http://dracohermionaundomyheart.blogspot.com/
Tytuł: "Miłość to jedna dusza w dwóch ciałach"
Autor: Realistka
Czasy: Dorosłe życie
Status: AKTUALNE
Fragment Opowiadania :
"... - Puka się.
- Stary, dlaczego od połowy budynku trzeba iść pieszo? To tak specjalnie czy z czystej złośliwości dla grubasów? – Usiadł na krześle i poluźnił swój czerwony krawat.
- Zdejmij go, bo dostaję cholery, kiedy go widzę.
- Nie tylko od niego. – Zabini powiedział to bardzo cicho i jakby tylko do siebie, ale jak zwykle niezawodny słuch Dracona zdołał wychwycić każdą najmniejszą głoskę.
- Diable, co to ma znaczyć?
- Draco spokojnie, bez nerwów. – Zabini uniósł ręce w geście obrony a mężczyzna wbił w niego swój wzrok, ręce zaś położył na brzegu biurka, prawie je załamując.
- Czy ja jestem do cholery nerwowy?! – Uderzył pięścią w stół. Blaise, który zazwyczaj niczego się nie bał, nagle podskoczył lekko na krześle.
- Stary, nie zrozum mnie źle, ale to jakaś paranoja. Wyrzuciłeś w tym miesiącu ponad piętnaście osób! Jak tak dalej pójdzie to boję się o swój stołek.
- Byli niekompetentni.
- Bo kawa była za słodka? Bo ołówek nie był zatemperowany? Bo zapomniałeś kluczy do własnego biura? Draco, za takie rzeczy nie zwalnia się pracowników.
- Jestem prezesem i mam prawo robić co zechcę! A teraz możesz już wyjść. – Blondyn usiadł w fotelu i założył ręce za głowę. Blaise podszedł do niego i klepnął przyjacielsko po ramieniu.
- Coś cię martwi Smoku, widzę to. – Zamknął oczy. Co on mógł wiedzieć?
- Wydaje ci się.
- Jesteśmy przyjaciółmi, wiem, kiedy coś jest nie tak. – Zaczynał pomału się irytować. Podobne rzeczy słyszał już od ojca, matki, Snape’a, babki, no cóż… Babki jak jeszcze żyła.
- Powiedziałem wydaje ci się! – Diabeł jednak uparcie drążył temat.
- Może idź do lekarza. Pomoże ci. – Zaśmiał się tylko w odpowiedzi.
- Do lekarza? Myślisz, że nie byłem? Ale do TEGO lekarza, do którego dostałem skierowanie nie pójdę. – Diabeł westchnął głośno i usiadł na brzegu biurka. Malfoy zmierzył go wzrokiem, gdyż bardzo tego nie lubił. Tylko on swoim arystokratycznym siedzeniem mógł okupować ten mebel.
- Dobra, w takim razie ja cię zawiozę do psychologa. – Otworzył oczy i wbił swój wzrok w przyjaciela. Draco nie wierzył własnym uszom, że to powiedział.
- Że co?
- To co słyszałeś. Nie chcesz się sam wybrać na terapię to zawiozę cię. – Czuł jak zaczyn się gotować w środku. To się nie działo naprawdę, myślał. Jego najlepszy przyjaciel wcale nie chciał wywieść go do kliniki dla niespełna umysłowych. Ja przecież nie jestem wariatem. Ja przecież nie jestem wariatem! – krzyczał do siebie samego, bijąc się przy tym w pierś.
- Na jaką terapię? Co ty chrzanisz?
- Draco, spójrz prawdzie w oczy, jesteś pracoholikiem z głęboką nerwicą. Nie dajesz już sobie sam rady. – I wtedy fala nagłej agresji zalała Malfoy’a od wewnątrz. Zimnym, mrożącym wręcz krew w żyłach głosem, odezwał się do Diabła.
- Wynoś się stąd.
- Draco…
- Wynoś się! – Blaise zaczął przesuwać się w kierunku drzwi, cały czas próbując go uspokoić. Nic to jednak nie dało.
- Draco zaczekaj… - Pierwszy najbliższy kubek po kawie jaki mężczyzna miał pod ręką przeleciał obok ucha Blaisa.
- Powiedziałem won! – W tym samym momencie, kiedy drugie naczynie roztrzaskało się o drzwi, Diabeł wyszedł, zostawiając chłopaka samego.
Jak to możliwe, że nad sobą nie panuję? Co się ze mną dzieje? Kiedy straciłem nad tym kontrolę? Tyle pytań i wszystkie bez odpowiedzi. Może faktycznie powinienem udać się do specjalisty? Ale dlaczego to nie może być zwykły lekarz, tylko akurat psycholog?
Malfoy zadawał sobie te pytania niezliczoną ilość razy. Nie znał na żadno z nich odpowiedzi i to jeszcze bardziej doprowadzało go do obłędu. Oddałby wszystkie swoje ukochane włosy, gdyby ktoś mu udzielił responsu na chociażby jedno!
Usiadł w swoim fotelu i schował twarz w dłoniach. To się nie działo naprawdę, myślał, nie mogłem być chory na nerwicę. Owszem, pracoholizm tak, ale nerwica?..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz