niedziela, 5 stycznia 2014

"Życie nam nie ucieka.Życie na tratuje"

Dzisiaj przeczytany blog .

Bardzo mi sie spodobał ;]
Znajdują się na nim 3 bardzo ciekawe miniaturki ;)

http://moda-na-hogwart.blogspot.com

Tytuł: "Życie nam nie ucieka.Życie na tratuje"
Autor: Madeleine 
Czasy: Hogwart/ostatni rok nauki/po wojnie
Status: AKTUALNE

Fragment Opowiadania:

"


Ranek dawał już o sobie znać, wybudzając chłopaka z głębokiego snu. Draco Malfoy przewrócił się na drugi bok z zamiarem ponownego zaśnięcia, a jego ręce natrafiły na coś ciepłego i miękkiego. Obmacał znalezisko, a następnie z przerażeniem otworzył oczy. Obok niego leżał półnagi Blaise Zabini, który czując dotyk na klatce piersiowej z cichym pomrukiem i uśmiechem otworzył oczy. Smok krzyknął, a dźwięk ten prawdopodobnie doszedł nawet do wieży Gryffindor'u.
- Witaj kochanie. Czemu tak krzyczysz?
- Na rany Salazara, co ja tutaj robię? - chciał przeczesać palcami włosy, ale zamiast na swoje miękkie i zadbane blond włoski, trafił na jakąś kępę plastikowych kudłów. Z przerażeniem złapał się za głowę i pobiegł do łazienki przejrzeć się w lustrze.
Pierwsze co zobaczył, to rude siano na miejscu jego włosów. Następnie przyjrzał się lepiej swojej twarzy. Jego usta były krwistoczerwone, zapewne pomalowane szminką. Na policzkach - za sprawą dużej ilości różu -wykwitły nienaturalnie wielkie i różowe rumieńce, maskujące prawdziwy, czerwony rumieniec wściekłości. Jego oczy były jakąś masakrą. Rzęsy miał przeraźliwie długie i czarne jak smoła, tak jak jego powieki.
To co miał na sobie, bardziej przypominało bluzkę niż sukienkę i to w okropnym kolorze, zwężaną pod...
Chwila, czy on miał biust?
Ściągnął z siebie różową szmatkę i spojrzał na czarny, koronkowy stanik wypchany papierem toaletowym. Zaklął głośno.
Natychmiast zrzucił z siebie wszystkie damskie fatałaszki i zabrał się za ściąganie peruki, która za żadne skarby nie chciała z niego zejść. Wściekły, zabrał się za zmywanie make-up'u z twarzy. Po kilku seriach mocnego tarcia, po makijażu nie został ślad, oprócz tego który odgniótł się na psychice Ślizgona.
- Blaise, ściągaj mi to gówno z głowy! - wydarł się.
Wyszedł z toalety w celu uduszenia swojego przyjaciela, wskrzeszenia go, zmuszenia do ściągnięcia peruki i ponownego uduszenia, ale Diabła w pokoju nie było. Zabrał się za poszukiwania swoich ubrań, ale nigdzie nie był w stanie ich znaleźć. Jęknął i postanowił pożyczyć od Blaise'a jakąś szatę z obszernym kapturem, gdy jego wzrok przyciągnął zwitek pergaminu leżący na łóżku. Zirytowany do granic możliwości sięgnął po liścik.

Draco!
Droga Dracono!
Nie jestem typem faceta, który po wszystkim ucieka, tym bardziej z własnej sypialni, ale sama rozumiesz okoliczności. Jestem zbyt pięknym, żebyś mnie rozszarpała tymi swoimi różowymi pazurkami, kochanie.

W każdym bądź razie, jestem winien wyjaśnienia Twojej męskiej naturze:
- Wpakowałeś się, pijaku jeden, do mojego wyrka. Wiesz, że tak się nie robi.
- Cóż, nie miałem serca Cię wyrzucić, ale nie śpię z facetami. Jestem na to zbyt menski męski.
- Postanowiłem Cię troszkę przystosować. Te rude włoski to strzał w dziesiątkę. Powinieneś się przefarbować, bo wyglądasz tak, że mucha nie siada. Wiedziałem, że nie zgodzisz się na farbowanie, więc przymocowałem perukę zaklęciem, ale jak na złość zapomniałem jakim. Wybacz!
Oczywiście, nie masz tak ognistego temperamentu jak moja Ruda Wiewióreczka, ale pracuj nad tym.

Tak. Mam nadzieję, że wkrótce Ci przejdzie, ale na wszelki wypadek zniknę dziś na cały dzień. (Nie żebym się bał, ja po prostu wiem, że potrzebujesz samotności, kocie)
Pozdrowienia z Piekła,
Blaise

P.S. Prawie zapomniałem. Tą piękną sukienkę zawdzięczamy Astorii, więc musisz ją jej zwrócić.

P.S. 2 Chyba będziesz musiał odkupić Pansy kosmetyki i biustonosz.

Zgniótł papier i wrzucił utworzoną kulkę do ognia. Wściekły otworzył szafę Diabła, ale jedyne co tam znalazł to szmaragdowozielony szlafrok. Lepsze to, niż paradować przez pół Hogwartu w bokserkach, pomyślał. Z westchnieniem założył go na siebie i próbował poszukać czegoś pod czym mógłby schować te rude kłaki, ale nie natknął się na nic odpowiedniego. W akcie desperacji chwycił największy ręcznik i zawinął go w turban na swojej głowie. Po raz ostatni przejrzał się w lustrze i wyszedł z toalety. Jeszcze chwilę się wahał przed wyjściem do Pokoju Wspólnego, ale stwierdził, że przy odrobinie szczęścia salon Ślizgonów będzie pusty.
Tak też było, a Draco odetchnął z ulgą. Teraz wystarczyło niepostrzeżenie przejść na czwarte piętro.
Już był przy wyjściu na korytarz, gdy oślepiło go białe światło.''

1 komentarz: