to nie był dobry pomysł – szepnęła Ginny do swojego męża..."
http://swiadomosc-jest-wolnoscia.bloog.pl/?smoybbtticaid=61274e
Tytuł: "Czasem tylko świadomość jest wolnością"
Autor: Margaret Brown
Czasy: 6 lat po szkole
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"... Godzinę później w holu rozpętało się małe piekło. Wszyscy goście zerwali się z miejsc i ruszyli w kierunku odgłosów krzyków i tłuczonego szkła.
- … i tak to wszystko robiłam przez ciebie! Ty zasrany dupku, pieprzyłam się z nimi wszystkimi myśląc o tobie, a po tylu latach nagle przychodzisz i mówisz, że chcesz ze mną być! Co ty sobie, kurwa, wyobrażałeś przez ten cały czas?!
- Od kiedy cię poznałem zachowywałaś się jak mała kurewka, ale teraz to już przechodzisz samą siebie! Zostawiłaś mnie wtedy w szkole, uciekłaś, kiedy powiedziałem, że chcę z tobą być! Zawsze uciekasz!
- Zostań matką moich dzieci – wykrzyczała mu w twarz jego własne słowa - Jakiej siedemnastolatce mówi się takie rzeczy? Co miałam zrobić? Twoi starzy urządziliby nam piekło, gdyby się dowiedzieli, że chcesz spędzić życie ze mną! – krzyknęła jeszcze głośniej.
Wszyscy goście przysłuchiwali się tej kłótni z wyrazem osłupienia. Jedynie Ginny, Blaise i Harry wymieniali się porozumiewawczymi spojrzeniami. Dracon nie odpowiedział na to, co wykrzyczała. Wyszedł bez słowa, trzaskając drzwiami. Hermiona jakby się ocknęła. Rozejrzała się wokół po twarzach wpatrzonych w nią i wyszła równie szybko co Dracon.
- To przyjęcie to nie był dobry pomysł – szepnęła Ginny do swojego męża..."
"Miniaturki Dramione, Delana i Klaroline"
Przepraszam ,że dopiero teraz ,ale byłam na spacerku taka piekna pogoda ;)
Ze specjalną dedykacją dla Lacarnum Inflamare i LaFinDeLaVie HarryPotter ;*
na tym blogu znajdują się 3 miniaturki Dramione ;]
http://miniaturki.bloug.pl/
Tytuł: "Miniaturki Dramione, Delana i Klaroline"
Autor: Caroline Cross
Czasy: rózne
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment opowiadania :
"...Staliśmy przy schodach w sali wejściowych i czekaliśmy na nasze partnerki kiedy nagle usłyszeliśmy rozmowę Pottera i Weasleya:
-Gdzie jest Hermiona? Ciekawe z jakim nieudacznikiem znowu przyjdzie
-Ron, czemu tak uważasz, a poza tym jak chciałeś iść z nią trzeba było zapytać się jej wcześniej
-Tylko, że ja byłem wcześniej, jak tylko się dowiedziałem, że jest bal od razu poleciałem do niej się zapytać ale ona powiedziała, że ktoś już ją zaprosił
-A kiedy się dowiedziałeś?-
-Jakiś tydzień temu, jak się dowiem z kim przyszła nie ręczę za siebie- powiedział już nieźle wściekły Weasley.
-Może chodźmy już do środka- zaproponował Potter a rudzielec nic nie odpowiedział tylko ruszył za bliznowatym. Z Blaisem popatrzyliśmy się na siebie i się zaśmialiśmy.
-Haha rudzielec liczył na to, że pójdzie na bal z moją dziewczyną, niedoczekanie- powiedziałem z triumfalnym uśmiechem. -Pewnie już samo podejście w tej sprawie było dla niego wyczynem a kiedy dostał kosza pewnie się załamał. Ale widzisz Hermiona nie miała zamiaru iść z nikim innym niż z Tobą, czekała na Ciebie. Ciekawe ilu dała kosza przez ten tydzień- zaśmiał się.
- I dobrze, zresztą ilu ja dałem kosza przez tydzień. A jak znać moją siostrę to ona też czekała tylko na Ciebie- powiedziałem zatrzepnie.
-Jakie my mamy szczęście mieć takie dziewczyny, co Smoku-
-Oj tak Diable, nawet nie wiesz jakie duże- zaśmialiśmy się kiedy nagle usłyszeliśmy stukot obcasów dochodzących z góry, odwróciliśmy się i już po chwili zobaczyliśmy nasze towarzyszki. Gdy je ujrzeliśmy, zaniemówiliśmy. Hermiona była taka piękna, zielona nie za długa sukienka na ramiączkach z dość dużym dekoltem, szpilki, a włosy wdzięcznie opadające na ramiona. Kiedy zeszły już na dół, wraz z Blaisem podeszliśmy do nich i ukłoniliśmy się.
-Hermiono wyglądasz... aż brak słów, po prostu jesteś idealna- powiedziałem obejmując ją, teraz liczyliśmy się tylko my, nawet już nie zwracaliśmy chwilowo uwago na parę obok.
-Dziękuje, Tobie też niczego nie brakuje- powiedziała, uśmiechając się.
-Dziękuje, a teraz gotowa by nasz związek wyszedł na światło dzienne?-
-Tak
-Więc chodźmy- Cała nasza czwórka skierowała się do wielkiej sali, mieliśmy wielkie wejście, gdy tylko przekroczyliśmy próg wszystkie oczy skierowały się na nas, gdy zobaczyli Hermionę towarzyszącą mi, po całej sali zaczęły się szepty. Uśmiechnąłem się i spojrzałem na Mionę, była nie pewna, więc jeszcze bardziej ją do siebie przybliżyłem. Gdy już znaleźliśmy wolny stolik usiedliśmy.
-Widzisz nie było tak źle- zaśmiałem się, niektórzy jeszcze wpatrywali się w nas z niedowierzaniem ale inni już zajęli się sobą. Szukałem wzrokiem rudzielca by zobaczyć jego reakcje, w końcu go znalazłem, był cały czerwony, zaśmiałem się na jego widok. -Hej patrzcie na rudzielca- zaśmiałem się, wszyscy troje podążyli za moim wzrokiem i również się zaśmiali..."
sobota, 29 marca 2014
"Wolność To Tylko Nieświadome Zniewolenie"
Jak to autorka ładnie ujęła . Erotyk perwersyjny ;]
+ 18
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=13578
Tytuł: "Wolność To Tylko Nieświadome Zniewolenie"
Autor: Margaret Brown
Czasy: Hogwart i 6 lat po
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania :
"...Gdy było po wszystkim siedzieli w milczeniu, głośno łapiąc powietrze. Dziewczyna poczuła się wyraźnie zmieszana zaistniałą sytuacją, docierało do niej, że przed chwilą przeżyła coś, co nie miało mieć miejsca. Nagle dało się słyszeć pukanie do drzwi.
-Kto tam?- zapytał blondyn, nawet nie podnosząc się z miejsca.
-To ja Crabbe. Jest u ciebie Blaise?
-k..., czego chcesz?
- Snape złapał chłopaków na paleniu zioła i teraz robi rewizję w ich pokojach. Kazał zawołać któregoś z prefektów.
-Dobra już idę- odpowiedział zrezygnowany Blaise, zakładając na siebie jedynie szlafrok, pospiesznie wyszedł z pokoju. Dało się słyszeć jeszcze wymianę zdań na korytarzu,.
-Co wy tam robiliście?
-Pieprzyliśmy Granger, a co?
-Ta , jasne- korytarz wypełnił głośny śmiech, tymczasem dziewczyna jęknęła, tym razem ze zrezygnowaniem. Dracon uśmiechnął się jedynie na jej zakłopotanie. Siedział, bezczelnie paląc papierosa, nie przejmując się swoją nagością. Gryfonka jednak skuliła się w kłębek, szczelnie okrywając się kocem.
-Kto by pomyślał, Wszechwiedząca Granger nie jest dziewicą.
-Skąd wiesz?- wyzywająco zapytała, podnosząc wzrok.
-Gdybyś była, po takiej akcji zwijałabyś się z bólu. Zresztą nie krwawisz- dodał po chwili zastanowienia.- Kto to był?
-A co cię to obchodzi?
-To ciekawe, niezwykle ciekawe. Będę obstawiał. Czyżby Wieprzlej?
-Nie!
-Hm… czyżbym nie doceniał ciotowatego Pottera?- zapytał z przekąsem. Dziewczyna jedynie się zarumieniła i spuściła wzrok.
-No nie! Ja pierdolę. Musisz mieć niezły uraz na psychice. Nie dziwię się, że jara cię podglądanie kogoś, kto potrafi się zabrać do rzeczy- szeroki, pełen pogardy uśmiech zagościł na twarzy blondyna.
-No więc doszliśmy do sedna sprawy. Zadam ci to pytanie po raz ostatni. Czemu mnie szpiegowałaś?
-Bo… bo mi się podobasz- widać uznała, że dalsze unikanie odpowiedzi nie ma sensu. Porzuciła wstyd i nabrała pewności siebie.
-Nie pochlebiłaś mi. Podobam się każdej- odparł znudzony blondyn.
-Ale żadna nie posunęła się do czegoś takiego, czy się nie mylę?- zapytała, triumfując. Wyjęła papierosa z ust Dracona, po czym głęboko się zaciągnęła. Chłopak był oniemiały jej nagłym przypływem pewności siebie.
-Umiesz się bawić, ale masz sporo do stracenia. Co zrobisz, gdy jutro postaram się, aby każdy w zamku wiedział co tutaj zaszło?
-Hm… A czemu miałbyś to robić? Żeby wszyscy twoi znajomi dowiedzieli się, że pieprzyłeś szlamę, czysto krwisty arystokrato?- odpowiedziała logicznie. Blondyn jedynie uśmiechnął się z uznaniem.
-Powinnam iść.
-Szczególnie kiedy kręci się tu Snape. Nie ma mowy, zostajesz na noc. Mam ochotę cię trochę poobracać.
-Nie jestem twoją zabawką. Idę.- Gryfonka wstała, szukała wzrokiem na podłodze swoich rzeczy.
-Czy nie tego chciałaś przychodząc tutaj? = chłopak mocno złapał ją za ramię i przysunął do siebie- Żebym cię wreszcie przerżnął?
-Zostaw mnie.
-Nie- odparł zdecydowany. Szybkim ruchem rzucił dziewczynę na łóżko, po czym przygniótł ją swoim ciałem. Zaczęła się wyrywać, jednak jej dłonie zostały mocno przyciśnięte do łóżka."
+ 18
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=13578
Tytuł: "Wolność To Tylko Nieświadome Zniewolenie"
Autor: Margaret Brown
Czasy: Hogwart i 6 lat po
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania :
"...Gdy było po wszystkim siedzieli w milczeniu, głośno łapiąc powietrze. Dziewczyna poczuła się wyraźnie zmieszana zaistniałą sytuacją, docierało do niej, że przed chwilą przeżyła coś, co nie miało mieć miejsca. Nagle dało się słyszeć pukanie do drzwi.
-Kto tam?- zapytał blondyn, nawet nie podnosząc się z miejsca.
-To ja Crabbe. Jest u ciebie Blaise?
-k..., czego chcesz?
- Snape złapał chłopaków na paleniu zioła i teraz robi rewizję w ich pokojach. Kazał zawołać któregoś z prefektów.
-Dobra już idę- odpowiedział zrezygnowany Blaise, zakładając na siebie jedynie szlafrok, pospiesznie wyszedł z pokoju. Dało się słyszeć jeszcze wymianę zdań na korytarzu,.
-Co wy tam robiliście?
-Pieprzyliśmy Granger, a co?
-Ta , jasne- korytarz wypełnił głośny śmiech, tymczasem dziewczyna jęknęła, tym razem ze zrezygnowaniem. Dracon uśmiechnął się jedynie na jej zakłopotanie. Siedział, bezczelnie paląc papierosa, nie przejmując się swoją nagością. Gryfonka jednak skuliła się w kłębek, szczelnie okrywając się kocem.
-Kto by pomyślał, Wszechwiedząca Granger nie jest dziewicą.
-Skąd wiesz?- wyzywająco zapytała, podnosząc wzrok.
-Gdybyś była, po takiej akcji zwijałabyś się z bólu. Zresztą nie krwawisz- dodał po chwili zastanowienia.- Kto to był?
-A co cię to obchodzi?
-To ciekawe, niezwykle ciekawe. Będę obstawiał. Czyżby Wieprzlej?
-Nie!
-Hm… czyżbym nie doceniał ciotowatego Pottera?- zapytał z przekąsem. Dziewczyna jedynie się zarumieniła i spuściła wzrok.
-No nie! Ja pierdolę. Musisz mieć niezły uraz na psychice. Nie dziwię się, że jara cię podglądanie kogoś, kto potrafi się zabrać do rzeczy- szeroki, pełen pogardy uśmiech zagościł na twarzy blondyna.
-No więc doszliśmy do sedna sprawy. Zadam ci to pytanie po raz ostatni. Czemu mnie szpiegowałaś?
-Bo… bo mi się podobasz- widać uznała, że dalsze unikanie odpowiedzi nie ma sensu. Porzuciła wstyd i nabrała pewności siebie.
-Nie pochlebiłaś mi. Podobam się każdej- odparł znudzony blondyn.
-Ale żadna nie posunęła się do czegoś takiego, czy się nie mylę?- zapytała, triumfując. Wyjęła papierosa z ust Dracona, po czym głęboko się zaciągnęła. Chłopak był oniemiały jej nagłym przypływem pewności siebie.
-Umiesz się bawić, ale masz sporo do stracenia. Co zrobisz, gdy jutro postaram się, aby każdy w zamku wiedział co tutaj zaszło?
-Hm… A czemu miałbyś to robić? Żeby wszyscy twoi znajomi dowiedzieli się, że pieprzyłeś szlamę, czysto krwisty arystokrato?- odpowiedziała logicznie. Blondyn jedynie uśmiechnął się z uznaniem.
-Powinnam iść.
-Szczególnie kiedy kręci się tu Snape. Nie ma mowy, zostajesz na noc. Mam ochotę cię trochę poobracać.
-Nie jestem twoją zabawką. Idę.- Gryfonka wstała, szukała wzrokiem na podłodze swoich rzeczy.
-Czy nie tego chciałaś przychodząc tutaj? = chłopak mocno złapał ją za ramię i przysunął do siebie- Żebym cię wreszcie przerżnął?
-Zostaw mnie.
-Nie- odparł zdecydowany. Szybkim ruchem rzucił dziewczynę na łóżko, po czym przygniótł ją swoim ciałem. Zaczęła się wyrywać, jednak jej dłonie zostały mocno przyciśnięte do łóżka."
piątek, 28 marca 2014
"We Found Love In A Hopeless Place"
Tak jak obiecałam ;) Miniaturka z Happy Endem ;]
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=14291
Tytuł: "We Found Love In A Hopeless Place"
Autor: MariettaGordon
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...Spojrzała na niego z wyrzutem.
- Czy nie pomyślałaś – ciągnął – że tym swoim popiskiwaniem możesz wywołać Filcha, albo tą jego przeklętą kocicę, panią Norris?
- Wystraszyłam się. – wyjaśniła, czerwieniąc się. Wiedziała, że on ma rację, a mimo to, było jej przykro, że tak się do niej odezwał. I tak jest całkiem miły, czasem mówił gorsze rzeczy, pomyślała.
Odwrócił od niej wzrok, ale po chwili rzucił jej ukradkowe spojrzenie, po czym znowu utkwił wzrok w ciemnej przestrzeni. Ale ona nie przestawała na niego patrzeć. Fascynował ją. Wiedziała, że nie może być taki na wskroś zły, że w nim musi być coś dobrego, miała wrażenie, że wiele dobrego. Jak mawiała jej babcia, w każdym źle jest chociaż odrobina dobra. Babcia była kochana, wierzyła w ludzi, ufała im. Może właśnie dlatego dziś już nie żyła?
- Malfoy… - zaczęła dziewczyna, ale nie dane było jej skończyć, bo w momencie, gdy wypowiedziała jego nazwisko, on spojrzał na nią przenikliwie i podszedł do niej, tak blisko jak tylko się dało, popychając lekko na kamienną ścianę.
I wtedy ją pocałował. Mocno i gwałtownie, tak, że brakło jej tchu. Nie spodziewała się tego po nim, a już na pewno nie tak gorącego pocałunku, którym obdarzył ją on – zimny i bezuczuciowy arystokrata. W momencie kiedy ich języki splotły się, przestała racjonalnie myśleć. Nie liczył się odwieczna wojna między ich domami. Nie liczyło się ich pochodzenie. Nie liczyło się wiele lat nienawiści, jaka była pomiędzy nimi. Nie liczyło się nic, co liczyło się do tej pory. Liczyło się tu i teraz, nic więcej. I jego ręce na jej plecach. Chciała go odepchnąć, ale nie potrafiła. Bo kiedy to zrobił, kiedy ją pocałował, już nie wiedziała, co czuje. Tyle lat, podczas których on ją wyzywał, a ona przysięgała sobie wieczną nienawiść wobec niego, chyba już nie były ważne. On był ważny.
Kiedy odsunął się od niej, czuła wyraźny niedosyt. Chciała więcej, więcej, więcej. Ale nie mogła go o to prosić. Skąd mogła wiedzieć, jakie były jego intencje? A jeśli to był zakład, głupi żart. Wtedy on ją wyśmieje, a jutro cała szkoła będzie wiedziała o tej chwili słabości. Hermiona Granger, odważna, bohaterska gryfonka, całowała się ze swoim odwiecznym wrogiem i jakby tego było mało, ślizgonem. Ale kiedy spojrzała prosto w jego stalowe tęczówki i dostrzegła tam sympatię, wszystkie wątpliwości rozwiały się. To nie mógł być dowcip.
- Ja chcę jeszcze! – wypaliła, czerwieniąc się widowiskowo.
Opuściła ze wstydem wzrok, ale po chwili odważyła się spojrzeć mu ponownie w oczy. I nie ujrzała w nich drwiny, ani politowania. Zobaczyła w nich czułość i leciutkie rozbawienie. Wyciągnął rękę i pogładził ją po policzku, powoli i delikatnie. A potem nachylił się i ucałował oba jej policzki, by po chwili znów przenieść się na usta. Tym razem całował ją bardzo powoli, jakby chciał, by ta chwila trwała jak najdłużej. Po kilku minutach leniwego tańca ich języków Draco odsunął się od dziewczyny i pocałował ją w czoło, szepcząc dobranoc. I odszedł. Tak po prostu odwrócił się i poszedł w swoją stronę..."
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=14291
Tytuł: "We Found Love In A Hopeless Place"
Autor: MariettaGordon
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...Spojrzała na niego z wyrzutem.
- Czy nie pomyślałaś – ciągnął – że tym swoim popiskiwaniem możesz wywołać Filcha, albo tą jego przeklętą kocicę, panią Norris?
- Wystraszyłam się. – wyjaśniła, czerwieniąc się. Wiedziała, że on ma rację, a mimo to, było jej przykro, że tak się do niej odezwał. I tak jest całkiem miły, czasem mówił gorsze rzeczy, pomyślała.
Odwrócił od niej wzrok, ale po chwili rzucił jej ukradkowe spojrzenie, po czym znowu utkwił wzrok w ciemnej przestrzeni. Ale ona nie przestawała na niego patrzeć. Fascynował ją. Wiedziała, że nie może być taki na wskroś zły, że w nim musi być coś dobrego, miała wrażenie, że wiele dobrego. Jak mawiała jej babcia, w każdym źle jest chociaż odrobina dobra. Babcia była kochana, wierzyła w ludzi, ufała im. Może właśnie dlatego dziś już nie żyła?
- Malfoy… - zaczęła dziewczyna, ale nie dane było jej skończyć, bo w momencie, gdy wypowiedziała jego nazwisko, on spojrzał na nią przenikliwie i podszedł do niej, tak blisko jak tylko się dało, popychając lekko na kamienną ścianę.
I wtedy ją pocałował. Mocno i gwałtownie, tak, że brakło jej tchu. Nie spodziewała się tego po nim, a już na pewno nie tak gorącego pocałunku, którym obdarzył ją on – zimny i bezuczuciowy arystokrata. W momencie kiedy ich języki splotły się, przestała racjonalnie myśleć. Nie liczył się odwieczna wojna między ich domami. Nie liczyło się ich pochodzenie. Nie liczyło się wiele lat nienawiści, jaka była pomiędzy nimi. Nie liczyło się nic, co liczyło się do tej pory. Liczyło się tu i teraz, nic więcej. I jego ręce na jej plecach. Chciała go odepchnąć, ale nie potrafiła. Bo kiedy to zrobił, kiedy ją pocałował, już nie wiedziała, co czuje. Tyle lat, podczas których on ją wyzywał, a ona przysięgała sobie wieczną nienawiść wobec niego, chyba już nie były ważne. On był ważny.
Kiedy odsunął się od niej, czuła wyraźny niedosyt. Chciała więcej, więcej, więcej. Ale nie mogła go o to prosić. Skąd mogła wiedzieć, jakie były jego intencje? A jeśli to był zakład, głupi żart. Wtedy on ją wyśmieje, a jutro cała szkoła będzie wiedziała o tej chwili słabości. Hermiona Granger, odważna, bohaterska gryfonka, całowała się ze swoim odwiecznym wrogiem i jakby tego było mało, ślizgonem. Ale kiedy spojrzała prosto w jego stalowe tęczówki i dostrzegła tam sympatię, wszystkie wątpliwości rozwiały się. To nie mógł być dowcip.
- Ja chcę jeszcze! – wypaliła, czerwieniąc się widowiskowo.
Opuściła ze wstydem wzrok, ale po chwili odważyła się spojrzeć mu ponownie w oczy. I nie ujrzała w nich drwiny, ani politowania. Zobaczyła w nich czułość i leciutkie rozbawienie. Wyciągnął rękę i pogładził ją po policzku, powoli i delikatnie. A potem nachylił się i ucałował oba jej policzki, by po chwili znów przenieść się na usta. Tym razem całował ją bardzo powoli, jakby chciał, by ta chwila trwała jak najdłużej. Po kilku minutach leniwego tańca ich języków Draco odsunął się od dziewczyny i pocałował ją w czoło, szepcząc dobranoc. I odszedł. Tak po prostu odwrócił się i poszedł w swoją stronę..."
"Truskawkowe Cięcie"
Po raz kolejny Sad End ,ale obiecuje ,że dodam dzisiaj kolejną z Happy Endem ;)
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=5765
Tytuł: "Truskawkowe Cięcie"
Autor: Mirro
Tłumaczenie: Roma
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania :
"...Zaczęliśmy się spotykać w każdą noc, w komnacie Potrzeby. Rozmawialiśmy po kilkanaście godzin bez przerwy. Kochałem z tobą rozmawiać. Byłaś taka inteligentna i wnikliwa. Nawet zmieniłaś niektóre moje poglądy na temat mugoli, chociaż nigdy Ci się do tego nie przyznałem. Ciągle czuję, jakby mi czegoś brakowało.
Starałem się zaciągnąć cię do łóżka wiele razy, ale zawsze odmawiałaś. Czułem, że zaczynam tracić zainteresowanie. Powracał stary Draco Malfoy. Wszystko, co ta miłość znaczyła, w moim umyśle zeszło na dalszy plan i jedyne, o czym mogłem myśleć, to fakt, że ani razu nie uprawialiśmy seksu. Zdecydowałem się z tobą zerwać.
Tej nocy spotkaliśmy się w Komnacie Potrzeby. Usiedliśmy razem przed płonącym kominkiem, przypiekając pianki. Włożyłaś mi do ust jedną i zaczęłaś się śmiać, kiedy stopiona przykleiła mi się do nosa. Zlizałaś ją, pocałowałaś mnie i owinęłaś swoje ramiona wokół mnie.
- Draco, kocham Cię - wyszeptałaś mi do ucha. Zdrętwiałem. Musiałem to teraz zrobić. Musiałem z tobą zerwać. Spojrzałem w twoje pełne oczekiwania, czekoladowe oczy i coś we mnie stopniało. Nie mogłem tego zrobić.
- Ja też Cię kocham, Hermiona.
Tak. Powiedziałem to. Ale to nie było w porządku. Musiałem Ci powiedzieć...nie, nie dzisiaj. Zasnęłaś na mojej piersi..."
środa, 26 marca 2014
"Nigdy.nie.mów.że.mnie.kochasz!"
Co tu dużo pisać ;p Miniaturka ;)
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=10648
Tytuł: "Nigdy.nie.mów.że.mnie.kochasz!"
Autor: Nesta
Czasy: Hogwart/po szkole
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment opowiadania:
"...Hermiona spokojnym krokiem zmierzała ku drewnianym drzwiom wejściowych Hogwartu. Nagle ktoś zasłonił jej oczy. Ręce były ciepłe i miękkie. Z oczu zsunęły się na policzki, a następnie na szyję, delikatnie muskając opuszkami palców.
- Draco...- szepnęła dziewczyna o brązowych włosach.
- Słucham cię, kochanie- powiedział jej do ucha.
Odwróciła się w stronę swojego chłopaka i wtuliła w jego tors. On był o wiele wyższy od niej, ale przecież miłość jest ważniejsza od wzrostu. Objął ją jedną ręką, a drugą pogładził jej kasztanowe włosy. Z pod jej powiek wypłynęły gorące łzy.
- Co się stało?
- Nic- powiedziała i szybko pobiegła do zamku.
- Hermiono- Draco patrzył się na nią.
Stała w pięknej, białej sukni i welonie. Jej oczy utkwiły gdzieś daleko. W przestrzeni, którą zna tylko ona i nikt więcej.
Młody blondyn dogonił dziewczynę. Złapał za ramię, przyciągając do siebie. Ona znowu się w niego wtuliła. Po policzkach dalej spływały łzy, jedna po drugiej.
- Dlaczego? Dlaczego mi to robisz?- zapytała.
Draco wiedział, że niedługo Hermiona się o tym dowie. Dowie się o zdradzie.
- Przepraszam- wyszeptał.- Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała mnie już znać.
Brązowowłosa spojrzała na niego z jeszcze większym żalem, niż przedtem i uciekła. On patrzył się na nią, dopóki jej sylwetka nie znikła za rogiem. Tak bardzo ją kochał. Tak bardzo, że aż musiał zdradzić?..."
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=10648
Tytuł: "Nigdy.nie.mów.że.mnie.kochasz!"
Autor: Nesta
Czasy: Hogwart/po szkole
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment opowiadania:
"...Hermiona spokojnym krokiem zmierzała ku drewnianym drzwiom wejściowych Hogwartu. Nagle ktoś zasłonił jej oczy. Ręce były ciepłe i miękkie. Z oczu zsunęły się na policzki, a następnie na szyję, delikatnie muskając opuszkami palców.
- Draco...- szepnęła dziewczyna o brązowych włosach.
- Słucham cię, kochanie- powiedział jej do ucha.
Odwróciła się w stronę swojego chłopaka i wtuliła w jego tors. On był o wiele wyższy od niej, ale przecież miłość jest ważniejsza od wzrostu. Objął ją jedną ręką, a drugą pogładził jej kasztanowe włosy. Z pod jej powiek wypłynęły gorące łzy.
- Co się stało?
- Nic- powiedziała i szybko pobiegła do zamku.
- Hermiono- Draco patrzył się na nią.
Stała w pięknej, białej sukni i welonie. Jej oczy utkwiły gdzieś daleko. W przestrzeni, którą zna tylko ona i nikt więcej.
Młody blondyn dogonił dziewczynę. Złapał za ramię, przyciągając do siebie. Ona znowu się w niego wtuliła. Po policzkach dalej spływały łzy, jedna po drugiej.
- Dlaczego? Dlaczego mi to robisz?- zapytała.
Draco wiedział, że niedługo Hermiona się o tym dowie. Dowie się o zdradzie.
- Przepraszam- wyszeptał.- Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała mnie już znać.
Brązowowłosa spojrzała na niego z jeszcze większym żalem, niż przedtem i uciekła. On patrzył się na nią, dopóki jej sylwetka nie znikła za rogiem. Tak bardzo ją kochał. Tak bardzo, że aż musiał zdradzić?..."
poniedziałek, 24 marca 2014
"Nie Mogłam Wymyślić Tytułu ;p"
Taki krótki One shot ;]
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=14255
Tytuł: "Nie Mogłam Wymyślić Tytułu ;p"
Autor: MariettaGordon
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania :
"...- Potańczymy, kotku? - wybełkotał i Hermiona skrzywiła się, czując wyraźny zapach alkoholu.
- Nie, dziękuję. - odparła, zaciskając usta w cienką linię.
- No dalej, nie daj się prosić. - dziewczyna pisnęła, czując jak spocone dłonie mężczyzny przesuwają się z jej bioder na piersi. Zaczęła się wyszarpywać, ale facet zamknął ją w silnym uścisku. Barman ostentacyjnie odwrócił głowę. Czarnowłosy mężczyzna był tu stałym bywalcem i to całkiem bogatym, sądząc po sumach jakie zostawiał co wieczór w klubowej kasie. Gdyby stracili takiego klienta, on, barman, straciłby pracę. Nikt nie zwrócił uwagi na wyszarpującą się dziewczynę i przyciskającego ją do siebie mężczyznę. Nikt nie zareagował. Nikt, prócz...
- Chyba dała ci wystarczająco do zrozumienia, że nie chce z tobą tańczyć, a jeśli dalej nie dociera, to mogę ci wytłumaczyć sens słowa ''nie'' pięścią. - muzyka była głośna, ale właściciel głosu stał wystarczająco blisko, by go słyszeli. A głos był dziwnie znajomy...
- Gówno ci do tego, spierdalaj gówniarzu. - Hermiona znów usłyszała ten pijacki bełkot. Nagle poczuła, że ramiona natręta odsuwają się od niej gwałtownie. Usłyszała hałas i odwróciła się. Jej ''wielbiciel'' leżał na pobliskiej kanapie z twarzą na kroczu jakiegoś mężczyzny, który był wyraźnie zszokowany sytuacją. Przeniosła wzrok w stronę, z której dochodził głos jej wybawcy i zamarła.
Przed nią stał młody bóg, najprzystojniejszy chłopak jakiego w życiu widziała. Platynowa czupryna opadała gęsto na czoło, ale nie przysłaniała stalowoszarych oczu, wpatrujących się w nią z troską. Rysy jego twarzy były zbyt znajome, by pomylić je z jakimikolwiek innymi.
- Co ty tu robisz? - pisnęła zaskoczona.
- Ratuję twój gryfoński tyłek, Hermiono.
Znowu zamarła. Pierwszy raz w życiu zwrócił się do niej po imieniu..."
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=14255
Tytuł: "Nie Mogłam Wymyślić Tytułu ;p"
Autor: MariettaGordon
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania :
"...- Potańczymy, kotku? - wybełkotał i Hermiona skrzywiła się, czując wyraźny zapach alkoholu.
- Nie, dziękuję. - odparła, zaciskając usta w cienką linię.
- No dalej, nie daj się prosić. - dziewczyna pisnęła, czując jak spocone dłonie mężczyzny przesuwają się z jej bioder na piersi. Zaczęła się wyszarpywać, ale facet zamknął ją w silnym uścisku. Barman ostentacyjnie odwrócił głowę. Czarnowłosy mężczyzna był tu stałym bywalcem i to całkiem bogatym, sądząc po sumach jakie zostawiał co wieczór w klubowej kasie. Gdyby stracili takiego klienta, on, barman, straciłby pracę. Nikt nie zwrócił uwagi na wyszarpującą się dziewczynę i przyciskającego ją do siebie mężczyznę. Nikt nie zareagował. Nikt, prócz...
- Chyba dała ci wystarczająco do zrozumienia, że nie chce z tobą tańczyć, a jeśli dalej nie dociera, to mogę ci wytłumaczyć sens słowa ''nie'' pięścią. - muzyka była głośna, ale właściciel głosu stał wystarczająco blisko, by go słyszeli. A głos był dziwnie znajomy...
- Gówno ci do tego, spierdalaj gówniarzu. - Hermiona znów usłyszała ten pijacki bełkot. Nagle poczuła, że ramiona natręta odsuwają się od niej gwałtownie. Usłyszała hałas i odwróciła się. Jej ''wielbiciel'' leżał na pobliskiej kanapie z twarzą na kroczu jakiegoś mężczyzny, który był wyraźnie zszokowany sytuacją. Przeniosła wzrok w stronę, z której dochodził głos jej wybawcy i zamarła.
Przed nią stał młody bóg, najprzystojniejszy chłopak jakiego w życiu widziała. Platynowa czupryna opadała gęsto na czoło, ale nie przysłaniała stalowoszarych oczu, wpatrujących się w nią z troską. Rysy jego twarzy były zbyt znajome, by pomylić je z jakimikolwiek innymi.
- Co ty tu robisz? - pisnęła zaskoczona.
- Ratuję twój gryfoński tyłek, Hermiono.
Znowu zamarła. Pierwszy raz w życiu zwrócił się do niej po imieniu..."
niedziela, 23 marca 2014
" Let's Teach..."
Znowu miniaturka . Ostatnio tylko to czytam ;p A tak ogólnie to "Percy'ego Jacksona" *-* POLECAM !
Scena + 18
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=14235
Tytuł: " Let's Teach..."
Autor: lexie
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania :
"...Szczerze mówiąc, nawet nie chciała. Już kiedy pojawił się u niej pierwszy raz, wiedziała, że chce go w firmie. Był wysoki, przystojny i dobrze umięśniony. Blond włosy miał w artystycznym nieładzie, a jego szare oczy lustrowały jej ciało z zaciekawieniem kiedy wstała by podać mu rękę.
- Witaj, Malfoy – powiedziała oficjalnym tonem.
- Witaj Granger. Zmieniłaś się. Jakieś nowe zaklęcie?
- Po pierwsze, panna Granger-Weasley. Po drugie, chuj cię obchodzi co ze sobą zrobiłam. Rekomendacje masz dobre, wykształcenie też niczego sobie. Przyjmuję cię. Zaczynasz od jutra. Punkt dziewiąta jesteś w pracy. Żadnych spóźnień. Strój oficjalny. Nie jeansy. Reprezentujesz moją firmę, więc masz odpowiednio wyglądać. Nie romansujesz po kątach z moimi pracownicami. Żadnych skandali z tobą w roli głównej. Zrozumiano?
- Ostatnio kiedy się widzieliśmy nie byłaś taka wygadana, Granger. – powiedział Malfoy z ironicznym uśmieszkiem.
- Ostatnio widzieliśmy się na pogrzebie moich przyjaciół. Tak dla przypomnienia powiem, że jeden z nich był również moim mężem. To chyba oczywiste, że nie byłam wygadana. Od teraz zwracasz się do mnie per Pani Prezes lub panno Granger-Wealey.
- Oki doki ruda.- uśmiechnął się znów i wstał – To ja już będę leciał. Widzimy się jutro.
I wyszedł. „Bezczel jeden…” pomyślała Pani Prezes i próbowała zając się pracą. Nie wychodziło jej to jednak zbyt dobrze. Cały czas widziała przed sobą jego oczy, jego włosy, jego dłonie, jego seksowny tyłek kiedy wychodził…. ”k...! Szlag by cię, Malfoy!” pomyślała i rzuciła piórem przez biuro, trafiając w drzwi..."
sobota, 22 marca 2014
"Le Désir Et La Haine"
Jeżeli nie masz mocnych nerwów i liczysz na słodkie mizianie , to w tym opowiadaniu nie masz na co liczyć .
Jest to dosyc brutalne opowiadanie podsycane ostrym seksem.
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=4445
Tytuł: "Le Désir Et La Haine"
Autor: Ivrian
Tłumaczenie: fumsek
Czasy: W trakcie wojny i po.
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania :
"...Zafascynowana krwią uwalniającą się ze świeżej rany, której niezastygłe stróżki spływały wzdłuż ściany. Ten widok, czerpany z niego ogrom przyjemności przyprawiał ją o zawrót głowy. Rubinowa czerwień... Tak piękna, tak czysta, tak... widoczna. Mały kawałek szkła, i jej życie przeminie w kilka chwil...
Pustoszona przez to znieczulenie zmysłów, przez to otępienie, zatracenie w czasie... Tak, to było tak proste... Tak cholernie proste... Dla dawnej Hermiony Granger – za proste.
Jednym machnięciem różdżki pozbyła się problemu w postaci rozbitego lustra, wyszła z toalety i powróciła do baru, ogłupiała.
- Podwójną whiskey- ton zdania przybrał formę komendy.
Z jednym przechyleniem cała zawartość kieliszka znalazła się w jej przełyku.
- Spokojnie, to nie jest woda!- rzucił barman z zaniepokojeniem w głosie.
- Pilnuj własnego tyłka, jestem już dużą dziewczynką!
Widząc reakcję bezwiednie podniósł dłonie na znak uspokojenia.
- Spokojnie, chciałem ci oszczędzić jutrzejszych trudności.
Wzruszyła ramionami. Dlaczego do cholery, wszystkich nagle zaczęło interesować jej samopoczucie? To takie nużące...
- Kiedy ta panienka skończy podaj jej kolejny, na mój rachunek.
Jej głowa niepewnie obróciła się w kierunku, z którego dochodził głos. Typ około trzydziestoletni, niezgorzej podchmielony, skierował ku niej swe sprośne spojrzenie. Obróciła się z grymasem obrzydzenia.
- Dziękuję, ale za to co w siebie wlewam płacę sama.
- Piękna, coś ty taka nerwowa. Wyglądasz na pogrążoną w ciemnych myślach. Może ja poprawię twój humor?
- Wątpię – rzuciła ze wstrętem.
Podniosła się by odejść. Atmosfera z każdą chwilą stawała się cięższa. Nie zdążyła zrobić dwóch kroków, gdy poczuła na swoim ramieniu jego uścisk.
- Co się dzieje malutka? Nie jestem dla ciebie wystarczająco miły?
Obiegła spojrzeniem pomieszczenie. Cholera! Nie widziała ani Ginny, ani Harry’ego. W momencie, w którym najbardziej ich potrzebowała zawodzili ją.
- Nie, to nie o to chodzi - siliła się na spokój, próbując się delikatnie odsunąć – mam ochotę pić w samotności, to wszystko.
Dłoń spoczywająca na jaj ramieniu zacieśniła swój uścisk, czyniąc go wręcz brutalnym. To odesłało jej umysł do bolesnych wspomnień. Ekstremalnie bolesnych. Znów zatonęła w swym osobistym piekle, w popłochu walcząc z przyrostem siły.
- Puść mnie do cholery!
Zbliżył się ponownie. Furia i zapalczywość zostały zatrzymane jednym zdaniem.
- Wydaje mi się, że ta pani nie ma ochoty na twoje towarzystwo.
Osobnik zwrócił twarz ku intruzowi. Młody jasnowłosy człowiek o niewzruszonych rysach. Ślizgon. Nowoprzybyły, wyższy od niego co najmniej o głowę, nieskrywana muskulatura robiąca wrażenie, dzieło lat praktyki quidditcha ochłodziła nieco napastliwe zapędy.
Napastnik wewnętrznie rozważał kolejny krok. Jedno zdanie zmusiło go do podjęcia szybkiej decyzji.
- Zabieraj się stąd zanim rozbiję ci pysk. Zrozumiałeś?
Sekundy później znaleźli się sami. Hermiona Granger i Draco Malfoy. Twarzą w twarz. Pierwszy raz od momentu, w którym ją uwolnił. Sześć długich miesięcy. Błogosławione działanie alkoholu, zatonęła w nim bez pamięci. Powoli jednak zaczęło niknąć, przynosząc na powrót ten cholerny stan...
Nie chciała go widzieć. Nie jego. Syna swojego kata. Człowieka, który widział ja w tym godnym pożałowania stanie. Ostania osoba, której spotkania tu się spodziewała. Obserwował ją. Nieprzeniknioną twarz. Jednym chałstem przełknął kieliszek burbonu.
- Możę jeszcze jedna kolejkę Granger?
Musiała odmówić. Musiała oddalić się od niego. Musiała. Słowa uwalniały się z jej ust, nie zatrzymane. Z niedowierzaniem słuchała samej siebie.
- Odprowadź mnie do domu, Malfoy..."
środa, 19 marca 2014
"Justice..."
Taka krótka .Wystepują Draco i Hermiona ,ale nie jako para. + 18
http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=14232
Tytuł: "Justice..."
Autor: lexie
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...Odwróciła się twarzą do niego. Stalowoszare tęczówki wpatrywały się w niż z uporem.
- Znam cię? – zapytał niskim, męskim głosem, od którego wszystko się w niej zagotowało.
- Powiedzmy, że znałeś… - odpowiedziała szeptem przysuwając się do niego.
Położył ręce na jej biodrach i przyciągnął ją jeszcze bliżej.
- A co powiesz na to, żebyśmy poznali się… na nowo? – wymruczał do jej ucha. Ona w odpowiedzi złapała go za poły marynarki i spojrzała w górę, w jego oczy, przygryzając delikatnie dolną wargę.
Pocałował ją. Najpierw delikatnie, jakby bał się, że go odrzuci. Potem coraz gwałtowniej i namiętniej. Przyjęła pocałunek i sama zaczęła się udzielać.
Po kilku minutach szaleńczy czego tańca ich języków, oderwała się od niego i cichym głosem powiedziała:
- Chodźmy stąd...''
wtorek, 18 marca 2014
" Jednopartówka X), miłość...?"
Kolejna miniaturka ;) jest krótka ;p
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=12222
Tytuł: " Jednopartówka X), miłość...?"
Autor: sinner
Czasy: przed Hogwartem , Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Zielone pastwiska, łąki pokryte jaskrawym dywanem kwiatów mieniących się w słońcu najjaśniej jak potrafią…. Każdy kwiat chce być piękniejszy, ładniejszy od poprzedniego… Ten widok jednak przyćmiewają ulice, samochody, dym, kurz, fabryki… STOP! Powiedziała mi… Mówiła co zrobić, żeby widzieć to co chcę… To jak chcę…
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=12222
Tytuł: " Jednopartówka X), miłość...?"
Autor: sinner
Czasy: przed Hogwartem , Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Zielone pastwiska, łąki pokryte jaskrawym dywanem kwiatów mieniących się w słońcu najjaśniej jak potrafią…. Każdy kwiat chce być piękniejszy, ładniejszy od poprzedniego… Ten widok jednak przyćmiewają ulice, samochody, dym, kurz, fabryki… STOP! Powiedziała mi… Mówiła co zrobić, żeby widzieć to co chcę… To jak chcę…
niedziela, 16 marca 2014
"Dział ksiąg zaginionych"
Na tym blogu znajduja się 4 miniaturki Dramione w Spisie Treści.
http://hogwart-stories-from-heart.blogspot.com/p/magiczne-miniaturki.html
Tytuł: "Dział ksiąg zaginionych"
Autor: Nox!
Czasy: różne
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...Wysoki, szczupły mężczyzna w szarej szacie wślizgnął się, stając obok niej z nonszalanckim uśmiechem. Nie musiała nawet dokładnie mu się przyglądać by rozpoznać kim jest. Nawet na końcu świata rozpoznałaby ten kpiarski uśmieszek i wiecznie uniesioną głowę, nie wspominając już o platynowych włosach, wiąż charakterystycznych, mimo znacznych zakoli. Jakby sam fakt, że ktokolwiek poza nią się przepracowuje nie był dość szokujący, to w dodatku tą osobą musiał być Dracon Malfoy. Nie bawiąc się nawet w udawanie sympatii rzuciła mu wściekłe spojrzenie, po czym chrząknęła znacząco i wcisnęła się w sam kąt windy.
-- O Weasley, nie poznałem cię – stwierdził wyrwany z zamyślenia blondyn.
-- A ja ciebie tak. Odór twoich cholernych perfum czuć na drugim końcu gmachu – syknęła.
On tylko poszerzył swój firmowy uśmiech, kręcąc głową z niedowierzaniem.
-- Ty nigdy nie dorośniesz, prawda szlamciu?
-- Ty nigdy nie przestaniesz być dupkiem, imitacjo mężczyzny? – odcięła się.
Resztki rozbawienia zniknęły bezpowrotnie z jego twarzy, zastąpione nienawiścią i irytacją.
-- Widzę, że rudy ma jednak trochę rozumu, wreszcie cię zostawił. I tak podziwiam go, że tak długo wytrzymał.
Miała realną ochotę rozwalić mu ten arystokratyczny nos, ale postanowiła zrobić mu ten jedyny, świąteczny prezent.
-- Mogłabym to samo powiedzieć o Astorii. To prawdziwy cud, że jeszcze nie wisisz, jako flaga na pałacu Buckingham – z mściwą satysfakcją wymaszerowała z windy, kierując się do najbliższego kominka. Sięgnęła po garść proszku i nie myśląc wiele krzyknęła donośnie swój adres. Nic jednak się nie stało. Płomienie zamigotały zielono, po chwili gasnąc.
-- Co jest? – mruknęła, kolejny raz próbując się przenieść.
-- Oh Weasley ty nawet z sieci Fiuu nie umiesz korzystać – westchnął Malfoy, nabierając trochę pyłu – patrz, jak to się robi – dodał, wykrzykując miejscowość, w której znajdował się jego dwór.
Nie udało mu się jednak przenieść. Sytuacja była taka sama, jak w przypadku Hermiony.
-- Phi! Pewnie bali się, że rozwalisz kominek swoim gigantycznym ego – zauważyła, usiłując się teleportować.
-- Co się na stringi Merlina dzieje?! – warknął, sfrustrowany arystokrata.
-- No tak, zapomniałam! – pacnęła się w głowę, otwartą dłonią – dzisiaj Wigilia! Od pół godziny wszystkie magiczne środki transportu są zablokowane. Robią obławę, na tego psychopatę, z Whiteshire – zauważyła, przypominając sobie słowa Rona i Stelli..."
http://hogwart-stories-from-heart.blogspot.com/p/magiczne-miniaturki.html
Tytuł: "Dział ksiąg zaginionych"
Autor: Nox!
Czasy: różne
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...Wysoki, szczupły mężczyzna w szarej szacie wślizgnął się, stając obok niej z nonszalanckim uśmiechem. Nie musiała nawet dokładnie mu się przyglądać by rozpoznać kim jest. Nawet na końcu świata rozpoznałaby ten kpiarski uśmieszek i wiecznie uniesioną głowę, nie wspominając już o platynowych włosach, wiąż charakterystycznych, mimo znacznych zakoli. Jakby sam fakt, że ktokolwiek poza nią się przepracowuje nie był dość szokujący, to w dodatku tą osobą musiał być Dracon Malfoy. Nie bawiąc się nawet w udawanie sympatii rzuciła mu wściekłe spojrzenie, po czym chrząknęła znacząco i wcisnęła się w sam kąt windy.
-- O Weasley, nie poznałem cię – stwierdził wyrwany z zamyślenia blondyn.
-- A ja ciebie tak. Odór twoich cholernych perfum czuć na drugim końcu gmachu – syknęła.
On tylko poszerzył swój firmowy uśmiech, kręcąc głową z niedowierzaniem.
-- Ty nigdy nie dorośniesz, prawda szlamciu?
-- Ty nigdy nie przestaniesz być dupkiem, imitacjo mężczyzny? – odcięła się.
Resztki rozbawienia zniknęły bezpowrotnie z jego twarzy, zastąpione nienawiścią i irytacją.
-- Widzę, że rudy ma jednak trochę rozumu, wreszcie cię zostawił. I tak podziwiam go, że tak długo wytrzymał.
Miała realną ochotę rozwalić mu ten arystokratyczny nos, ale postanowiła zrobić mu ten jedyny, świąteczny prezent.
-- Mogłabym to samo powiedzieć o Astorii. To prawdziwy cud, że jeszcze nie wisisz, jako flaga na pałacu Buckingham – z mściwą satysfakcją wymaszerowała z windy, kierując się do najbliższego kominka. Sięgnęła po garść proszku i nie myśląc wiele krzyknęła donośnie swój adres. Nic jednak się nie stało. Płomienie zamigotały zielono, po chwili gasnąc.
-- Co jest? – mruknęła, kolejny raz próbując się przenieść.
-- Oh Weasley ty nawet z sieci Fiuu nie umiesz korzystać – westchnął Malfoy, nabierając trochę pyłu – patrz, jak to się robi – dodał, wykrzykując miejscowość, w której znajdował się jego dwór.
Nie udało mu się jednak przenieść. Sytuacja była taka sama, jak w przypadku Hermiony.
-- Phi! Pewnie bali się, że rozwalisz kominek swoim gigantycznym ego – zauważyła, usiłując się teleportować.
-- Co się na stringi Merlina dzieje?! – warknął, sfrustrowany arystokrata.
-- No tak, zapomniałam! – pacnęła się w głowę, otwartą dłonią – dzisiaj Wigilia! Od pół godziny wszystkie magiczne środki transportu są zablokowane. Robią obławę, na tego psychopatę, z Whiteshire – zauważyła, przypominając sobie słowa Rona i Stelli..."
"Je veux du bonheur"
Na tym blogu znajdują się miniturki Dramione . Inne też znajdziecie ;p
http://je-veux-du-bonheur.blogspot.com/
Tytuł: "Je veux du bonheur"
Autor: Charly
Czasy: różne
Status: AKTUALNE
-Taaaak. Tak Draco, właśnie tak!
Ślizgon uśmiechnął się promiennie widząc jaką radość sprawia Gryfonce.
-Wyżej. Proszę. Tak! Tam. Jesteś genialny!
Rumieniec oblewający policzki dziewczyny sprawił, że Malfoy jeszcze bardziej przyłożył się do pracy.
- Mocniej. Naciśnij mocniej! Musisz to czuć całym sobą. Ooo tak! Jesteś cudowny!
Na twarzy Draco pojawił się dumny uśmieszek. Ogromy entuzjazm i zadowolenie Hermiony dawało mu ogromną satysfakcję.
-Tobie też Granger idzie dobrze jak na pierwszy raz.
Gryfonka uśmiechnęła się i szybkim ruchem ręki wywołała zdziwienie i uśmiech na twarzy Malfoya.
-Tego się po tobie nie spodziewałem Granger...
-Sam mówiłeś, że nie potrzebne jest doświadczenie, jeśli ma się do TEGO talent.
-Talent to Ty masz… Jesteś pojętną uczennicą Granger.
-Musimy to powtórzyć !
Ślizgonowi podobała się ta wizja. W taki sposób może z nią spędzać każdy dzień, wieczór, noc.
-Jesteś moim guru Malfoy!
-Aż tak ci się spodobało dekorowanie ciast Hermiono ?
piątek, 14 marca 2014
"Dramione w skrócie..."
6 bardzo fajnych miniaturek ;)
http://dramione-miniaturki-by-shrew-dhl.blog.onet.pl/
Tytuł: "Dramione w skrócie..."
Autor: Shrew
Czasy: różne
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...SCENA ll
(SCENA BALKONOWA)
Gdy Julia wybiegła na balkon, usłyszała jak Romeo zaklął gdyż prawie
spadł by z miotły swej a draka była by wtedy, że hej. Szybko jednak do
niej podleciał i z rozmowa juz nie czekał.
Romeo:
Siema młoda, tak se myślałem, chodź się chajtniemy, będą jaja jak
się belfry dowiedzą!
Julia:
Ależ mości rycerzu, toć pierwsze to nasze spotkanie, powinno być
chwilą wzniosłą, tętniąca emocją! Może jakąś balladę zaśpiewaj!
Poemat? Sonecik? Fraszkę jakąś? Cokolwiek!
Romeo:
Jakoś nie mam weny.
Julia:
Ależ Romeo!
Romeo:
No dobra. Wierszyk. Może być?
Stoję nad kałużą, a ta kałuża jest taka duża, bo przed chwilą była
burza, a gdy jest burza to niebo się zachmurza i pada deszcz i stąd ta
kałuża.
Julia:
E…..e…….e…….. Pięknie, jakiś ty liryczny, romantyczny,
sympatyczny. E… wzruszyłam się!
(Julia nachyla sie nad barierka, składając romantyczny pocałunek na ustach
Romea)
Głos z poza sceny
Ron: Harry trzymaj mnie bo zabiję tą fretkę!
Ginny: Ron zamknij się, to wszystko słychać.
Hermiona/Julia: Ciszej ja tu wysapuję!
Tu nastąpił wybuch śmiechu na całej sali.
Romeo:
Nie łam się lala, przełam się! Musze pogadać z tą stara
bździągwą co cię niańczy, kopsnij się po nią. (dodał z kpiącym uśmiechem,
który widziała tylko Hermiona)..."
http://dramione-miniaturki-by-shrew-dhl.blog.onet.pl/
Tytuł: "Dramione w skrócie..."
Autor: Shrew
Czasy: różne
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...SCENA ll
(SCENA BALKONOWA)
Gdy Julia wybiegła na balkon, usłyszała jak Romeo zaklął gdyż prawie
spadł by z miotły swej a draka była by wtedy, że hej. Szybko jednak do
niej podleciał i z rozmowa juz nie czekał.
Romeo:
Siema młoda, tak se myślałem, chodź się chajtniemy, będą jaja jak
się belfry dowiedzą!
Julia:
Ależ mości rycerzu, toć pierwsze to nasze spotkanie, powinno być
chwilą wzniosłą, tętniąca emocją! Może jakąś balladę zaśpiewaj!
Poemat? Sonecik? Fraszkę jakąś? Cokolwiek!
Romeo:
Jakoś nie mam weny.
Julia:
Ależ Romeo!
Romeo:
No dobra. Wierszyk. Może być?
Stoję nad kałużą, a ta kałuża jest taka duża, bo przed chwilą była
burza, a gdy jest burza to niebo się zachmurza i pada deszcz i stąd ta
kałuża.
Julia:
E…..e…….e…….. Pięknie, jakiś ty liryczny, romantyczny,
sympatyczny. E… wzruszyłam się!
(Julia nachyla sie nad barierka, składając romantyczny pocałunek na ustach
Romea)
Głos z poza sceny
Ron: Harry trzymaj mnie bo zabiję tą fretkę!
Ginny: Ron zamknij się, to wszystko słychać.
Hermiona/Julia: Ciszej ja tu wysapuję!
Tu nastąpił wybuch śmiechu na całej sali.
Romeo:
Nie łam się lala, przełam się! Musze pogadać z tą stara
bździągwą co cię niańczy, kopsnij się po nią. (dodał z kpiącym uśmiechem,
który widziała tylko Hermiona)..."
środa, 12 marca 2014
"Chwytaj dzień"
Świtne Opowiadanie . Naprawdę goraco polecam ;] Ciekawy Prolog .
http://www.dramione-carpe-diem.blogspot.com/
Tytuł: "Chwytaj dzień"
Autor: Crucio
Czasy: Hogwart
Status: AKTUALNE
Fragment Opowiadania :
"...- Co jest, Smoku? - spytał wesoło Blaise, wciąż sobie przypominając riposty gryfonki i jej śmiech, aż sam miał ochotę położyć się na ziemi i po prostu śmiać się, wciąż i wciąż, nieprzerwanie.
- Zastanawia mnie zachowanie Bena - odparł zamyślony, przypominając sobie, jak Szatan chwycił szlamę, a on nadal nie miał pojęcia dlaczego. Czarnoskóry chłopak domyślał się, że dojdzie do takiej sytuacji, ale nie wiedział, że tak szybko.
- Nie wiem, może miał chwilowe rozdwojenie jaźni, kto wie? - parsknął i chcąc zmienić temat, a raczej myślenie swojego przyjaciela, zaczął nucić jakąś piosenkę.
- Diabeł, błagam, zamknij się - wyszeptał właściciel platynowych włosów, chwytając się przy tym za głowę.
- Nie mogę, ktoś cały czas zajmuje moje myśli - odparł smutno, przypominając sobie dziewczynę, która dała mu najzwyczajniej w świecie… kosza.
- Hm? - mruknął Draco, nie mając pojęcia, o co Blaise’owi chodzi. On zaś spojrzał na niego i pociągnął nosem.
- Niezwykła rudowłosa piękność chodzi mi po głowie i nie chce stamtąd wyjść… Pewnie ją nogi bolą - powiedział, przypominając sobie scenę, która rozegrała się nie tak dawno temu w salonie Slytherinu..."
http://www.dramione-carpe-diem.blogspot.com/
Tytuł: "Chwytaj dzień"
Autor: Crucio
Czasy: Hogwart
Status: AKTUALNE
Fragment Opowiadania :
"...- Co jest, Smoku? - spytał wesoło Blaise, wciąż sobie przypominając riposty gryfonki i jej śmiech, aż sam miał ochotę położyć się na ziemi i po prostu śmiać się, wciąż i wciąż, nieprzerwanie.
- Zastanawia mnie zachowanie Bena - odparł zamyślony, przypominając sobie, jak Szatan chwycił szlamę, a on nadal nie miał pojęcia dlaczego. Czarnoskóry chłopak domyślał się, że dojdzie do takiej sytuacji, ale nie wiedział, że tak szybko.
- Nie wiem, może miał chwilowe rozdwojenie jaźni, kto wie? - parsknął i chcąc zmienić temat, a raczej myślenie swojego przyjaciela, zaczął nucić jakąś piosenkę.
- Diabeł, błagam, zamknij się - wyszeptał właściciel platynowych włosów, chwytając się przy tym za głowę.
- Nie mogę, ktoś cały czas zajmuje moje myśli - odparł smutno, przypominając sobie dziewczynę, która dała mu najzwyczajniej w świecie… kosza.
- Hm? - mruknął Draco, nie mając pojęcia, o co Blaise’owi chodzi. On zaś spojrzał na niego i pociągnął nosem.
- Niezwykła rudowłosa piękność chodzi mi po głowie i nie chce stamtąd wyjść… Pewnie ją nogi bolą - powiedział, przypominając sobie scenę, która rozegrała się nie tak dawno temu w salonie Slytherinu..."
"Give me the chance, I love her."
Bardzo piekna miniaturka . Popłakałam się czytając ją.
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=13523
Tytuł: "Give me the chance, I love her."
Autor: Nefretini
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...- Daj mi szansę, kocham ją. – Powiedział łamiącym się głosem, powstrzymując drżenie warg.
Nie mógł zrozumieć, dlaczego w dalszym ciągu stoi na tym cholernym balkonie. Przecież mógł coś zrobić, postarać się ją ratować. A zamiast tego rozmyślał teraz nad tym całym szaleństwem. Jakby prośby miały coś naprawić.
Mieniące się w tafli jeziora liście zdawały się szydzić z jego słabości. Ale on chyba tego nie zauważał. Pochłonięty myślami spoglądał gdzieś w dal, w każdym błysku dostrzegając szansę na ratunek.
Z jego gardła wydarł się gardłowy syk.
Syk przerodził się w jęk.
Jęk przerodził się w ciche pochlipywanie.
Pochlipywanie zostało zastąpione przez szloch.
Szloch ustąpił miejsca spazmatycznemu łkaniu.
Draco złapał się kurczowo balkonowej barierki, powstrzymując nogi przed ugięciem. Jego oczy ledwo wytrzymywały morderczy ścisk powiek.
- Daj mi szansę, kocham ją! – Krzyknął w głąb ogrodu, do nieba, do Boga.
Ale przecież on nie wierzył. Wrzasnął jeszcze raz. I jeszcze. Przecież ktoś musi go usłyszeć. Ktoś musi mieć nad tym władzę. Nie możliwe, że jesteśmy tu sami, oddani w ręce Przeznaczenia.
Spojrzał na spokojną taflę jeziora. Jak to jest, że w takiej sytuacji rzeczy martwe zdają się z nas szydzić?
Śmieją nam się prosto w oczy, a my, odurzeni emocjami, nie potrafimy się im przeciwstawić.
Drgnął niespokojnie, lodowaty wiatr smagnął go po gołych plecach i dotarł aż do serca. Bo on miał serce. Ukryte głęboko, pod warstwami trwogi, żalu i niepewności, biło. Niegdyś dla siebie, później dla niej. Oddał jej całego siebie, wszelkie wady i zalety. Podał jej, jak na dłoni każdą swoją marną cząstkę, wierząc, że uczyni go lepszym.
Dlaczego, dlaczego ona nie zdążyła mu się odwdzięczyć?
Boże, jak to jest, że zabierasz nam tych, których kochamy, zanim oni zdążą nam odpowiedzieć?
Czy jesteś aż tak niesprawiedliwy i nieczuły? Lubisz nas wystawiać na próbę, prawda? Ale powiedz, czy każdy z nas musi być niczym nieszczęsny Hiob? Czy dopiero, gdy stracimy wszystko i zaczniemy pytać będziesz zadowolony?
Draco spojrzał na dom. Gdzieś, z głębi, doszedł go dźwięk telefonu. Doskonale wiedział kto i po co dzwoni. Nie miał siły się poruszyć. Nie miał siły podnieść słuchawki. Nie miał siły słuchać jego głosu..."
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=13523
Tytuł: "Give me the chance, I love her."
Autor: Nefretini
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...- Daj mi szansę, kocham ją. – Powiedział łamiącym się głosem, powstrzymując drżenie warg.
Nie mógł zrozumieć, dlaczego w dalszym ciągu stoi na tym cholernym balkonie. Przecież mógł coś zrobić, postarać się ją ratować. A zamiast tego rozmyślał teraz nad tym całym szaleństwem. Jakby prośby miały coś naprawić.
Mieniące się w tafli jeziora liście zdawały się szydzić z jego słabości. Ale on chyba tego nie zauważał. Pochłonięty myślami spoglądał gdzieś w dal, w każdym błysku dostrzegając szansę na ratunek.
Z jego gardła wydarł się gardłowy syk.
Syk przerodził się w jęk.
Jęk przerodził się w ciche pochlipywanie.
Pochlipywanie zostało zastąpione przez szloch.
Szloch ustąpił miejsca spazmatycznemu łkaniu.
Draco złapał się kurczowo balkonowej barierki, powstrzymując nogi przed ugięciem. Jego oczy ledwo wytrzymywały morderczy ścisk powiek.
- Daj mi szansę, kocham ją! – Krzyknął w głąb ogrodu, do nieba, do Boga.
Ale przecież on nie wierzył. Wrzasnął jeszcze raz. I jeszcze. Przecież ktoś musi go usłyszeć. Ktoś musi mieć nad tym władzę. Nie możliwe, że jesteśmy tu sami, oddani w ręce Przeznaczenia.
Spojrzał na spokojną taflę jeziora. Jak to jest, że w takiej sytuacji rzeczy martwe zdają się z nas szydzić?
Śmieją nam się prosto w oczy, a my, odurzeni emocjami, nie potrafimy się im przeciwstawić.
Drgnął niespokojnie, lodowaty wiatr smagnął go po gołych plecach i dotarł aż do serca. Bo on miał serce. Ukryte głęboko, pod warstwami trwogi, żalu i niepewności, biło. Niegdyś dla siebie, później dla niej. Oddał jej całego siebie, wszelkie wady i zalety. Podał jej, jak na dłoni każdą swoją marną cząstkę, wierząc, że uczyni go lepszym.
Dlaczego, dlaczego ona nie zdążyła mu się odwdzięczyć?
Boże, jak to jest, że zabierasz nam tych, których kochamy, zanim oni zdążą nam odpowiedzieć?
Czy jesteś aż tak niesprawiedliwy i nieczuły? Lubisz nas wystawiać na próbę, prawda? Ale powiedz, czy każdy z nas musi być niczym nieszczęsny Hiob? Czy dopiero, gdy stracimy wszystko i zaczniemy pytać będziesz zadowolony?
Draco spojrzał na dom. Gdzieś, z głębi, doszedł go dźwięk telefonu. Doskonale wiedział kto i po co dzwoni. Nie miał siły się poruszyć. Nie miał siły podnieść słuchawki. Nie miał siły słuchać jego głosu..."
poniedziałek, 10 marca 2014
" Być Szczęśliwym Mimo Wszystko"
Bardzo fajne opowiadanko . Tym razem nie miniaturka ;p
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=13520
Tytuł: " Być Szczęśliwym Mimo Wszystko"
Autor: Liryczny_Wandal
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...Przyszła do jego gabinetu bardzo zmartwiona. Zdradzał to jej nos i mars na czole. Po incydencie w jadalni wiele razy go przepraszała, przyznawała się do błędu, a on wysłuchiwał wszystko w milczeniu. Pomyślał, że zwariuje jak jeszcze raz usłyszy "przepraszam". Potrafiła siedemnaście razy dziennie go przepraszać za niedostosowywanie się do jego instrukcji, że jest dla niej taki dobry i hojny, a ona jest niewdzięczną żoną i nie zasługuje na niego. W takich chwilach miał ochotę się zabić.
- Witaj, Draconie - powiedziała aksamitnym głosem, od którego mocniej biło mu serce. - Muszę Ci coś powiedzieć - zaczęła stojąc w drzwiach, była przygotowany na ucieczkę z paszczy lwa.
- Zamknij drzwi i usiądź, to porozmawiamy - bez słowa i w mgnieniu oka spełniła jego żądania.
- Jestem w ciąży. To już piąty miesiąc, ale brzuch mi nie rośnie. Chciałam Ci powiedzieć, ale nie było okazji, wybacz - uciekła wzrokiem w bok. - Zakazałeś mi opuszczać posiadłość, więc pomyślałam sobie, że mógłbyś mi zezwolić iść do ginekologa. Ostatnia wizyta kontrolna była dwa miesiące temu - i znów odwróciła wzrok.
- W ciąży? - Udał zaskoczenie, ale w głębi duszy chciał jej wszystko wyznać. Rzucić się do stóp i błagać o przebaczenie. Wiedział, że wszystko zepsuł, ale nie było już odwrotu.
- Tak, będziemy mieli dziecko, Draconie. Jeśli go nie chcesz, to pózwól zatrzymać je mnie - rzekła z rozpaczą.
- Rozmawiałem z lekarzami i mówili, że nie ma żadnego dziecka.
- Ale to niemożliwe! Przecież ono jest tu, w środku - ręką pogładziła się po brzuchu. - Mam badania, zdjęcia USG - to dziewczynka. Mogę Ci pokazać - powiedziała to wszystko na jednym wydechu. Pierś jej unosiła się i opadała szybko, była bardzo zdenerwowana.
- Dziewczynka? - Matko Boska! Miałby córeczkę? Poczuł, jakby ktoś uderzył go mocno w brzuch. Teraz na sto procent był potworem. Ale gdyby wiedział, że jest w ciąży pohamowałby się? Nie wiedział, miał kompletną pustkę w głowie.
- Owszem, będzie piękna po tatusiu - zdobyła się na nieśmiały uśmiech.
- Posłuchaj mnie; medycy powiedzieli, że poroniłaś - warknął, bo już nie mógł dłużej znieść tego, że ona tak bardzo liczy na tą ciążę. Wiedział, że odebrał jej czastkę siebie tymi słowami, ale musiał to zrobić.
- Nie mów tak, Draconie! - Błagała. - Ona tu żyje, proszę, pozwól mi jechać do Munga.
- Przykro mi... ale nie da się już nic zrobić - po tych słowach wyszedł, bo nie mógł znieść jej strasznego widoku..."
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=13520
Tytuł: " Być Szczęśliwym Mimo Wszystko"
Autor: Liryczny_Wandal
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...Przyszła do jego gabinetu bardzo zmartwiona. Zdradzał to jej nos i mars na czole. Po incydencie w jadalni wiele razy go przepraszała, przyznawała się do błędu, a on wysłuchiwał wszystko w milczeniu. Pomyślał, że zwariuje jak jeszcze raz usłyszy "przepraszam". Potrafiła siedemnaście razy dziennie go przepraszać za niedostosowywanie się do jego instrukcji, że jest dla niej taki dobry i hojny, a ona jest niewdzięczną żoną i nie zasługuje na niego. W takich chwilach miał ochotę się zabić.
- Witaj, Draconie - powiedziała aksamitnym głosem, od którego mocniej biło mu serce. - Muszę Ci coś powiedzieć - zaczęła stojąc w drzwiach, była przygotowany na ucieczkę z paszczy lwa.
- Zamknij drzwi i usiądź, to porozmawiamy - bez słowa i w mgnieniu oka spełniła jego żądania.
- Jestem w ciąży. To już piąty miesiąc, ale brzuch mi nie rośnie. Chciałam Ci powiedzieć, ale nie było okazji, wybacz - uciekła wzrokiem w bok. - Zakazałeś mi opuszczać posiadłość, więc pomyślałam sobie, że mógłbyś mi zezwolić iść do ginekologa. Ostatnia wizyta kontrolna była dwa miesiące temu - i znów odwróciła wzrok.
- W ciąży? - Udał zaskoczenie, ale w głębi duszy chciał jej wszystko wyznać. Rzucić się do stóp i błagać o przebaczenie. Wiedział, że wszystko zepsuł, ale nie było już odwrotu.
- Tak, będziemy mieli dziecko, Draconie. Jeśli go nie chcesz, to pózwól zatrzymać je mnie - rzekła z rozpaczą.
- Rozmawiałem z lekarzami i mówili, że nie ma żadnego dziecka.
- Ale to niemożliwe! Przecież ono jest tu, w środku - ręką pogładziła się po brzuchu. - Mam badania, zdjęcia USG - to dziewczynka. Mogę Ci pokazać - powiedziała to wszystko na jednym wydechu. Pierś jej unosiła się i opadała szybko, była bardzo zdenerwowana.
- Dziewczynka? - Matko Boska! Miałby córeczkę? Poczuł, jakby ktoś uderzył go mocno w brzuch. Teraz na sto procent był potworem. Ale gdyby wiedział, że jest w ciąży pohamowałby się? Nie wiedział, miał kompletną pustkę w głowie.
- Owszem, będzie piękna po tatusiu - zdobyła się na nieśmiały uśmiech.
- Posłuchaj mnie; medycy powiedzieli, że poroniłaś - warknął, bo już nie mógł dłużej znieść tego, że ona tak bardzo liczy na tą ciążę. Wiedział, że odebrał jej czastkę siebie tymi słowami, ale musiał to zrobić.
- Nie mów tak, Draconie! - Błagała. - Ona tu żyje, proszę, pozwól mi jechać do Munga.
- Przykro mi... ale nie da się już nic zrobić - po tych słowach wyszedł, bo nie mógł znieść jej strasznego widoku..."
niedziela, 9 marca 2014
"Bez słów"
Wszystko co dobre szybko sie kończy.Tak samo jak przepiękna trylogia "Igrzyska Śmierci", które goraco polecam ;) Czytalam i płakałam.
Miniaturka na Dobranoc ;]
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=13279
Tytuł: "Bez słów"
Autor: Etusia
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...Pierwsza konfrontacja miała miejsce, gdy zachorował Alex Barney, szef Departamentu Aurorów, więc Hermiona jako najwyżej położona w tym czasie, została wysłana do zastępcy Ministra, pana Malfoy’a z prośbą o przedłużenie możliwości szkoleń, ze względu na niezaspokajające wyniki szkolonych. Z zaciśniętymi zębami i teczką pod pachą, wyprostowana i dumna weszła do jego gabinetu. Wtedy dostrzegła to, czego nie chciała dostrzec ostatnimi czasy. Że on wcale nie patrzy już na nią z wyższością, jakby była przedstawicielką jakiejś gorszej rasy. Patrzył z podziwem, ba niemal z namiętnością. Ale ona nie pozwoliła sobie na rumieniec, chociażby na zadrżenie głosu. Ona była opanowana, choć w środku niemal gotowała się z ciekawości. Chciała wiedzieć co ten blondyn, którego nienawidziła te wszystkie lata, o niej myśli. Dopiero gdy znalazła się w swoim gabinecie odetchnęła głęboko i pozwoliła sobie na chwilę refleksji.
Później poszło już jakoś łatwiej. Wizyty w swoich biurach, pod różnymi pretekstami, rekrutacji nowych chętnych, oddalania wniosków, popraw różnych ustaw oraz zwykłej kontroli. Czas mijał a ludzie niczego nie podejrzewali. Wtedy też oboje zaczęli myśleć o związku. Chociaż nie. Związek byłby określeniem na wyrost. Byli sobą zainteresowani, ale tak naprawdę Draco nie myślał poważnie o przyszłości a i Hermiona nie łudziła się, że z tego może coś później być. Oboje żyli chwilą, zarabiali pieniądze, robili kariery. Coraz bardziej liczyli się w czarodziejskim świecie, ale osobno, nigdy razem. Dziewczyna bała zwierzyć się nawet swoim najbliższym przyjaciołom. W końcu jej powierniczką została Ginny, która pod przysięgą nie powiedzenia nikomu, wysłuchała całej tej niesamowitej historii. Może i nawet była w szoku, ale nie dała tego po sobie poznać. Była prawdziwą przyjaciółką.
W końcu Hermiona kupiła dom w jednej z podmiejskich miejscowości i mogli zacząć spotykać się po pracy. On przyjeżdżał niemalże codziennie. Pod osłoną nocy przesiadywali na balkonie, porośniętym częściowo bluszczem. Cały dom był zresztą otoczony zielenią a Hermiona była dzięki temu wolna od wścibskich spojrzeń sąsiadów..."
sobota, 8 marca 2014
"Just admit it ! "
To jest takie slodkie ,że pasuje na Dzień Kobiet ;) Prosze ;]
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=9618
Tytuł: "Just admit it ! "
Autor: Punkindoodle
Tłumaczenie: SilverMoon
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...- Mogę sprawić, że mi to powiesz...
- Jak?
- Na przykład...tak.
- To był cudny pocałunek, ale dalej tego nie powiem!
- Czasem potrafisz być taki uparty!
- Poddajesz się?
- Czy kiedykolwiek się poddałam?
- Absolutnie nie. Nigdy nie dajesz za wygraną, w stosunku do mnie.
- Nie myśl, że nigdy nie było chwil, w których pomyślałam o poddaniu się...
- Cieszę się, w takim razie, że nie zrezygnowałaś. Jak ja ci się odwdzięczę?
- Przez powiedzenie tych dwóch błahych słów, które chcę usłyszeć.
- Skoro są nieważne, dlaczego są dla ciebie takie istotne?
- Tu mnie masz! One wiele dla mnie znaczą.
- Czy dalej będziesz czuć do mnie to samo, jeśli ich nie powiem?
- Oczywiście! Ale nie przestanę próbować zmusić cię do powiedzenia ich..."
http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=9618
Tytuł: "Just admit it ! "
Autor: Punkindoodle
Tłumaczenie: SilverMoon
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...- Mogę sprawić, że mi to powiesz...
- Jak?
- Na przykład...tak.
- To był cudny pocałunek, ale dalej tego nie powiem!
- Czasem potrafisz być taki uparty!
- Poddajesz się?
- Czy kiedykolwiek się poddałam?
- Absolutnie nie. Nigdy nie dajesz za wygraną, w stosunku do mnie.
- Nie myśl, że nigdy nie było chwil, w których pomyślałam o poddaniu się...
- Cieszę się, w takim razie, że nie zrezygnowałaś. Jak ja ci się odwdzięczę?
- Przez powiedzenie tych dwóch błahych słów, które chcę usłyszeć.
- Skoro są nieważne, dlaczego są dla ciebie takie istotne?
- Tu mnie masz! One wiele dla mnie znaczą.
- Czy dalej będziesz czuć do mnie to samo, jeśli ich nie powiem?
- Oczywiście! Ale nie przestanę próbować zmusić cię do powiedzenia ich..."
"Dziwny zbieg okoliczności"
Dzisiaj Dzień Kobiet więc cycki w górę i odrzuć z twarzy gradową chmurę,niech żyje cellulit i kurze łapki,bo i tak jesteśmy fajowe babki.
http://www.magiczne.pl/index.php?s=19674b6f33d54cd93318673b3ed4c0c7&showtopic=13254
Miniatureczka.
Tytuł: "Dziwny zbieg okoliczności"
Autor:
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...Scena pierwsza,
czyli jak by tu hymhym
To samo miejsce, cisami ludzie dodatkowo wszystkich ogarnia Namiętność…
Namiętność:
HA HA!
Draco Malfoy: (klękając przed Hermioną Granger)
O ma luba!
Hermiona Granger: (ironicznie)
O mój luby!
Draco Malfoy:
Kocham Cię!
Hermiona Granger:
Nie kocham ciebie!
Draco Malfoy:
Dlaczego mi to robisz?!
Hermiona Granger:
Nie muszę ciebie kochać, aby się z tobą kochać, rozumiesz?
Draco Malfoy:
Nie za bardzo, o ma ukochana aż do rano, bo dłużej nie mogę, tak pisze w scenariuszu!
Hermiona Granger: (ze złością)
A pieprzyć ten chory scenariusz! Zróbmy to tu i teraz…"
http://www.magiczne.pl/index.php?s=19674b6f33d54cd93318673b3ed4c0c7&showtopic=13254
Miniatureczka.
Tytuł: "Dziwny zbieg okoliczności"
Autor:
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...Scena pierwsza,
czyli jak by tu hymhym
To samo miejsce, cisami ludzie dodatkowo wszystkich ogarnia Namiętność…
Namiętność:
HA HA!
Draco Malfoy: (klękając przed Hermioną Granger)
O ma luba!
Hermiona Granger: (ironicznie)
O mój luby!
Draco Malfoy:
Kocham Cię!
Hermiona Granger:
Nie kocham ciebie!
Draco Malfoy:
Dlaczego mi to robisz?!
Hermiona Granger:
Nie muszę ciebie kochać, aby się z tobą kochać, rozumiesz?
Draco Malfoy:
Nie za bardzo, o ma ukochana aż do rano, bo dłużej nie mogę, tak pisze w scenariuszu!
Hermiona Granger: (ze złością)
A pieprzyć ten chory scenariusz! Zróbmy to tu i teraz…"
piątek, 7 marca 2014
"Ukrywając prawdę"
Kolejna miniatureczka ;) JUTRO NASZ WIELKI DZIEŃ MOJE KOBIETKI !!!
Jutro dodam same Happy Endy ;*
http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=12271
Tytuł: "Ukrywając prawdę"
Autor: AmySnape
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...- Zastanów się dobrze, czy tego właśnie chcesz…
To był dzień, w którym zdecydowała się przyprowadzić go do domu. Oboje skończyli szkołę już ponad rok temu. Wiem, że mieli dosyć ukrywania się przez tak długi czas. Ronald ciężko zniósł rok wcześniej wiadomość, że jego jedyna córka przyjaźni się z synem TEGO Malfoy’a. A ona już próbowała doprowadzić do apokalipsy! Nie chciałam stracić córki, a naprawdę nie wiedziałam, czego mogłabym się spodziewać po mężu. Mógł równie dobrze wyrzucić ją z domu!
- Mamo… Jak niczego innego. Tata musi w końcu zrozumieć, że Scor to nie Draco!
- Więc dobrze..."
Jutro dodam same Happy Endy ;*
http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=12271
Tytuł: "Ukrywając prawdę"
Autor: AmySnape
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONA
Fragment Opowiadania:
"...- Zastanów się dobrze, czy tego właśnie chcesz…
To był dzień, w którym zdecydowała się przyprowadzić go do domu. Oboje skończyli szkołę już ponad rok temu. Wiem, że mieli dosyć ukrywania się przez tak długi czas. Ronald ciężko zniósł rok wcześniej wiadomość, że jego jedyna córka przyjaźni się z synem TEGO Malfoy’a. A ona już próbowała doprowadzić do apokalipsy! Nie chciałam stracić córki, a naprawdę nie wiedziałam, czego mogłabym się spodziewać po mężu. Mógł równie dobrze wyrzucić ją z domu!
- Mamo… Jak niczego innego. Tata musi w końcu zrozumieć, że Scor to nie Draco!
- Więc dobrze..."
czwartek, 6 marca 2014
"Tylko Ciebie chce"
Taka przyjemna miniaturka z Hapy End'em ;p
http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=6457
Tytuł: "Tylko Ciebie chce"
Autor: Rascal
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...Pewnego dnia, pod koniec marca poszłam na spacer do pobliskiego parku. Znowu myślałam o Deanie. Usiadłam na ławeczce i rozpamiętywałam wspólnie z sobą spędzone chwile. Nagle ktoś się do mnie przysiadł . To był Malfoy. Draco Malfoy. Zaczęliśmy rozmawiać. Po klęsce Voldemorta, Draco się zmienił. Żył z nami wszystkimi w zgodzie, a nawet stał się jednym, z lepszych kumpli Harry’ego. Draco wiedział o całej sprawie. O mnie i o Deanie. Delikatnie poruszył temat, a ja poczułam nagle, że mam ochotę się komuś zwierzyć. Wysłuchał mnie. Jeszcze nikt mnie nigdy nie słuchał. Kiedy skończyłam powiedział:
-Hermiono, skoro on cię tak potraktował to znaczy, że nie zasługiwał na twoją miłość.
Popłakałam się. Popłakałam się , a on mnie przytulił i odprowadził do domu. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zaczęliśmy się spotykać. Zapraszał mnie na bankiety, do teatru, nauczył mnie jeździć na koniu , co zawsze było moim wielkim marzeniem. Z czasem zapomniałam o Deanie. Wydawało mi się ,że kocham Draco. Miał takie piękne stalowo szare oczy, platynowe włosy, które opadały mu delikatnie na twarz. Był bardzo wysoki, przy nim czułam się bezpiecznie…zmienił się , to prawda, ale nie potrafił się wyzbyć tej ironii, która mnie tak w nim pociągała. Był namiętnym kochankiem, w łóżku z nim było mi jak w niebie. Miał fantazję. Uprawialiśmy seks w nietypowych miejscach - na łące, w ogrodzie , w schowku na miotły u Harry’ego, w jego domu na urodzinach czy w przebieralni w sklepie. Draco był mężczyzną o jakim marzyłam zawsze, jeszcze w szkole. Byłam przekonana ,że to co do niego czuję to miłość. Aż przyszedł moment w którym Draco klęknął ,wyciągnął pudełeczko obite aksamitem, złapał mnie za rękę , popatrzył się głęboko w moje oczy i wyszeptał:
-Hermiono, kocham cię całym sercem, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Zaskoczyło mnie to. Przeprowadziłam się do niego. Spałam z nim. Wszystko z nim robiłam, no i… wydawało mi się ,że go kocham, ale w tym momencie byłam pełna wątpliwości, co do mojej miłość do Malfoy’a. Przed oczyma znowu pojawił się obraz Deana. Popatrzyłam się na niego i powiedziałam:
-Draco ja…przepraszam…ja nie…nie mogę…jeszcze nie teraz…
Kiwnął głową na znak, że rozumie, zamknął pudełko, w którym połyskiwał pierścionek z wielkim diamentem i pocałował mnie.
-Będę czekał, dam ci tyle czasu ile potrzebujesz, kocham cię Hermiono…"
http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=6457
Tytuł: "Tylko Ciebie chce"
Autor: Rascal
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...Pewnego dnia, pod koniec marca poszłam na spacer do pobliskiego parku. Znowu myślałam o Deanie. Usiadłam na ławeczce i rozpamiętywałam wspólnie z sobą spędzone chwile. Nagle ktoś się do mnie przysiadł . To był Malfoy. Draco Malfoy. Zaczęliśmy rozmawiać. Po klęsce Voldemorta, Draco się zmienił. Żył z nami wszystkimi w zgodzie, a nawet stał się jednym, z lepszych kumpli Harry’ego. Draco wiedział o całej sprawie. O mnie i o Deanie. Delikatnie poruszył temat, a ja poczułam nagle, że mam ochotę się komuś zwierzyć. Wysłuchał mnie. Jeszcze nikt mnie nigdy nie słuchał. Kiedy skończyłam powiedział:
-Hermiono, skoro on cię tak potraktował to znaczy, że nie zasługiwał na twoją miłość.
Popłakałam się. Popłakałam się , a on mnie przytulił i odprowadził do domu. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zaczęliśmy się spotykać. Zapraszał mnie na bankiety, do teatru, nauczył mnie jeździć na koniu , co zawsze było moim wielkim marzeniem. Z czasem zapomniałam o Deanie. Wydawało mi się ,że kocham Draco. Miał takie piękne stalowo szare oczy, platynowe włosy, które opadały mu delikatnie na twarz. Był bardzo wysoki, przy nim czułam się bezpiecznie…zmienił się , to prawda, ale nie potrafił się wyzbyć tej ironii, która mnie tak w nim pociągała. Był namiętnym kochankiem, w łóżku z nim było mi jak w niebie. Miał fantazję. Uprawialiśmy seks w nietypowych miejscach - na łące, w ogrodzie , w schowku na miotły u Harry’ego, w jego domu na urodzinach czy w przebieralni w sklepie. Draco był mężczyzną o jakim marzyłam zawsze, jeszcze w szkole. Byłam przekonana ,że to co do niego czuję to miłość. Aż przyszedł moment w którym Draco klęknął ,wyciągnął pudełeczko obite aksamitem, złapał mnie za rękę , popatrzył się głęboko w moje oczy i wyszeptał:
-Hermiono, kocham cię całym sercem, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Zaskoczyło mnie to. Przeprowadziłam się do niego. Spałam z nim. Wszystko z nim robiłam, no i… wydawało mi się ,że go kocham, ale w tym momencie byłam pełna wątpliwości, co do mojej miłość do Malfoy’a. Przed oczyma znowu pojawił się obraz Deana. Popatrzyłam się na niego i powiedziałam:
-Draco ja…przepraszam…ja nie…nie mogę…jeszcze nie teraz…
Kiwnął głową na znak, że rozumie, zamknął pudełko, w którym połyskiwał pierścionek z wielkim diamentem i pocałował mnie.
-Będę czekał, dam ci tyle czasu ile potrzebujesz, kocham cię Hermiono…"
środa, 5 marca 2014
"Słodka zemsta"
Bardzo ciekawe opowiadanko. Nie za długie więc szybko się je czyta .
http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=19851
Tytul: "Słodka zemsta"
Autor: Ew.
Czasy: Dorosle życie
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"... - Malfoy!
- Słucham cię, Granger? Czyżbyś chciała podzielić się ze mną jakimś ciekawym odkryciem? Ależ przepraszam, że ci przerwałem, moja droga. Czyżbyś mówiła coś o zmęczeniu?
Milczała.
- Skoro już się uspokoiłaś – zaczął ponownie – mogłabyś zastanowić się nad tym, jak spędzimy resztę wieczoru. I mówię od razu: czytanie książek odpada. Podobnie jak ponowne omawianie planu, wyjście do innych pokoi i gra w cokolwiek. Z bólem serca do zakazanej listy muszę dodać również picie alkoholu. Jutro trzeba trzeźwo myśleć.
- Zawsze możemy siedzieć i patrzeć w sufit – warknęła poirytowana. – Merlinie, jak tutaj gorąco…
- Jak zawsze świetny pomysł, Granger – zakpił Draco, a po chwili uśmiechnął się szelmowsko, zwracając uwagę na jej następne słowa. – Masz rację, cholernie gorąco.
Nim kobieta zdążyła się zorientować, blondyn ściągnął koszulę.
- Malfoy? Co ty najlepszego wyprawiasz? Ubieraj się natychmiast!
- Czyżbyś nie przywykła do widoku nagiej klatki piersiowej mężczyzn?
- Nic ci do tego – syknęła, ale nie spuszczała wzroku z umięśnionego brzucha Malfoya. – Możesz się ubrać?
- Dlaczego?
- Nie czuję się zbyt komfortowo.
Draco uniósł wysoko brwi, ale wredny uśmiech nie spływał z jego twarzy.
- Sama stwierdziłaś, że jest tutaj gorąco. Myślałem, że to zachęta. Sądziłem, że chciałaś pozbawić mnie jak najszybciej ubrań. Udało ci się. Nie uważasz, że mimo wszystko jest tu nadal strasznie gorąco?
Draco złapał za pasek od spodni, który zaczął rozpinać.
- Nawet się nie waż, Malfoy! – krzyknęła, wstając z łóżka. – Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło. Po prostu stwierdziłam fakt, że w pokoju jest ciepło. Teraz za to uważam, że zrobiło się niezwykle chłodno.
Wbrew swoim słowom na czole Hermiony zaczęły pojawiać się kropelki potu.
- Czyżby? – uśmiechnął się Draco. Wywrócił oczami i dodał: - Od kiedy zrobiłaś się taką cnotką, Granger? W ogóle nie ma z tobą zabawy.
Draco usiadł na krześle, wpatrując się w coraz bardziej poirytowaną kobietę.
- Nie jestem żadną cnotką, Malfoy. Po prostu nie wskakuję do łóżka każdemu facetowi, kiedy ten akurat ma na mnie ochotę – uśmiechnęła się wrednie. – Co, Malfoy? Podoba ci się to, co widzisz?
Parsknęła ze śmiechu, widząc w oczach Malfoya iskierki pożądania. Hermiona poczuła chwilową przewagę, więc postanowiła się z nim lekko poprzekomarzać. Wolnym, zmysłowym ruchem zaczęła prowadzić rękę wzdłuż ciała, pragnąc zaprezentować je Malfoyowi. Doskonale widziała, jak wzrok mężczyzny śledził jej dłoń dotykającą najpierw szyi, potem piersi, brzucha. Przez otwarte okno przedostał się nagle zimny podmuch wiatru, który wybudził Hermionę z transu. Przerwała raptownie i usiadła zaniepokojona na łóżku. Nie miała pojęcia, co na nią wpłynęło i dlaczego postąpiła w tak… bezosobowy sposób. I dlaczego jej się to spodobało?
- Po co to zrobiłaś?
Z zaskoczeniem usłyszała gardłowy głos blondyna. Nie za bardzo wiedząc, co odpowiedzieć, wzruszyła ramionami.
- Chciałem się tylko z tobą podroczyć, ale teraz nie mam wyjścia.
Zanim Hermiona zdążyła przetrawić słowa Malfoya, poczuła na sobie ciężar jego ciała. Przygwoździł ją do łóżka i zaczął zachłannie całować. Zamroczyło ją na moment, ale kiedy świadomość wróciła, próbowała go odepchnąć.
- Malfoy! Natychmiast ze mnie złaź, bo…"
http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=19851
Tytul: "Słodka zemsta"
Autor: Ew.
Czasy: Dorosle życie
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"... - Malfoy!
- Słucham cię, Granger? Czyżbyś chciała podzielić się ze mną jakimś ciekawym odkryciem? Ależ przepraszam, że ci przerwałem, moja droga. Czyżbyś mówiła coś o zmęczeniu?
Milczała.
- Skoro już się uspokoiłaś – zaczął ponownie – mogłabyś zastanowić się nad tym, jak spędzimy resztę wieczoru. I mówię od razu: czytanie książek odpada. Podobnie jak ponowne omawianie planu, wyjście do innych pokoi i gra w cokolwiek. Z bólem serca do zakazanej listy muszę dodać również picie alkoholu. Jutro trzeba trzeźwo myśleć.
- Zawsze możemy siedzieć i patrzeć w sufit – warknęła poirytowana. – Merlinie, jak tutaj gorąco…
- Jak zawsze świetny pomysł, Granger – zakpił Draco, a po chwili uśmiechnął się szelmowsko, zwracając uwagę na jej następne słowa. – Masz rację, cholernie gorąco.
Nim kobieta zdążyła się zorientować, blondyn ściągnął koszulę.
- Malfoy? Co ty najlepszego wyprawiasz? Ubieraj się natychmiast!
- Czyżbyś nie przywykła do widoku nagiej klatki piersiowej mężczyzn?
- Nic ci do tego – syknęła, ale nie spuszczała wzroku z umięśnionego brzucha Malfoya. – Możesz się ubrać?
- Dlaczego?
- Nie czuję się zbyt komfortowo.
Draco uniósł wysoko brwi, ale wredny uśmiech nie spływał z jego twarzy.
- Sama stwierdziłaś, że jest tutaj gorąco. Myślałem, że to zachęta. Sądziłem, że chciałaś pozbawić mnie jak najszybciej ubrań. Udało ci się. Nie uważasz, że mimo wszystko jest tu nadal strasznie gorąco?
Draco złapał za pasek od spodni, który zaczął rozpinać.
- Nawet się nie waż, Malfoy! – krzyknęła, wstając z łóżka. – Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło. Po prostu stwierdziłam fakt, że w pokoju jest ciepło. Teraz za to uważam, że zrobiło się niezwykle chłodno.
Wbrew swoim słowom na czole Hermiony zaczęły pojawiać się kropelki potu.
- Czyżby? – uśmiechnął się Draco. Wywrócił oczami i dodał: - Od kiedy zrobiłaś się taką cnotką, Granger? W ogóle nie ma z tobą zabawy.
Draco usiadł na krześle, wpatrując się w coraz bardziej poirytowaną kobietę.
- Nie jestem żadną cnotką, Malfoy. Po prostu nie wskakuję do łóżka każdemu facetowi, kiedy ten akurat ma na mnie ochotę – uśmiechnęła się wrednie. – Co, Malfoy? Podoba ci się to, co widzisz?
Parsknęła ze śmiechu, widząc w oczach Malfoya iskierki pożądania. Hermiona poczuła chwilową przewagę, więc postanowiła się z nim lekko poprzekomarzać. Wolnym, zmysłowym ruchem zaczęła prowadzić rękę wzdłuż ciała, pragnąc zaprezentować je Malfoyowi. Doskonale widziała, jak wzrok mężczyzny śledził jej dłoń dotykającą najpierw szyi, potem piersi, brzucha. Przez otwarte okno przedostał się nagle zimny podmuch wiatru, który wybudził Hermionę z transu. Przerwała raptownie i usiadła zaniepokojona na łóżku. Nie miała pojęcia, co na nią wpłynęło i dlaczego postąpiła w tak… bezosobowy sposób. I dlaczego jej się to spodobało?
- Po co to zrobiłaś?
Z zaskoczeniem usłyszała gardłowy głos blondyna. Nie za bardzo wiedząc, co odpowiedzieć, wzruszyła ramionami.
- Chciałem się tylko z tobą podroczyć, ale teraz nie mam wyjścia.
Zanim Hermiona zdążyła przetrawić słowa Malfoya, poczuła na sobie ciężar jego ciała. Przygwoździł ją do łóżka i zaczął zachłannie całować. Zamroczyło ją na moment, ale kiedy świadomość wróciła, próbowała go odepchnąć.
- Malfoy! Natychmiast ze mnie złaź, bo…"
"W obronie każdej miłości, nawet każdej przyjaźni,walczyć trzeba z całym sprzysiężonym światem"
Na tym blogu znajdują się 2 miniaturki . Reszty nie czytałam ,bo autorka nie dodaje nowych postów od stycznia br.
http://dramione-impossible-love.blogspot.com/
Tytuł: : "Lęk przed nieznanym" , "Magia Wspomnień"
Autor: Maadź.
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...W pewnym momencie ślizgon przerwał robotę i natarczywie się we mnie wpatrywał i głupkowato uśmiechał. Nie dało się tego nie zauważyć. Również przerwałam pracę i spojrzałam na niego pytająco.
-Przypomniał mi się wyraz twarzy Ślimaka jak zobaczył, że masuję Cię po udzie. – zachichotał cicho. No tak, jego go tak sytuacja bawiła. Mnie nie koniecznie.
-Muszę Ci przypominać, że gdybyś tego nie robił nie tkwili byśmy tutaj? – spytałam oschle, powracając do pracy.
-Och, daj spokój. Mamy chwilę dla siebie. – mruknął uwodzicielsko przesuwając palcem po szwie moich jeansów. Przeszył mnie dreszcz.
-No tak. Mało Ci prywatności? Przecież od czterech miesięcy dzielimy wspólne dormitorium. Muszę Ci to przypominać?
-Tam nie to samo. Tu nas ktoś może przyłapać. Wiesz.. – zwiesił głos i przybliżył się do mnie. - .. taki dreszcz podniecenia.
-O niczym innym nie marzę. – prychnęłam.
-Daj spokój. – zawtórował – Widzę, jak na mnie działasz. Widzę, że Ci się podoba. Wiem, że masz ochotę mnie pocałować. – jego głos był niczym uwodzicielski szept. Głośno przełknęłam ślinę. No i tu mnie miał. Cholernie na mnie działał i cholernie tego chciałam. Niestety nie mogłam mu przyznać racji. Moje ego by tego nie wytrzymało.
-O niczym nie wiesz. – burknęłam. – Uważasz się za takiego wspaniałego, za ósmy cud świata, myślisz, że wszystkie na Ciebie lecą… - no i nie dokończyłam mojego wyczerpującego monologu, bo ten nieznośny blondyn zamknął mi usta pocałunkiem. Delikatnym, nie podobnym do natury tego chłopaka. To był nasz pierwszy pocałunek..."
http://dramione-impossible-love.blogspot.com/
Tytuł: : "Lęk przed nieznanym" , "Magia Wspomnień"
Autor: Maadź.
Czasy: Dorosłe życie
Status: ZAKOŃCZONE
Fragment Opowiadania:
"...W pewnym momencie ślizgon przerwał robotę i natarczywie się we mnie wpatrywał i głupkowato uśmiechał. Nie dało się tego nie zauważyć. Również przerwałam pracę i spojrzałam na niego pytająco.
-Przypomniał mi się wyraz twarzy Ślimaka jak zobaczył, że masuję Cię po udzie. – zachichotał cicho. No tak, jego go tak sytuacja bawiła. Mnie nie koniecznie.
-Muszę Ci przypominać, że gdybyś tego nie robił nie tkwili byśmy tutaj? – spytałam oschle, powracając do pracy.
-Och, daj spokój. Mamy chwilę dla siebie. – mruknął uwodzicielsko przesuwając palcem po szwie moich jeansów. Przeszył mnie dreszcz.
-No tak. Mało Ci prywatności? Przecież od czterech miesięcy dzielimy wspólne dormitorium. Muszę Ci to przypominać?
-Tam nie to samo. Tu nas ktoś może przyłapać. Wiesz.. – zwiesił głos i przybliżył się do mnie. - .. taki dreszcz podniecenia.
-O niczym innym nie marzę. – prychnęłam.
-Daj spokój. – zawtórował – Widzę, jak na mnie działasz. Widzę, że Ci się podoba. Wiem, że masz ochotę mnie pocałować. – jego głos był niczym uwodzicielski szept. Głośno przełknęłam ślinę. No i tu mnie miał. Cholernie na mnie działał i cholernie tego chciałam. Niestety nie mogłam mu przyznać racji. Moje ego by tego nie wytrzymało.
-O niczym nie wiesz. – burknęłam. – Uważasz się za takiego wspaniałego, za ósmy cud świata, myślisz, że wszystkie na Ciebie lecą… - no i nie dokończyłam mojego wyczerpującego monologu, bo ten nieznośny blondyn zamknął mi usta pocałunkiem. Delikatnym, nie podobnym do natury tego chłopaka. To był nasz pierwszy pocałunek..."
20 tysięcy !!!
Kochani przeogromnie wam dziękuję za te wszystkie odwiedziny ;)
Dzisiaj stuknęło "mi" 20 tysiecy wyświetleń ! Jesteście niesamowici ;)
Najbardziej chciałabym podziękować autorce http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/;* , bo dzięki niej tak wielu z was tutaj zagląda ;)
Jeszcze raz dziękuję ;*
Dzisiaj stuknęło "mi" 20 tysiecy wyświetleń ! Jesteście niesamowici ;)
Najbardziej chciałabym podziękować autorce http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/;* , bo dzięki niej tak wielu z was tutaj zagląda ;)
Jeszcze raz dziękuję ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)