poniedziałek, 18 listopada 2013

"Musisz odnależć nadzieje i nieważne,że nazwą Ciebie głupcem..."

Bardzo fajne opowiadanie .
Naprawde ciekawe.
W życiu Hermiony jest 3 ważnych mężczyzn ;]

http://draco-love-hermione-blaise.blog.onet.pl

Tytuł: "Musisz odnależć nadzieje i nieważne,że nazwą Ciebie głupcem..."
Autor: Lucky
Czasy: Hogwart/Voldek żyje/po szkole
Status: ZAKOŃCZONE


Fragment opowiadania:

"...Hermiona była osobą spokojną, ale kiedy jej synek płakał miała ochotę jak najszybciej uciec gdzieś w siną dal lub pozbyć się go. Może i było to bezlitosne, ale nie znosiła, gdy Syriusz „rozkosznie” ryczał. Robił to niemal codziennie, co doprowadzało ją do okropnej frustracji. Nie znała się na dzieciach, taka była okrutna prawda. Zwykle chodziła z problemami do Zabiniego, który przenigdy nie trzymał noworodka w rękach, a mimo to, radził sobie doskonale. To wystarczało na jakiś czas. W późniejszych dniach było trochę gorzej.

Jak zawsze, gdy chłopczyk rozpłakał się na dobre, młoda matka biegiem udała się do bruneta i wcisnęła w jego silne dłonie bobasa. Ten skrzywił się nieznacznie. Kochał go, ale nie był w stanie powstrzymać jego głośnego łkania. Spojrzał pobłażliwie na najukochańszą kobietę swojego życia i pogładził ją po bladym policzku. Prawdą było, że odkąd pozbyła się balastu w postaci brzucha i urodził się ten nieznośny chłopiec, nie miała czasu jeść i spać. Koszmarnie zmarniała.

Powoli uspokajał dziecko, kołysząc je w ramionach. Ciemnowłosa z ulgą przyglądała się sytuacji. Była wdzięczna przyjacielowi, że znosił każdą jej zachciankę. Nie wiedziała, co by zrobiła gdyby go nie było.

- Przepraszam za kłopot, Blaise.- Przeprosiła, a w jej oczach widać było żal. Żal do samej siebie.


Jemu też jest ciężko.

Nie wiedziałam, że będzie tak trudno. Przez pierwsze dni w ogóle nie sprawiał problemów.

To jeszcze osesek! Czego się spodziewałaś?

Na pewno nie tego.

Nie narzekaj już tak. Mogło być gorzej.



- Nie ma sprawy, mała. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.- Uśmiechnął się szeroko i zmierzwił włosy, przyglądając się wcześniakowi.

- Jestem Ci za wszystko ogromnie wdzięczna.- Upewniała go.

- Wiem. Przestań już i chodź tu.- Dopilnował żeby zbliżyła się do niego i przytulił czule do siebie. Jedną ręką gładził jej plecy, a w drugiej trzymał maleństwo, które spokojnie spało. Złożył nieśmiały pocałunek na czole przyjaciółki i oddał dziecko.

Obok nich przeszedł blondyn, a widząc pierworodnego syna uśmiechnął się delikatnie. Chłopiec nie miał zamiaru spać dłużej, rozpłakał się czując zapach rodziciela. Widział jak nieporadnie działa Hermiona i Diabeł. Nie mógł się powstrzymać, więc podszedł do nich i bez słowa zabrał im niemowlaka, który na widok ojca przestał wylewać morze łez. Zapiszczał radośnie i pomachał małymi piąstkami.

- Synu, nie sprawiaj więcej kłopotów.- Szepnął, a bobas poruszył się niespokojnie, choć na jego twarzy widniał niewinny uśmiech. Mężczyzna zbliżył usta do czoła dziecka i niemalże z troską musnął jego wrażliwą skórę. Podał drobną istotę ciemnowłosemu, skinął głową i odszedł.

- To chyba powód tych ciągłych lamentów.

- Draco?- Zdziwiła się na słowa młodego aurora.

- Chce do taty.- Stwierdził Blaise.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz