sobota, 22 marca 2014

"Le Désir Et La Haine"


Jeżeli nie masz mocnych nerwów  i liczysz na słodkie mizianie , to w tym opowiadaniu nie masz na co liczyć .

Jest to dosyc brutalne opowiadanie podsycane ostrym seksem.

http://www.magiczne.pl/index.php?s=8c2feb672bc4e1cf3296e0a7c52f8079&showtopic=4445

Tytuł: "Le Désir Et La Haine"
Autor: Ivrian
Tłumaczenie: fumsek
Czasy: W trakcie wojny i po.
Status: ZAKOŃCZONE


Fragment Opowiadania :

"...Zafascynowana krwią uwalniającą się ze świeżej rany, której niezastygłe stróżki spływały wzdłuż ściany. Ten widok, czerpany z niego ogrom przyjemności przyprawiał ją o zawrót głowy. Rubinowa czerwień... Tak piękna, tak czysta, tak... widoczna. Mały kawałek szkła, i jej życie przeminie w kilka chwil...
Pustoszona przez to znieczulenie zmysłów, przez to otępienie, zatracenie w czasie... Tak, to było tak proste... Tak cholernie proste... Dla dawnej Hermiony Granger – za proste.
Jednym machnięciem różdżki pozbyła się problemu w postaci rozbitego lustra, wyszła z toalety i powróciła do baru, ogłupiała.
- Podwójną whiskey- ton zdania przybrał formę komendy.
Z jednym przechyleniem cała zawartość kieliszka znalazła się w jej przełyku.
- Spokojnie, to nie jest woda!- rzucił barman z zaniepokojeniem w głosie.
- Pilnuj własnego tyłka, jestem już dużą dziewczynką!
Widząc reakcję bezwiednie podniósł dłonie na znak uspokojenia.
- Spokojnie, chciałem ci oszczędzić jutrzejszych trudności.
Wzruszyła ramionami. Dlaczego do cholery, wszystkich nagle zaczęło interesować jej samopoczucie? To takie nużące...
- Kiedy ta panienka skończy podaj jej kolejny, na mój rachunek.
Jej głowa niepewnie obróciła się w kierunku, z którego dochodził głos. Typ około trzydziestoletni, niezgorzej podchmielony, skierował ku niej swe sprośne spojrzenie. Obróciła się z grymasem obrzydzenia.
- Dziękuję, ale za to co w siebie wlewam płacę sama.
- Piękna, coś ty taka nerwowa. Wyglądasz na pogrążoną w ciemnych myślach. Może ja poprawię twój humor?
- Wątpię – rzuciła ze wstrętem.
Podniosła się by odejść. Atmosfera z każdą chwilą stawała się cięższa. Nie zdążyła zrobić dwóch kroków, gdy poczuła na swoim ramieniu jego uścisk.
- Co się dzieje malutka? Nie jestem dla ciebie wystarczająco miły?
Obiegła spojrzeniem pomieszczenie. Cholera! Nie widziała ani Ginny, ani Harry’ego. W momencie, w którym najbardziej ich potrzebowała zawodzili ją.
- Nie, to nie o to chodzi - siliła się na spokój, próbując się delikatnie odsunąć – mam ochotę pić w samotności, to wszystko.
Dłoń spoczywająca na jaj ramieniu zacieśniła swój uścisk, czyniąc go wręcz brutalnym. To odesłało jej umysł do bolesnych wspomnień. Ekstremalnie bolesnych. Znów zatonęła w swym osobistym piekle, w popłochu walcząc z przyrostem siły.
- Puść mnie do cholery!
Zbliżył się ponownie. Furia i zapalczywość zostały zatrzymane jednym zdaniem.
- Wydaje mi się, że ta pani nie ma ochoty na twoje towarzystwo.
Osobnik zwrócił twarz ku intruzowi. Młody jasnowłosy człowiek o niewzruszonych rysach. Ślizgon. Nowoprzybyły, wyższy od niego co najmniej o głowę, nieskrywana muskulatura robiąca wrażenie, dzieło lat praktyki quidditcha ochłodziła nieco napastliwe zapędy.
Napastnik wewnętrznie rozważał kolejny krok. Jedno zdanie zmusiło go do podjęcia szybkiej decyzji.
- Zabieraj się stąd zanim rozbiję ci pysk. Zrozumiałeś?
Sekundy później znaleźli się sami. Hermiona Granger i Draco Malfoy. Twarzą w twarz. Pierwszy raz od momentu, w którym ją uwolnił. Sześć długich miesięcy. Błogosławione działanie alkoholu, zatonęła w nim bez pamięci. Powoli jednak zaczęło niknąć, przynosząc na powrót ten cholerny stan...
Nie chciała go widzieć. Nie jego. Syna swojego kata. Człowieka, który widział ja w tym godnym pożałowania stanie. Ostania osoba, której spotkania tu się spodziewała. Obserwował ją. Nieprzeniknioną twarz. Jednym chałstem przełknął kieliszek burbonu.
- Możę jeszcze jedna kolejkę Granger?
Musiała odmówić. Musiała oddalić się od niego. Musiała. Słowa uwalniały się z jej ust, nie zatrzymane. Z niedowierzaniem słuchała samej siebie.
- Odprowadź mnie do domu, Malfoy..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz