środa, 8 stycznia 2014

"Gdy sięgniesz dna jedyna droga prowadzi w góre"

Wyczepisty blog!

Jest na nim kilka miniaturek.
Severusek-nervusek - nie Dramione ale też super ;]
Jestem na TAK ! ;)

http://potterowskie-co-nieco.blogspot.com/

Tytuł: "Gdy sięgniesz dna jedyna droga prowadzi w góre"
Autor: emersonn
Czasy: Hogwart/po wojnie/róznie ;p
Status: AKTUALNE


Fragment Opowiadania:

"...- Zabini, czy ty się dobrze czujesz? – zapytał oszołomiony Dracze. – Może chcesz iść do magomedyka? – jego głos był wypełniony troską, ale w stalowych oczach błyskały złośliwe ogniki.
- Nie trzeba – zapewnił uczynnie Blaise kłaniając się lekko i wykonując wspaniały piruet.
- Salazarze, daj mi cierpliwość, bo jak dasz siłę, to rozwalę wszystko dookoła – mruknął Smok wznosząc oczy ku niebu.
- No ja nie rozumiem, o co ci chodzi. Wyglądam zachwycająco – prychnął urażony i rozwalił się na draconowym łóżku.
- Taaa. A to ‘S’ co oznacza? Bo nie wmówisz mi, że Slytherin.
- To jest skrót – oznajmiło odkrywczo Blaise szczerząc się jak obłąkany.
Jego przyjaciel przejechał dłonią po twarzy i rzekł z wyrzutem:
- Merlinie, czemu ja się akurat z nim przyjaźnię?
- Bo jestem niesamowicie przystojny? – podpowiedział mu ochoczo czarnoskóry, wzbudzając śmiech przyjaciela. Draco uznał, że lepiej nie odpowiadać i zaczął udawać, że niezmiernie zainteresował go przepis Egipcjan na porost włosów.
- No dobra! – przerwał ciszę Zabini, a Dracze uśmiechnął się triumfująco. Zawsze tak było, nie potrafił zachować dla siebie informacji, nawet tej najgłupszej. – ‘S’ oznacza Superman’a. Zadowolony?
- A kto to? – Draco uniósł obie brwi. – Jakiś gracz Quidditcha?
Na co Blaise zaśmiał się pogardliwie. A tego Smoczuś nie lubił. To on ma się wyśmiewać z innych, a nie na odwrót. To nie powinno być legalne. Świat został zachwiany.
Zamknął z trzaskiem lekturę i zrobił minę typu: I tak mnie to nie interesuje, opowiadaniem marnujesz mój tlen. A od środka trawiła go narastająca ciekawość. Kto to może być.
- To taki mugolski superbohater – wyjaśnił mu z uśmiechem Zabini. – Pomaga innym, ratuje piękne laski z opresji – o ile to możliwe, jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. – Ludzie go uwielbiają. Stary, życie jak w Madrycie – westchnął z rozanieleniem.
Malfoy prychnął.
- Człowieku, czego ci brakuje? Twoja mamuśka po zmarłych mężach ma tyle galeonów, że przeżyłbyś życie tak z trzy razy. I jeszcze trochę by zostało.
- No ale ratowanie lasek z opresji to byłoby coś! – krzykną Zabini, zaplątując się w pościel i lądując na czterech szlacheckich literach.
Znowu.
- Trzeba było od razu powiedzieć, ze chodzi ci o laski – oburzył się Dracze. – Dobrze ci tak – dodał widząc, że przyjaciel stłukł sobie kość ogonową.
- Teraz jeszcze bardziej mnie wszystko boli – zmarszczył się i przejechał dłonią po karku. – Przez ciebie! – zaczął energicznie wymachiwać rękami. I bum! Cenna waza z dynastii Ming skończyła swój żywot.
 - Reparo – mruknął Draco i skorupki wróciły do stopnia eleganckiej wazy. Nie była taka, jak wcześniej, ale i tak nikt nie zauważy różnicy. – Kontynuuj – prychnął widząc zdziwione spojrzenie przyjaciela..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz