poniedziałek, 27 stycznia 2014

"Róża Gryffindoru czyli Hogwart Love Story"

Bardzo zabawna i miła miniatureczka ;)


http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=4


Tytuł: "Róża Gryffindoru czyli Hogwart Love Story"
Autor: Toroj
Czasy: Hogwart
Status: ZAKOŃCZONA

Fragment Opowiadania:

"...- Czy wiesz, o piękna, że czerwień jest barwą miłości? - rzekł Draco tkliwie do skarpetki. Odpowiedzi się nie doczekał, może dlatego, że skarpetki na ogół są mało rozmowne. Wzrok Malfoya juniora podążył w górę, rejestrując po drodze kobiece kolana (fascynujące), spódniczkę w szkocką kratkę (cudowną) naręcze książek (obłędnie kanciastych, bibliotecznych i takich... bardzo... książkowych) a ponad nimi oblicze TEJ absolutnie wyjątkowej Hermiony Granger... które aktualnie było wzruszająco zalane łzami. Serce Dracona podskoczyło jak żaba (do której nie mógł znaleźć rymu) i młodzieniec doznał olśnienia. Całe jego wnętrze, jaźń, ego, duszę, tudzież bardziej materialne utensylia w rodzaju wątroby i trzustki... i co tam jeszcze miał w środku, wypełniła ONA. Był piękny, majowy dzień 1996 roku, a dziedzic Malfoyów - motto rodu "Draco veritas sapiens aqua minerale" - znalazł sens życia.
Hermiona zerknęła na chłopca, klęczącego rycersko u jej stóp, po czym na nowo wybuchnęła rozdzierającym łkaniem, płynącym z głębi jestestwa.
- Ukochana!!! - ryknął Draco i ucałował brzeg spódniczki w szkocką kratkę. - Ukochana, kto cię skrzywdził!?
- Jeeesteeem nieeeszczęęęśliiiwaaaa... - wyznała panna Granger, opadając wdzięcznie na ogrodową ławkę w pozie romantycznej, przy czym nieco przeszkadzały jej podręczniki, więc dyskretnie odłożyła je na bok i załamała ręce. - Nikt mnie nie kocha!!
- To znaczy mama i tata mnie kochają - dodała rzeczowo. - I Krzywołapek...
- Ale to jest straszne, żeby być obiektem uczuć koootaaaa... - zaszlochała znowu.
 - Ja cię kocham!!! - sprostował natychmiast Draco, zastanawiając się, gdzie do tej pory miał oczy, skoro nie docenił zalet tej olśniewającej dziewczyny, z którą przecież spotykał się dzień w dzień podczas posiłków i na lekcjach. Co prawda jej pochodzenie zostawiało wiele do życzenia, ale jakże romantyczne i słodkie będzie wspólne przezwyciężanie trudności w postaci obiekcji rodzicieli. A finał miłosnej epopei zapowiadał się tym bardziej atrakcyjnie, że będą poprzedzały go przelotne spojrzenia, ukradkowe uściski dłoni, listy kipiące uczuciami, pozostawiane w podręcznikach i tajne spotkania w uroczych zakątkach Zakazanego Lasu... no, chyba żeby padało..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz