niedziela, 14 czerwca 2015

"Petrificus totalus"


Świetny blog ze świetnymi opowiadaniami i miniaturkami :3
Zakochałam się od pierwszego zdania <3
Opowiadania podbiły moje serce bez dwóch zdań ! 
Są oryginalne i niebanalne a autorka jest świetną osóbką której należy się szacun za pisanie takiego dzieła :*:*:*


http://totalus-petrificus-totalus.blogspot.com/

Tytuł: "Petrificus totalus"
Autor: Patronuska
Czasy: dorosłe życie
Status: AKTUALNE


Fragment Opowiadania :

"...godzinę wcześniej 
Wszedł bez pukania.

 – Masz dwie rzeczy do wyboru: albo stąd wyjdziesz, albo się wyniesiesz – warknął do Amandy, która spiorunowała go wzrokiem.

 – Trochę kultury! Właśnie, rozmawiam z panią Granger  – zawołała oburzona kobieta. 
 – Tak, Amanda chciała pożyczyć sukienkę na nadchodzącą maskaradę – przyznała z rozbawieniem Hermiona, bo zdawała sobie sprawę, że powód jej rozmowy ze swoją asystentką jest całkiem inny, a jej zainteresowanie kreacjami Hermiony, to tylko kiepska wymówka.

 – Możesz jej pożyczyć co najwyżej ramę od obrazu. Pójdzie na bal jako obraz. Nędzy i rozpaczy – dodał z szyderczym uśmiechem.

Amanda wypadła z gabinetu trzaskając drzwiami. Jej twarz wyglądała jak po spotkaniu drugiego stopnia ze sklątką tylnowybuchową.

 – Potrafisz być czarujący – westchnęła Hermiona  – niemniej jednak jestem ci wdzięczna, że pozbyłeś się tej wywłoki.

 – Zawsze do usług – ukłonił się malowniczo. – Od kogo to masz? – wskazał na bukiet. 
 – Od Królika Bugsa – odpowiedziała, nim zdążyła się zastanowić.

– To nowa ksywa Pottera? 
 – Nie, ale muszę mu ją podsunąć – wyszczerzyła się w uśmiechu.

 – Więc? 
 – Od wdzięcznego interesanta, jeżeli już musisz wiedzieć – powiedziała rumieniąc się uroczo.

– CO?! Dostajesz kwiaty od klientów? 
 – Petentów Malfoy, petentów – mruknęła z politowaniem kręcąc głową.

– Wszystko jedno, nie życzę sobie tego! – krzyknął tak głośno, że Amanda odwróciła się ze strachem. 
– TY sobie nie życzysz? A co niby masz do tego?! – zdenerwowała się Hermiona

– Zaufaj mi, nasz plan – szepnął –  NATYCHMIAST JE WYRZUĆ ALBO JA TO ZROBIĘ! – dodał głośniej. 
Teraz na korytarzu, przed gabinetem Hermiony zebrała się już spora grupka zaciekawionych czarodziejów. Malfoy złapał wazon z kwiatami i rzucił przez długość pokoju, tłukąc przy tym szybę dzielącą biuro Hermiony od boksu, który zajmowała jej asystentka.

– Wychodzimy! – warknął tak, żeby wszyscy słyszeli, a ciszej dodał – wynagrodzę ci to. 
Wstała lekko zmieszana, machnęła różyczką mrucząc reparo, na co szyba i wazon wróciły do stanu przed wybuchem Malfoya. Z kamienną twarzą sprawiła, że resztki kwiatów zniknęły, wzięła torebkę i stanęła gotowa do wyjścia. 
Malfoy podał jej ramię, na co ona z uniesionymi ze zdziwienia brwiami, podała mu rękę.

– Malfoy, musisz pokazywać swoje dziwactwa przed połową ministerstwa? –warknęła.

– Nie mam żadnych dziwactw! To są "special effects"! – rzucił Malfoy z rozbrajającym uśmiechem i otworzył jej drzwi..."

wtorek, 2 czerwca 2015

"Rzan tłumaczy i komentuje"


Kochani polecam wam bloga wspaniałej osóbki,która dla nas czytelników Dramione tłumaczy opowiadania i miniaturki o tym wspaniałym paringu :3 Wielki szacun dla Ciebie Rzan ,że robisz dla nas tak wiele :* 

http://rzan-komentuje.blogspot.com/

Tytuł: "Rzan tłumaczy i komentuje"
Tłumaczy: Rzan
Czasy: różne 
Status: AKTUALNE

Fragment Dwaco:


Sposób, w jaki Draco wkopał się w niańczenie dziecka samo w sobie był mocno zagadkowy. Dodatkowej nutki tajemniczości i szaleństwa dodawał fakt, kim miał się opiekować, bowiem niepotrafiący długo usiedzieć w miejscu chrześniak Pottera był niezwykle uciążliwy dla jego psychiki.

Potter – myślał ze zgryźliwym wyrazem – jest moim dłużnikiem!

– Ale przecież to twój kuzyn – protestowała jeszcze wczoraj Hermiona, kiedy bez jego wiedzy ich wspólne plany na weekend zostały zmienione. Jej oczy szukały oczu chłopaka, zdumione jego niepokojem.

– I? – nieprzyjemnie zadrwił Draco, z dłońmi wepchniętymi głęboko w kieszenie oraz z dąsem na ustach, przypominając wykiwane i zirytowane tym faktem dziecko.

– Oh, na miłość boską, Draco! Nie chcesz być obecny w życiu chłopca? Jest twoim kuzynem!

– Ale nie moją odpowiedzialnością, Hermiona!

– Nie musi być, jednak dalej jest twoją rodziną. Jesteś mu to winny. – Draco miał czelność wyglądać na urażonego tą sugestią.

– I kto to mówi? – Natychmiast pożałował swoich słów, bo Hermiona splotła ramiona na piersi, a w brązowych oczach zapłonął ogień.

– Ja – odpowiedziała niebezpiecznie sycząc. Draco wiedział, kiedy nie przekraczać granicy, szczególnie gdy Hermiona zadzierała ten swój piegowaty nos.