piątek, 1 listopada 2013

"Milość-jedno słowo,niby nic ,nieznaczne jak ostrze noża,sprawia,że czlowiek jest na krawedzi"

Długo nie dodawałam postów ,ale nie miałam czasu.Wybaczcie ;]
Kolejny superowy blog.
Mroczny i niekiedy brutalny,ale bardzo fajnie i szybko sie go czyta.

http://amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com/

Tytuł: "Milość-jedno słowo,niby nic ,nieznaczne jak ostrze noża,sprawia,że czlowiek jest na krawedzi"
Autor: La Tua Cantante  
Czasy: Dorosle życie
Status: ZAKOŃCZONE



Fragment opowiadania:

"- Witaj Granger. Na śniadanie wolisz jajecznicę czy tosty? Nie, że masz jakiś wybór, ale jeśli chcesz by ta piękna patelnia przetrwała więcej niż 10 minut to wybierz tosty. – Uśmiech błąkał się na jego ustach, gdy wypowiadał te słowa. Wiedziałam, że nie chce mnie dodatkowo stresować, starał się, żeby mój dobry humor utrzymywał się jak najdłużej.
- No cóż. Lubię tą patelnię, więc tosty mogą być. Ale pod warunkiem, że będą z dżemem brzoskwiniowym.. To ja może zrobię kawę?
- Uprzedziłem cię. Twoje latte jest gotowe i czeka na to, byś je wypiła. – Nagle Dracona opuścił dobry humor. Wiedziałam, że mimo wszystko musimy pamiętać o tym, co się dzisiaj rozegra. W jego oczach można było zobaczyć walkę, jaką sam ze sobą prowadził. Z jednej strony chciałbym była odprężona, zrelaksowana, z drugiej zaś bał się, że moje dzisiejsze zachowanie może być punktem zwrotnym, że pod koniec dnia znów będę tą apatyczną Hermioną z wyłączonymi emocjami. Bał się ponownie zobaczyć w moich oczach pustkę.
- Draco. Draco. Hej, Malfoy. Wróć na Ziemię. Co jest? Tylko mi nie mów, że nic, bo widzę.
- Chyba za dobrze mnie znasz, Granger. Po prostu nie do końca rozumiem twój dzisiejszy entuzjazm. W końcu bądź, co bądź za niecałe półtorej godziny staniesz na sali sądowej pod ostrzałem pytań o najbardziej intymne momenty twojego związku. Zobaczysz tam swojego oprawcę.. A ty.. Jesteś roześmiana, zadowolona. Nie wiem jak mam to odbierać. W dodatku wyglądasz tak.. Pięknie, promiennie. Jesteś inną Granger. Wyglądasz inaczej niż przez ostatnie kilka miesięcy.
- Troszczysz się o mnie. Dziękuję. Tak w zasadzie to w ogóle ci nie podzi… - naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Draco spojrzał na mnie z uwagą.
- Dokończymy później. Pójdę otworzyć. – Po chwili do naszego salonu weszła czterdziestopięcioletni mężczyzna o szarych oczach i dłuższych miedzianych włosach lekko przyprószonych siwizną. Ubrany był w elegancki szyty na miarę garnitur, a w ręku trzymał skórzaną teczkę. Był to Greyson Miller, mój adwokat.
 - Dzień dobry pani Weasley, panie Malfoy. – Na to przywitanie odpowiedział tylko Draco, ja ograniczyłam się do skinięcia głową. Podświadomie czułam, że coś się stało i jak się później okazało moje przeczucia okazały się słuszne..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz